Do 10 lat więzienia może grozić za zajścia w poznańskim poprawczaku

PAP |

publikacja 19.08.2009 12:53

Do 10 lat więzienia może grozić prowodyrom buntu w Zakładzie Poprawczym w Poznaniu, który wybuchł w nocy z wtorku na środę. Niewykluczone, że prokuratura przedstawi im zarzut spowodowania powszechnego niebezpieczeństwa pożaru - powiedziała w środę PAP Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Policja pilnuje zbuntowanych wychowanków zakładu poprawczego PAP/Bogdan Borowiak Policja pilnuje zbuntowanych wychowanków zakładu poprawczego
Poznań 19.08.2009

We wtorek ok. godziny 23 kilkunastu wychowanków placówki zabarykadowało się na trzecim piętrze budynku. Tam znieśli na główny hol budynku łóżka, szafki i stoły, po czym podpalili barykadę. Po ugaszeniu pożaru i wkroczeniu policji zatrzymano pięć osób.

W budynku w chwili zajścia przebywało 18 wychowanków.

Mazur-Prus powiedziała, że według dotychczasowych ustaleń przyczyną całego zajścia było nieudzielenie przepustek niektórym wychowankom.

"Żeby je dostać, trzeba się zachowywać w nienaganny sposób. Jeśli tak nie jest, to nie ma szans, by otrzymać nagrodę w postaci przepustki. Ci, którzy tych przepustek nie otrzymali, postanowili w inny sposób poradzić sobie z całą sprawą. Oni niszczyli, by zrobić na złość" - powiedziała PAP Mazur-Prus.

Na razie nie wiadomo, czy wychowankowie chcieli uciec z placówki.

"Jeden z zatrzymanych wychowanków ma nieskończone 17 lat, pozostali są w wieku od 17 do 19 lat. Na razie nie wykonano z ich udziałem żadnych czynności procesowych, nie ma jeszcze postanowień przedstawieniu im zarzutów. Prokurator od rana brał udział w oględzinach na miejscu zdarzenia wraz z biegłym z dziedziny pożarnictwa" - dodała.

Według informacji Mazur-Prus, na skutek zdarzenia obrażenia odniósł jeden z wychowawców, który został zaatakowany kijem bejsbolowym.

"Również to zdarzenie będzie przedmiotem postępowania. Musimy najpierw wiedzieć, jak poważne są odniesione przez niego obrażenia" - powiedziała Mazur-Prus.

W trakcie zdarzenia trzech funkcjonariuszy policji podtruło się dymem, jeden doznał obrażeń ręki. Lekkie obrażenia odniosło także trzech wychowanków.

Prokuratura nie wyklucza, że zatrzymane zostaną kolejne osoby. Obecnie trwają przesłuchania świadków, które mają wyjaśnić udział w zdarzeniu poszczególnych wychowanków.

W marcu 2009 roku próbę buntu i ucieczki wychowanków udaremniono w Zakładzie Poprawczym w Nowem nad Wisłą (woj. kujawsko-pomorskie). Jednocześnie doszło do próby podpalenia zakładu. Ucieczkę udaremniła - według dyrekcji placówki - zdecydowana postawa pracowników, którzy zdołali opanować sytuację.

W kwietniu 2007 roku wychowankowie Zakładu Poprawczego w Sadowicach wzniecili pożar w ośrodku po tym, gdy nie otrzymali przepustek i nie mogli wyjechać na święta. Wskutek pożaru do szpitala trafiło kilkanaście osób.

W lutym 2006 roku doszło do buntu w schronisku dla nieletnich w Świdnicy (Dolnośląskie). Ok. 20 wychowanków zabarykadowało się na korytarzu budynku i wznieciło pożar. Po kilkugodzinnych negocjacjach młodzi ludzie odstąpili od protestu i zostali wyprowadzeni.

Prawdopodobną bezpośrednią przyczyną buntu był konflikt młodych ludzi z wychowawcami. Przed wybuchem protestu, w czasie sprzeczki jeden z wychowanków uderzył wychowawcę w głowę. Wychowankowie schroniska zabarykadowali się na korytarzu na pierwszym piętrze i podpalili materace. Młodzi ludzie mówili, że wychowawcy źle ich traktują i nie przestrzegają regulaminu.