Obraz Kościoła

ks. Włodzimierz Lewandowski

Jeśli ktoś jeszcze wątpi słysząc, że serce Kościoła bije w Trzecim Świecie koniecznie musi przyjechać do Rzymu.

Obraz Kościoła

O kapłańskim Jubileuszu Miłosierdzia nasi czytelnicy zdążyli dowiedzieć się już z wczorajszej wiadomości Radia Watykańskiego. Choć informacja raczej była zapowiedzią bardziej, niż obrazkiem tego, co dzieje się w Rzymie. A ten zapełnił się księżmi z całego świata. Nie tylko na Placu Świętego Piotra. Muszę dodać to z satysfakcją – witanych przez Włochów z radością i życzliwością, jakiej doświadczać tutaj możemy na każdym kroku. Ale nie tym chciałem dziś pisać.

Przeszliśmy wczoraj w polskiej grupie językowej przez Drzwi Święte. Przeżycie raczej nie do opisania. Jeden moment był szczególny. Za nami szli księża z Afryki. Zatrzymaliśmy się przy drugiej stacji, by nasze pielgrzymowanie powierzyć Matce Bożej. Zainicjowaliśmy śpiew. Salve Regina, Mater Misericordiae… Natychmiast podjęty przez współbraci był obrazem Kościoła. Bardziej czytelnym, aniżeli może się nam wydawać. Dlaczego?

Już po wyjściu z Bazyliki patrzyłem na Plac świętego Piotra. I co zobaczyłem, co sobie uświadomiłem? Około siedemdziesięciu procent pielgrzymów to mieszkańcy Azji, Oceanii, Afryki, Ameryki Południowej. W naszym rozumieniu Trzeci Świat. Dla Kościoła już nawet nie w przenośni świat pierwszy. Jeśli ktoś jeszcze wątpi słysząc, że serce Kościoła bije w Trzecim Świecie koniecznie musi przyjechać do Rzymu. Po pierwszej wizycie będzie musiał zweryfikować swoje poglądy czyli odświeżyć swój obraz Kościoła. Tu widać jak na dłoni, że marginesem jest Europa. Nie marginesem dla Ewangelii, dla Jezusa. Marginesem w kategoriach socjologicznych. Czyli na poziomie liczb i statystyk.

Jeżeli Rzym jest obrazem, to również ukazującym nasz katolicyzm. Niestety, z przykrością musiałem zauważyć, że polscy księża są zdecydowaną mniejszością. Co wręcz dziwi rozkochanych w świętym Janie Pawle II Włochów. W tym rozkochaniu nie ma przesady. Portrety Jana Pawła, obok zdjęć uwielbianego tutaj Franciszka, znaleźć można w większości barów i restauracji. Z ich ust słyszę pytania. Polacy, co z wami. Nie widać was w Rzymie, coraz mniej was na misjach… Właściwie nie wiadomo jak odpowiadać. Że przedmurze chrześcijaństwa…? To było….

Co nie znaczy, że jestem pesymistą. Wczoraj wieczorem polscy księżą zebrali się, by wysłuchać katechezy księdza biskupa Grzegorza Rysia. Nie będę jej streszczał, ale jedną myśl przywołam. Tę o Bogu nieprzewidywalnym. Ta nieprzewidywalność sprawia, że możliwe jest nawrócenie każdego człowieka. Bóg jest w stanie z naszym życiem zrobić wszystko.

To iskra nadziei w sytuacji, gdy coraz bardziej doświadczamy kryzysu i z perspektywy Bazyliki świętego Piotra widzimy siebie jako coraz bardziej topniejącą mniejszość.