Rehabilitacja Stalina i różne wersje historii

PAP |

publikacja 02.09.2009 11:02

Prasa włoska zauważa, że kanclerz Angela Merkel mówiła o odpowiedzialności Niemiec i nieskończonym bólu, jakie one wywołały, a premier Władimir Putin starał się "zrehabilitować" Józefa Stalina. Dla Władimira Putina sojusz między Stalinem a Hitlerem był jednym z wielu podobnych, a Polska nie doczekała się potępienia stalinowskich zbrodni - zauważa "Le Figaro"

Rehabilitacja Stalina i różne wersje historii Leszek Szymański/ PAP/EPA Premier Rosji Władimir Putin (L), premier RP Donald Tusk (C) oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel (P) podczas obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte.

Podczas gdańskich obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej kanclerz Angela Merkel mówiła o odpowiedzialności Niemiec i nieskończonym bólu, jakie one wywołały, powtarzając historyczny gest Willy'ego Brandta, zaś premier Władimir Putin starał się "zrehabilitować" Józefa Stalina - pisze środowa włoska prasa.

Dziennik "La Repubblica" wyraził opinię, że ceremonia była "wyrównaniem rachunków", a w jej trakcie "krążyły demony historii, które nie zostały jeszcze przepędzone".

"Władimir Putin uspokoił te demony, ale wcale nie chciał ich rozproszyć. A już tym bardziej unicestwić" - ocenił publicysta gazety. "By to zrobić musiałby otwarcie potępić inwazję na Polskę, rozpoczętą przez Armię Czerwoną na wschodzie nieco ponad dwa tygodnie po nazistowskiej agresji na Polskę na zachodzie" - stwierdził. I dodał: a zatem "musiałby przeprosić za Stalina, tak jak to zrobili Niemcy przepraszając za Hitlera".

"Lecz porównanie dwóch despotów byłoby bluźnierstwem" - napisał autor komentarza zatytułowanego "Widmo Stalina".

"Tak oto Putin w pewien sposób ożywił te demony interpretacją przeszłości, która być może kiedyś nabierze konkretu przełomu politycznego, odpowiedniego do doby postkomunizmu, w której żyjemy. Polscy gospodarze nie mieli wielu złudzeń. Dla nich historia drugiej wojny światowej pozostaje otwartą raną w narodowej pamięci. Wczoraj wiedzieli, że muszą zadowolić się paroma wielkodusznymi słowami, które uspokoją ich dumę" - czytamy w rzymskiej gazecie.

Jej publicysta zaznaczył dalej: "W tym sensie rosyjski premier nie oszczędzał się. Pochwalił brawurę i heroizm polskiego narodu, oficerów i żołnierzy, którzy stawili czoła nazistowskiemu najeźdźcy".

W osobnej, obszernej relacji z Westerplatte "La Repubblica" położyła nacisk na słowa szefowej niemieckiego rządu, która oświadczyła: "pochylam głowę przed ofiarami wojny". "W ten sposób Angela Merkel powtórzyła na swój sposób historyczny gest kanclerza pokoju Willy'ego Brandta, który przykląkł w warszawskim getcie otwierając dobę odprężenia" - podkreślił rzymski dziennik.

"Tymczasem rosyjski premier Władimir Putin nie przeprosił za nic: potępia układ Ribbentrop-Mołotow, ale porównuje go do porozumień angielsko-francusko-niemieckich z Monachium, wspomina olbrzymi wkład rosyjskiej krwi" - odnotowała gazeta.

Wysłanniczka "Corriere della Sera" na gdańskie uroczystości zauważyła, że "przy użyciu różnych akcentów wszystkie przemówienia skoncentrowały się na rekonstrukcji prawdy, co do której po 70 latach wciąż nie ma konsensusu wśród zwycięzców i zwyciężonych".

Według mediolańskiego dziennika słowa Putina o tym, że "wszyscy są winni, nie tylko Rosjanie, tego, że paktowali z nazistami" należy uznać za "atak". Gazeta podkreśliła, że przesłanie na ceremonię przysłał także prezydent USA Barack Obama, "którego Polacy chcieli zobaczyć na Westerplatte", co byłoby - jak czytamy - "znakiem zapewnienia o przyszłości tarczy rakietowej".

W czasie wtorkowych obchodów 70. rocznicy II wojny światowej Moskwa i Warszawa przeciwstawiły swoje wersje historii. Dla Władimira Putina sojusz między Stalinem a Hitlerem był jednym z wielu podobnych, a Polska nie doczekała się potępienia stalinowskich zbrodni - odnotowuje z kolei "Le Figaro".

"W symbolicznym miejscu pamięci europejskiej, jakim jest Westerplatte, przywódcy rosyjscy i polscy doświadczyli wielkich trudności w dzieleniu się wspólną historią II wojny światowej" - pisze francuski dziennik. Zaznacza, że "wobec rosyjskiego reżimu zwróconego wyłącznie ku upamiętnianiu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej" Warszawie nie udało się uzyskać od Moskwy "bezpośredniego potępienia zbrodni stalinowskich w tym okresie".

"Le Figaro" ocenia, że Putin przybył do Gdańska z przesłaniem powtarzanym od wielu tygodni w rosyjskich mediach: podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow służyło jedynie "ochronie Związku Radzieckiego przed nieprzyjaznymi zamiarami polskich władz". Francuski dziennik przytacza też wypowiedzi Putina o próbach sugerowania, że rozpętanie II wojny światowej było możliwe "wyłącznie dzięki paktowi Ribbentrop-Mołotow".

"Le Figaro" wyraża opinię, że na zakończenie gdańskich uroczystości "Moskwa i Warszawa znalazły nieśmiałe słowa załagodzenia". Prezydent Lech Kaczyński nazwał "błędem i grzechem" rolę Polski w rozbiorze Czechosłowacji. Putin odparł, że "wszelkie próby obłaskawienia nazistów, czy to radzieckie, czy polskie, były +moralnie nie do przyjęcia+" - przypomina dziennik.

Gazeta zwraca też uwagę, że równolegle z uroczystościami na Westerplatte w Moskwie odbyła się prezentacja dokumentów Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji, dotyczących polskiej polityki zagranicznej w latach 1935-45. Materiały - jak pisze "Le Figaro" - wskazują na "odpowiedzialność Polski za pożogę 1939 roku".

Polacy, którzy spodziewali się, że premier Władimir Putin zdobędzie się na szczerość, usłyszeli w zamian historyczny relatywizm - pisze natomiast środowy "The Times".

"Ostrożne przyznanie Putina, że pakt ZSRR z hitlerowskimi Niemcami +był moralnie nie do przyjęcia+ zostało osłabione przez to, że wskazał on na polsko-niemiecką deklarację o nieagresji z 1934 roku. Faktycznie Putin uznał obronny krok Polaków za moralnie równoważny z aneksją wschodniej Polski przez Stalina pięć lat później" - uznał korespondent gazety Roger Boyes.

"Financial Times" zwraca uwagę na kontrast pomiędzy wypowiedziami Putina, które do Polaków nie trafiły, a postawą kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która jasno przyznała, że Niemcy były winne wybuchowi wojny i że rany przez nią spowodowane do dziś pozostają niezabliźnione.

"Daily Telegraph" w komentarzu redakcyjnym napisał, że "Polakom należą się przeprosiny ze strony Rosji, ponieważ żadne inne państwo nie wycierpiało w tej wojnie więcej niż Polska".

"Nie ulega wątpliwości, że rosyjski premier nie ma zamiaru odciąć się od potworności Stalina sprzed wojny, w jej trakcie i po jej zakończeniu. Jego odmowa podsyca napięcia w Europie Wschodniej, która sowiecką dominację ma świeżo w pamięci" - zaznaczył "Daily Telegraph".

W podobnym duchu "The Irish Times" napisał o dążeniach Moskwy do narzucenia jednej obowiązującej wersji historii. "Rosyjski parlament chce wprowadzić odpowiedzialność karną za wypowiedzi i działania, kwestionujące zwycięstwo ZSRR w drugiej wojnie światowej, zarzucające władzom złą taktykę wojenną, lub sugerujące, iż ZSRR nie wyzwolił Europy Środkowej i Wschodniej. Takie podejście jest szczególnie prowokacyjne dla państw regionu, które były częścią sowieckiego imperium po 1945 roku, a obecnie są członkami UE i NATO" - napisał "The Irish Times".

"Podczas gdy Polacy i narody bałtyckie domagają się od Rosji przeprosin za +komunistyczne zniewolenie+, będące następstwem drugiej wojny światowej, Rosjanie dają takim żądaniom odpór, ponieważ widzą w nich próbę pomniejszenia ich najświetniejszego osiągnięcia XX wieku - pokonania nazistowskich Niemiec przez Armię Czerwoną" - pisze z kolei dziennik "The Guardian".

Dwa wydarzenia - pakt Ribbentrop-Mołotow i zbrodnia katyńska - pozostają sednem polsko-rosyjskiego sporu - dodaje gazeta.

"Cienie przeszłości wciąż obecne", "Spotkania bez pojednania", "Polska nie usłyszała przeprosin Moskwy" - pod takimi tytułami litewskie dzienniki piszą w środę o wtorkowych obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

W obszernych relacjach media na Litwie akcentują przede wszystkim wizytę w Gdańsku premiera Rosji Władimira Putina i jego rozmowy z polskim premierem Donaldem Tuskiem.

"Putin nie przeprosił, ale tego tak naprawdę czołowi polscy politycy nie oczekiwali. Putin natomiast zrobił krok ku ociepleniu stosunków" - powiedział w środę, w wywiadzie dla polskiej rozgłośni w Wilnie Radia Znad Wilii, historyk, kierownik katedry nauk politycznych Uniwersytetu im. Michała Romera w Wilnie Antanas Kulakauskas.

Zdaniem Kulakauskasa, pozytywnym krokiem było formalne potępienie przez premiera Rosji umowy pomiędzy Stalinem a Hitlerem z 1939 roku.

Kulakauskas nie wyklucza, że jeżeli będzie "kontynuowana obrana linia, możliwe, że w przyszłości Rosja przeprosi". Jego zdaniem, gdyby mówić wyłącznie w kategoriach moralności, to "wielu musiałoby przeprosić za wiele".