Chiny: Władze opanowały zamieszki w Urumczi

PAP |

publikacja 05.09.2009 07:45

Chińskie władze opanowały zamieszki w Urumczi (na północnym zachodzie kraju), gdzie w czwartek w zginęło pięć osób, a 14 zostało rannych.

W sobotę obstawione żołnierzami barykady blokowały wjazd do dzielnic zamieszkiwanych przez Ujgurów, autochtoniczną mniejszość wyznającą islam. Posterunki wspierały dziesiątki ciężarówek i innych wozów wojskowych.

Przyczyną ostatnich protestów było niezadowolenie napływowej ludności chińskiej (Hanów) z poziomu bezpieczeństwa panującego w mieście. Doszło tam do serii tajemniczych ataków, dokonanych za pomocą strzykawek.

O zorganizowanie ataków strzykawkami, które zaczęły się 20 sierpnia, minister bezpieczeństwa publicznego Meng Jianzhu oskarżył - jak podała chińska agencja Xinhua - "separatystyczne siły" muzułmańskie.

Liczba pokłutych, według ostatnich danych, wzrosła do 531. Jak dotąd u nikogo z poszkodowanych nie wystąpiły objawy infekcji lub zatrucia - podały państwowe media. Niepokój z powodu ataków igłami może być silny, ponieważ w Sinkiangu notuje się najwyższy w całych Chinach wskaźnik zachorowań na AIDS. W zeszłym roku doszło tam do około 25 tys. zakażeń HIV.

Światowy Kongres Ujgurów, działająca na uchodźstwie ujgurska organizacja z siedzibą w Niemczech, twierdzi tymczasem, że w piątek Hanowie w czasie protestów zaatakowali ponad 10 Ujgurów i próbowali wedrzeć się do meczetu. Powstrzymały ich władze.

Meng powiedział, że ataki strzykawkami to kontynuacja zamieszek z 5 lipca, których celem było "podważenie jedności etnicznej". W lipcu zginęło blisko 200 osób, głównie napływowych Hanów.

Wiceburmistrz 2,5-milionowego Urumczi Zhang Hong powiedział, że w związku ze sprawą ataków strzykawkami zatrzymano już 21 osób. Cztery już skazano. Wszyscy byli Ujgurami.