Asyż w Krakowie: Dzień II

KAI |

publikacja 08.09.2009 10:36

Ponad dwadzieścia dyskusji panelowych, podczas których omawiano najbardziej palące problemy m. in.: wartości życia, dialogu i pokoju, globalizacji i tożsamości, jedności chrześcijan, złożyło się na drugi dzień obrad Międzynarodowego Kongresu dla Pokoju „Ludzie i Religie”.

Asyż w Krakowie: Dzień II

Swymi doświadczeniami dzielili się przedstawiciele różnych religii, ludzie kultury i liderzy różnorodnych wspólnot. W krakowskim kongresie zorganizowanym przez Wspólnotę św. Idziego i archidiecezję krakowską uczestniczy 1800 przedstawicieli różnych religii z niemal wszystkich kontynentów oraz ponad tysiąc osób z Polski.

Religie a wartość życia

Wszystkie religie i tradycje duchowe na świecie winny spotkać się na drodze obrony życia, by odkryć bogactwo jego wartości – mówił bp Jean-Marie Bala z Kamerunu podczas dyskusji na temat stosunku religii do wartości życia. W panelu „Religie a wartość życia” uczestniczyli przedstawiciele katolików, żydów, buddystów i muzułmanów. Bp Bala zaznaczył, że takie debaty to okazja do spotkania różnych tradycji duchowych, które mogą i powinny zjednoczyć się dla sprawy ochrony życia.

O praktycznej pracy na rzecz tej idei mówiła s. Cherubina Zofia Bokota z Polski, która jest założycielką Domu Samotnej Matki w Krakowie. Do tej pory urodziło się w nim ponad 2000 dzieci. Do sióstr nazaretanek, które prowadzą tę placówkę, zgłaszają się różne kobiety z całej Polski, niektóre – jak podkreśliła s. Cherubina – o krok od tragedii i desperackich decyzji. Zakonnica zapewniała, że przyszłe matki pod dachem tego ośrodka odnajdują spokój, równowagę psychiczną i radość oczekiwania na potomstwo.

Domenico Crupi z Włoch, dyrektor generalny Domu Pomocy Społecznej i Ulgi w Cierpieniu podkreślał w swoim wystąpieniu, że za ekonomią musi stać dusza. Postulował gruntowne przemyślenie kwestii relacji między etyką a ekonomią, zwłaszcza w kontekście ochrony zdrowia. Jego zdaniem, zdrowie – jako jedność ciała, psyche, ducha i sumienia – jest wartością samą w sobie i społeczeństwa winny dążyć do tego, by zlikwidować formy odrzucenia i wykluczenia osób chorych, słabych, starszych i cierpiących.

Sohan Lal Gandhi z Indii, prezes Międzynarodowego Centrum na Rzecz Pokoju i Działania Bez Przemocy zwrócił uwagę na fakt, że przemoc, gwałt i pożądanie bogactw są ze sobą ściśle powiązane i stanowią poważne zagrożenie dla życia. Jego zdaniem, źródłem przemocy jest ludzki umysł i to od niego – i nieuporządkowanych namiętności – rozpoczynają się wojny i konflikty. Podkreślił także, że unikanie przemocy, samokontrola oraz prostota to trzy cechy religii, bez których „nie może ona być religią”.

Dialog naturalną potrzebą

- Dialog jest naszą naturalną potrzebą - przekonywali uczestnicy panelu dyskusyjnego zatytułowanego „Dialog wiary i kultury”, który odbył się w auli Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, wzięli udział m.in. Cemal Usak z Turcji, Gregorios III Laham - grekokatolicki patriarcha z Libanu i polski biznesmen Aleksander Gudzowaty.

Zdaniem jednego z uczestników panelu „Dialog wiary i kultury” polskiego biznesmena Aleksandra Gudzowatego świat potrzebuje dziś większego zaangażowania duchownych na rzecz pokoju. Jak stwierdził „złe czasy potrzebują wiary”, gdyż groźba wybuchu kolejnego światowego konfliktu wojennego znów staje się realna. Gudzowaty stwierdził, iż Kościołom należy przypisać rodzaj nowej misji, wyjaśniania rządzącym i społeczeństwom jaką zmierzają drogą. Biznesmen zaproponował powstanie nowej światowej organizacji „Rady Koordynacyjnej na rzecz pokoju na świecie”.

Gregorios III Laham, Grekokatolicki Patriarcha Melchicki z Antiochii z Libanu przekonywał, że dialog między kulturami wzbogaca dialog międzyreligijny. Jego zdaniem, elementem dialogu kutrowego mogą być święta religijne obchodzone w poszczególnych wspólnotach. Przypomniał, że praktycznie we wszystkich religiach obecny jest post czy takie zagadnienia jak miłosierdzie oraz jałmużna. - Dlaczego nie miałby on stanowić elementu dialogu? - pytał Gregorios III. Jak stwierdził prawdziwy dialog jest przyszłością świata. „Trzeba eksperymentować z komunią wiary i kultury, bo brak szacunku dla wartości kulturalnych i wyznaniowych może doprowadzić do kolejnej wojny” - zaznaczył.

Cemal Usak, Sekretarz Generalny Platformy Dialogu Międzykulturowego z Turcji zachęcał, by jako wyznawcy wiary w jednego Boga skupić się w dialogu przede wszystkim na tym, co nas łączy. Jak podkreślił jest wiele wspólnych cech w poszczególnych kulturach i religiach, które mogą stanowić punkt wyjścia do owocnego dialogu i porozumienia. Wymienił tu m.in. wartości moralne czy etyczne.

Ronald Kronish, przewodniczący Międzyreligijnej Rady Konsultacyjnej z Izraela podkreślił, że mimo wielu trudności w procesie pokojowym pomiędzy Izraelem a Autonomią Palestynyńską widać pierwsze oznaki zniecierpliwienia istniejącą sytuacją. „Być może obie strony zaczynają dostrzegać możliwość osiągnięcia pokoju” - mówił Kronish. Zachęcał, by promować dialog oparty na rozmowie, wzajemnym zaufaniu a nie konfrontacji.

Misja Europy w świecie, 20 lat po 1989 r.

Przed Europą wciąż stoi ważna misja we współczesnym świecie, którą można ująć jako działanie na rzecz „globalizacji moralnej” oraz pomocy mniej rozwiniętym krajom świata – zgodzili się uczestnicy dyskusji „Misja Europy w świecie, 20 lat po 1989 r.”. Aby misja ta stała się skuteczna, Europa lepiej musi uświadomić sobie swoją tożsamość oraz wzmocnić struktury służące wewnętrznej integracji.

Zdaniem kard. Paula Pouparda misją Europy jest dziś działanie na rzecz „globalizacji moralnej” nawiązującej do zasady solidarności. Hierarcha przypomniał, że podczas spotkania z kierowaną przezeń Papieską Radą Kultury Jan Paweł II w 1989 r. wypowiedział opinię, że w Europie granice Wschodu i Zachodu co prawda zniknęły, jednak wciąż pozostaje potężny podział między krajami bogatymi a biednymi. Dziś po 20 latach – zdaniem kard. Pouparda - w dalszym ciągu brakuje nam nowej sprawiedliwości, „istnieje ona tylko w sferze nadziei”. Przezwyciężanie tego podziału, w imię zasady solidarności wciąż więc musi być traktowane jako ważna misja dla Europy.

Pierre Morel, członek Rady Unii Europejskiej z Brukseli mówił natomiast o konieczności świadomości „misji europejskiej”, gdyż jeśli Europa zatraci to poczucie, to przestanie się rozwijać. Podobnie jak człowiek, który nie uświadamia sobie własnej misji. Próbując skonkretyzować istotę misji, jaką może wobec świata ukazać Europa, doszedł do wniosku, że „Europa zasadza się na duchu wybaczenia i pojednania”, takiego jakie nastąpiło, miedzy Francją i Niemcami, Polską i Niemcami czy w trakcie integracji ostatnich lat, która była także formą pojednania. Polityk postulował też wzmocnienie ram strukturalnych Unii Europejskiej, podkreślając przy tym konieczność przyjęcia Traktatu Lizbońskiego, gdyż bez tego Europa nie będzie w stanie działać w sposób spójny.

Giuseppe Laras, przewodniczący Włoskiej Rady Rabinackiej zauważył, że w trakcie 20 lat od 1989 roku sytuacja w Europie w pewnych przypadkach pogorszyła się, np. w kwestii otwarcia na imigrantów Afryki. W otwarciu Europy na innych rabin dostrzega dużą rolę wszystkich religii. „Nasze religie powinny umocnić swoją otwartość, winny być otwarte na wszystkich niezależnie z jakiej kultury pochodzą. Mury nie są potrzebne. Mury powodują nieporozumienia” - apelował.

Z kolei prof. Franciszek Ziejka były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał słowa Jana Pawła II roku sprzed 27 lat z Santiago de Compostela. Zwrócił się z apelem do starej Europy, by odnalazła siebie samą, odkryła swoje początki, odbudowała jedność duchową w klimacie szacunku dla innych religii. Papież podkreślił wówczas, że jeśli te warunki zostaną spełnione, to Europa może być „latarnią cywilizacji i bodźcem nadziei dla świata”. Zadanie to wciąż w dużej mierze pozostaje aktualne. Najważniejsze – podkreślił profesor - jest przywrócenia znaczenia wartościom chrześcijańskim, które zbudowały ten kontynent.

Profesor wskazał, że obecnie bardzo istotną misją narodów Europy środkowej jest dążenie po pojednania z Rosją, gdyż w tej dziedzinie istnieje olbrzymia luka, nieadekwatna do tego, co dokonało się w innych częściach kontynentu.

Natomiast Filip Vujanovic, prezydent Czarnogóry podkreślił, że wiek XX był wiekiem olbrzymich zniszczeń i okrucieństwa. Najpierw naznaczony wojną a później podziałem świata na wrogie bloki. Rok 1989 r. przyniósł optymistyczną wizję Europy. Tożsamość europejska odtąd ma szansę być zbudowana na dialogu i współpracy. Integracja Europy jest możliwa i umocnienie wspólnoty europejskiej. Jego zdaniem główną misją Europy jest promowanie zmian demokratycznych, ale i zapewnienie podstawowych wartości religijnych i narodowych, bowiem pluralizm wartości leży u podstaw projektu europejskiego.

Auschwitz nie może zostać zapomniane

Auschwitz nie może zostać zapomniane - na taki temat debatowali uczestnicy dyskusji panelowej w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Stwierdzili, że pamiętając o okropnościach wojny przyczyniamy się do tego, by horror Auschwitz już nigdy się nie zdarzył.

Naczelny rabin Savyonu koło Tel Awiwu David Brodman zauważył, że mówi się o 6 mln ofiar zagłady Żydów, ale zapomina się o jej sprawcach - nazistach niemieckich, którzy byli przekonani, że Żydzi są niebezpieczni dla rodzaju ludzkiego, więc trzeba ich wyeliminować. - Nie mogli nas znieść, nienawidzili nas - przypomniał rabin, ocalały z Holokaustu jako dziecko. Choć w czasie II wojny światowej zginęło 50-60 mln ludzi, to tylko w przypadku Żydów zaplanowano zabicie całego narodu; było to jedyne takie wydarzenie w historii.

Przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski bp Mieczysław Cisło podkreślił, że żydzi i chrześcijanie w Polsce spotykają się na płaszczyźnie religijnej i ludzkiej, których nie da się rozdzielić. Problem Zagłady stanowi komponent tego dialogu. Hierarcha przypomniał, że przez 40 lat komunistyczna historiografia nie uwzględniała narodowości ofiar Auschwitz, mówiono ogólnie o obywatelach Polski. A jednocześnie obóz, który stworzono dla Polaków, z czasem stał się miejscem Zagłady Żydów. Bp Cisło wskazał, że stając nad mogiłami Żydów, stajemy nad grobami "starszych braci", jak ich nazwał Jan Paweł II, i dlatego na Zagładę powinniśmy patrzeć w kategoriach rodzinnych. Zadeklarował, że w tej dziedzinie w Kościele w Polsce dojrzała świadomość do nawrócenia.

Mordechaj Levy, ambasador Izraela przy Stolicy Apostolskiej sprzeciwił się używaniu słowa "holokaust" w odniesieniu do zagłady Żydów. Argumentował, że holokaustów było wiele w historii, tak określono np. rzeź Ormian w imperium osmańskim. Jego zdaniem jedyność zagłady Żydów lepiej wyraża słowo "Szoah", którego używa także Benedykt XVI. Termin ten odsyła też do znaczenia zagłady jako ostatecznego zła, które doprowadziło do kryzysu wartości zachodniej cywilizacji, a nawet postawiło pod znakiem zapytania istnienie Boga.

O stosunku Niemców do i antysemityzmu mówili: Klaus Reder, kierujący Wspólnotą św. Idziego w Niemczech i Martin Salm, przewodniczący Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość", która zarządza państwowym funduszem odszkodowań dla byłych robotników przymusowych. Reder podkreślił, że zachowanie pamięci o przeszłości jest konieczne do myślenia o przyszłości. Natomiast Salm wskazał na trudności ze zrozumieniem odpowiedzialności jaką ponoszą Niemcy za zagładę Żydów. Niektórzy są już zmęczeni i pytają kiedy skończą się dyskusje na ten temat. Nigdy, bo Auschwitz nie może być zapomniany, jak długo żyją potomkowie ofiar pamiętający o Szoah - stwierdził Salm. Dodał, że pamięć ta obejmuje także Cyganów, Polaków, Rosjan i wszystkich pomordowanych, również w innych obozach koncentracyjnych.

Dokonana przez nazistów z Niemiec zagłada Żydów (80 proc. europejskich i 1/3 światowych) to największe i najpełniejsze ludobójstwo w dziejach - podkreślił naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Dlaczego w 2009 roku mamy obowiązek o tym pamiętać? - pytał retorycznie i odpowiedział, że gdy pamiętamy o zagładzie Żydów, mordowaniu Cyganów i Polaków, gdy się modlimy za zabitych, robimy krok naprzód, by to się więcej nie powtórzyło, by horror Auschwitz już nigdy się nie zdarzył.

Sprzeciwił się też twierdzeniom, że w Polsce panuje antysemityzm, gdyż jest on w naszym kraju na takim samym poziomie jak w innych krajach Europy. Jest on mniejszy niż wielu sądzi, czego jedną z przyczyn jest nauczanie Jana Pawła II - zaznaczył Schudrich.

Współczucie i harmonia z naturą ocalą światowy pokój

Tylko droga harmonii z naturą oraz autentyczne praktykowanie zasad swojej religii zapewni ludzkości pokój – przekonywali w Krakowie przedstawiciele religii azjatyckich. Podczas dyskusji pt. „Religie w Azji: budowanie świata bez przemocy” podkreślali oni, że każdy człowiek powinien pielęgnować w sobie gotowość do współczucia, zwłaszcza tym, którzy cierpią. Przedstawiciele różnych nurtów buddyzmu, a także szintoizmu i zaratustrianie apelowali, by podkreślać najważniejsze elementy wspólne wszystkim religiom, bo przecież wszystkie one głoszą np. szacunek dla życia i potępiają przemoc.

„Fakt, że ludzie wszystkich religii przybędą do byłego Auschwitz świadczy o tym, że to miejsce głęboko tkwi w naszej wyobraźni” - mówił Korei Hamanaka z Japonii, lider wspólnoty buddyzmu Tendai. Dodał, że będzie do okazja do wspominania ofiar wszystkich wojen i przemocy i podkreślił: „Nie możemy powtórzyć Hiroszimy i Nagasaki”.

Do zrzucenia bomb atomowych na dwa japońskie miasta nawiązał w swoim wystąpieniu inny Japończyk, Gensho Hozumi, wyznawca buddyzmu Rinzai Zen. „Potrzebujemy wspólnoty praw człowieka, ponad religiami i granicami” - apelował Hozumi. Przekonywał, że jedną z najważniejszych dróg do pokojowej przyszłości świata jest zdolność wszystkich ludzi do odczuwania cierpienia ofiar różnych konfliktów tak, „jakby to było nasze własne cierpienie”.

Hironobu Katori z federacji zrzeszającej różne nurty głównej religii Japonii – szintoizmu zaznaczył, że przemoc istniała na ziemi od wieków i obecna jest także teraz, bowiem bardzo trudno wykorzenić ją z ludzkiej natury. Niemniej, przekonywał, to właśnie ludzie religii powinni starać się „by niemożliwe uczynić realnym”.

Przedstawiciel buddyzmu kambodżańskiego, mnich Rozbuthan w płomiennym wystąpieniu z bólem wspominał o ponad milionie ofiar komunistycznego, minionego już reżimu Pol-Pota. Dodał, że choć w Kambodży większość ludności stanowią buddyści, to jednak nie wszyscy są wierni zasadom tej religii.

W dyskusji postulowano m.in. położenie większego nacisku na edukację międzyreligijną tak, by np. dziecko chrześcijańskie znało podstawy wiary muzułmanina i vice versa. Zwracano uwagę na pozytywne rozwiązania jakie w tej dziedzinie wprowadzono w Wielkiej Brytanii.

Wielokulturowość i pluralizm są bogactwem

Wielokulturowość i pluralizm religijny, kulturowy, językowy i każdy inny nie musi i nie powinien być postrzegany jako zagrożenie, ale może być wielkim wzbogaceniem danego narodu i kraju. Podkreślali to zgodnie uczestnicy panelu „Współistnienie w wielokulturowym świecie”.

Prowadząca panel włoska dziennikarka i reżyser Maite Caprio powiedziała we wprowadzeniu, że dzisiejszy pluralizm, zwłaszcza religijny i kulturowy, połączony zwykle z napływem imigrantów, często budzi różne lęki w ludziach, i to zarówno w mieszkańcach krajów przyjmujących, jak i wśród samych przybyszów. Jedni i drudzy obawiają się utraty bądź zamazania swej tożsamości i utraty tradycyjnych wartości. Tymczasem wcale tak nie musi być i zetknięcie się z obcą kulturą, zwyczajami, religią itp. może owocować poszerzeniem własnych horyzontów i wiedzy o innych.

Przekonanie to znalazło potwierdzenie i liczne przykłady w wypowiedzi poszczególnych panelistów. Arcybiskup Cotonou w Beninie – Marcel Honorat L. Agboton zwrócił uwagę, że przeznaczeniem ludzi jest nie konfrontacja czy konflikt, ale dążenie do zgodnego współżycia w duchu wzajemnego zrozumienia i tolerancji. Naszą zasadą jako ludzi nie może być strach przed sąsiadem, ale przeciwnie, otwarcie się na innych.

Słowa Jana Pawła II, iż „Liban to coś więcej niż kraj – to przesłanie”, przypomniał maronicki arcybiskup Paul Youssef Matar z tego kraju. Zauważył, że mimo licznych trudności jest to nadal jedyne państwo bliskowschodnie, a może i na świecie, w którym muzułmanie i chrześcijanie mają te same prawa i obowiązki. „Cały zresztą Bliski Wschód, gdzie powstały trzy wielkie religie monoteistyczne, jest wielkim skarbem dla całej ludzkości” – podkreślił mówca.

O sytuacji wyznaniowej w Katalonii (i częściowo w całej Hiszpanii) mówił arcybiskup Barcelony kard. Lluis Martinez Sistach. Sprzeciwił się rozpowszechnionemu poglądowi, jakoby chrześcijaństwo znikało z Europy, twierdząc, że zamiast tego obserwujemy dziś raczej odradzanie się religijności, choć nie tylko chrześcijaństwa. Zwrócił uwagę, że w ostatnich latach nastąpiły duże zmiany w składzie wyznaniowym jego ziemi ojczystej, jak zresztą w całej Unii Europejskiej – znacznie wzrósł odsetek niekatolików, głównie prawosławnych, a także niechrześcijan.

Istnieje pilna konieczność opracowania rejestru zachowań rasistowskich w całej Europie – podkreślał rzecznik prasowy Wspólnoty św. Idziego dr Mario Marazziti. Mówca, który jest autorem wielu artykułów i książek nt. zjawiska imigracji i kontaktów między kulturami, znany także jako gorący przeciwnik kary śmierci, przedstawił przejmujący obraz zjawiska migracji w dzisiejszej Europie. Przypomniał, że na świecie jest dziś ponad 200 mln migrantów, w większości nielegalnych, a raczej o nieuregulowanej sytuacji prawnej, a liczba ich stale wzrasta.

W dyskusji, jaka rozwinęła się po wypowiedziach panelistów, podkreślano m.in., że zjawisko przestępczości, które często towarzyszy jakoby napływowi nowych przybyszów, jest problemem nie tyle narodowościowym, tzn. nie łączy się z konkretnymi narodami wśród imigrantów, ile raczej z ich marginalizacją.

O sile modlitwy w religiach świata

O znaczeniu modlitwy w życiu człowieka religijnego i o tym, jak pojmują ją różne religie świata mówili przedstawiciele judaizmu, chrześcijaństwa i buddyzmu podczas dyskusji „Siła modlitwy w historii”. Mówiono m.in. o sile, jaką z modlitwy czerpali ludzie różnych religii doświadczeni złem XX wieku.

O. prof. Andrzej Napiórkowski, kreśląc panoramę postaw wobec modlitwy w różnych religiach, wskazał, że chrześcijanie, podobnie jak Żydzi i muzułmanie – nie negują historii, a nawet uważają, że Bóg działa w konkretnym czasie i miejscu. Mówiąc o chrześcijańskiej koncepcji modlitwy, katolicki teolog podkreślił, że najlepszy przykład modlitwy dał Jezus z Nazaretu. "Jeśli chcemy przeniknąć do tajemnicy modlitwy, musimy odkrywać i naśladować Jezusa”, który „żył w stałej duchowej zażyłości z Bogiem Ojcem” - stwierdził o. Napiórkowski.

O. Vladimir Gaudrat, opat katolickiego klasztoru w Lerins we Francji podkreślał, że ogromne pragnienie zwrócenia się do Boga lub – w wypadku buddystów – siły wyższej lub Prawdy towarzyszy człowiekowi zwłaszcza w dramatycznych sytuacjach życiowych. Natomiast główny rabin Savyon w Izraelu, David Brodman, zwrócił uwagę na znaczenie Psalmów w życiu religijnym Żydów, ale też chrześcijan. „My nie mamy jakiegoś specjalnego systemu modlitw. Po prostu powtarzamy Psalmy, w których jest odzwierciedlona każda faza ludzkiego życia, doświadczenia radosne i bolesne” - mówił rabin.

Mnich buddyjski ze Sri Lanki, Thero Gnanarama zaznaczył, że w przeciwieństwie do Żydów i chrześcijan tradycja buddyjska nie zna konkretnych tekstów modlitw, które powtarzają wyznawcy tej religii. Dodał przy tym, że tak jak Żydzi i chrześcijanie przyzywają Boga, tak buddyści, zgodnie z tradycja przekazywaną od czasów Buddy - modlą się do Prawdy.

O specyfice modlitwy u prawosławnych mówił polski biskup tego Kościoła, Jerzy Pańkowski. Zaznaczył, że choć w swoich modlitwach prawosławni chwalą Boga i błagają go o łaski, to istotą prawosławnej modlitwy jest niemoc człowieka. Dlatego koncentruje się ona na błaganiu Boga o wybaczenie, prośbie o stanie się lepszym. Stąd kwintesencją prawosławnej modlitwy jest tzw. modlitwa Jezusowa – bardzo krótkie wezwanie: „Panie, zmiłuj się nade mną”.

Kryzys a wymiar duchowy człowieka

Kryzys ekonomiczny jest okazją do uporządkowania najpilniejszych zadań stojących przed całą ludzkością - przekonywali uczestnicy panelu „Wymiar duchowy człowieka a kryzys ekonomiczny”. Zdaniem części uczestników dyskusji jedną z przyczyn światowej recesji jest brak podporządkowania ekonomi normom etycznym. Ekonomiści, dziennikarze i duchowni dyskutowali też o wpływie kryzysu na społeczeństwa i wnioskach, jakie należy wyciągnąć z globalnej recesji. Michel Camdessus, były dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego stwierdził, że jednym ze źródeł obecnego kryzysu jest odmowa podporządkowania działalności gospodarczej jakiejkolwiek normie etycznej lub prawnej. „Bardziej niż kiedykolwiek jest niezbędne, byśmy uznali ten fatalny błąd i wspólnie pracowali nad tym, aby jednoczący się świat mógł być tworzony na wspólnych podstawach etycznych” - stwierdził Camdessus. Według niego jednym z ostatnich elementów światowego dobra wspólnego mógłby być światowy rząd w służbie powszechnego dobra i solidarności między ludźmi.

Natomiast według Daniela Deckersa, niemieckiego dziennikarza, widać wyraźnie, że obecny kryzys ekonomiczny dobiega końca i nie był on tak drastyczny jak ten z 1933 roku. Jego zdaniem, mimo ponurych doświadczeń kapitalizm nie kończy się, bowiem jest to „organizm, który łatwo się adaptuje”. „Kryzys może prowadzić do ustabilizowania mechanizmów ekonomicznych” - powiedział.

Katherine Marshall, starszy doradca Banku Światowego, z ubolewaniem przyznała, że za dużo myślimy o operacjach finansowych, a zbyt mało o ich wpływie na człowieka. W jej opinii, kryzys ekonomiczny najbardziej odczuli ludzi najbiedniejsi. Marshall podkreśliła, że polityka powinna brać pod uwagę tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy, zaś kryzys daje okazję do uporządkowania najpilniejszych zadań, które opisane zostały np. w milenijnych celach rozwoju Narodów Zjednoczonych.

Francoise Riviere, zastępca dyrektora generalnego kultury UNESCO, zwróciła uwagę, że kryzys ekonomiczny jest jednocześnie kryzysem obowiązującego modelu społecznego, jaki sobie sami narzuciliśmy. Zauważyła, że kryzys pozwolił różnych narodom na zjednoczenie. Riviere przekonywała, że szukanie jedności wśród różnorodności jest jedną z podstawowych wartości, jakimi powinniśmy się kierować. W jej opinii w różnorodności kulturowej możemy odnaleźć także to, czego potrzebujemy w gospodarce. Zachęcała, by zamiast mówić o kryzysie w kategoriach bólu czy cierpienia, zjednoczyć się w nadziei na rozwiązanie problemów.

Religie przeciw karze śmierci

Chrześcijanie, żydzi i buddyści opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko karze śmierci. Uczestnicy międzyreligijnego panelu: „NIE dla kary śmierci: żadnej sprawiedliwości bez życia”, apelowali o jak najszybsze zniesienie kary śmierci tam, gdzie ona istnieje, uznając, że jest ona sprzeczna z prawem Bożym i zasadami demokracji. Cornelio Sommaruga, były przewodniczący Międzynarodowego Czerwonego Krzyża przyznał, otwierając obrady, że choć prawo do życia jest prawem fundamentalnym, wynikającym z przykazań, to prawo międzynarodowe nie zabrania kary śmierci. Art. 6 Karty Praw Człowieka nie zabrania jej, jeśli została wydana przez kompetentny sąd.

Tamara Iwanowna Chikunowa z Uzbekistanu przedstawiła poruszające własne świadectwo matki, której syn został skazany na śmierć i wyrok wykonano. Potem Tamara zaczęła działać w założonej przez siebie fundacji przeciw karze śmierci. To jej działalności, wspieranej przez Wspólnotę św. Idziego – po kilkunastu latach - Uzbekistan zawdzięcza zniesienie kary śmierci, co ostatecznie zostało przyjęte w początkach tego roku.

Ks. Marco Gnavi ze Wspólnoty św. Idziego we Włoszech udowadniał, że wszelkie argumenty o rzekomo prewencyjnym czy wychowawczym oddziaływaniu kary śmierci na społeczeństwo są fałszywe, gdyż zamykają zbrodniarzowi definitywnie drogę ku nawróceniu, a tymczasem zawsze jest ono możliwe i tę tajemnicę zna tylko Bóg. Przypomniał, że duży wpływ na przyjęcie moratorium wobec kary śmierci przez ONZ miało międzyreligijne spotkanie w Asyżu, zorganizowane przez Jana Pawła II. To tam przyjęto m.in. zbiorowy apel przeciwko tej karze. W tym samym roku do moratorium OZN przystąpiło 139 krajów. Od 2006 r. zapis o zakazie śmierci widnieje także w Karcie Podstawowej Unii Europejskiej.

Rabin Moche Levin, doradca Wielkiego Rabinatu Francji przypomniał, że w Biblii sama śmierć jak i kara śmierci jest traktowana wielokrotnie jako kara za grzechy. Prawo do niej ma jednak tylko Bóg jako sędzia sprawiedliwy.

Rabin dowodził, że judaizmie pojęcie miłości Bożej jest mimo to dominujące, co wyraźnie definiuje Talmud. Ta święta księga prawo do kary śmierci przyznaje tylko w wyjątkowych wypadkach. Mistrzowie Talmudu nie stosowali jej w praktyce. Od ponad 2000 lat nie jest wykonywana. A dokładnie od 30 r. przed narodzeniem Jezusa. Dlatego Żydzi nie chcieli skazać Jezusa na śmierć i wybrali inne, choć przebiegłe rozwiązanie.

Z głosem rabina zgodził się ks. prof. Armand Puig, dziekan teologii katolickiej w Barcelonie. Tak samo dowodził, że w Biblii karanie śmiercią zarezerwowane jest tylko dla Boga. Księga Rodzaju mówi wyraźnie, że śmierć jest czymś przeciwko człowiekowi i przeciwko darowi samego Boga. „Śmierć nigdy nie jest ludzka. Skazanie na śmierć jest wyrokiem przeciwko człowieczeństwu. Jest to akt absolutnie nieludzki” - dowodził.

Bp Jean Mbarga z Kamerunu, odnosząc się do rzeczywistości afrykańskiej wyjaśnił, że kara śmierci, wciąż tam obecna, jest spuścizną epoki kolonialnej. Wyraził nadzieję, że państwa Afryki będą stopniowo odchodzić od tego procederu. Poinformował, że od kary śmierci odeszły już takie kraje jak Senegal, Togo czy Ruanda. Wciąż stosowana jest ona w Libii, Sudanie, Somalii czy Egipcie.

Masamichi Tanaka, buddysta, dyrektor departamentu studiów zagranicznych japońskiej Fundacji Oomoto, walczącej na rzecz zniesienia kary śmierci, wyjaśniał, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i Jego żywymi świątyniami. Nie można więc tego życia niszczyć. Tanaka wspomniał też o kontynuowanej do dziś walce przeciw karze śmierci w Japonii, wyrażając nadzieję, że kiedyś musi skończyć się ona sukcesem.

Święte Księgi w religiach monoteistycznych

Nad rolą świętych Ksiąg w religiach monoteistycznych dyskutowali chrześcijanie, żydzi i muzułmanie podczas spotkania, które odbyło się w klasztorze ojców franciszkanów. Prowadził je Gregorios III Laham, grekokatolicki Patriarcha Melchicki z Antiochii. Stwierdził on, że święte Księgi – choć powstały w określonym czasie historycznym – tchną nieustanną nowością.

„To nie jest tylko stara Księga. Nie dotyczy tylko przeszłości. Wszystkie święte Księgi objawiają nam pewne prawdy i w nich możemy poznawać nowe światy” – powiedział John C.A. Barrett, przewodniczący Światowej Rady Metodystycznej tłumaczył chrześcijańskie rozumienie Biblii jako Boskiej Księgi. „Chrześcijanie, którzy codziennie otwierają Biblię, wiedzą, że zawiera ona słowa Boga” – podkreślał. „W Biblii odkrywają Go, odkrywają życie w harmonii i pokoju, Jego wolę i miłość” – podsumował.

Mohammed Esslimani, teolog muzułmański z Arabii Saudyjskiej opowiadał, że dla islamu Koran to słowo Boga, „podziękowanie Boga dla wszystkich wierzących, dla całej ludzkości, która Go słucha”. „Słowa Koranu są znane, zapamiętywane i absolutnie przestrzegane w sposób bardzo ścisły” – charakteryzował stosunek muzułmanów do świętych Ksiąg. Według wyznawców islamu Koran zwraca się do wszystkich szlachetnych dusz słowami, które stworzył Bóg.

Joachim Gnilka, teolog katolicki z Niemiec powiedział, że Biblia jest mostem między religiami monoteistycznymi. Chrześcijaństwo, judaizm, islam to trzy religie, które czczą tego samego Boga i „odróżniają się od innych wariantów życia religijnego charakterem monoteistycznym”. Narody Księgi łączą się według niego w wierze w Stworzyciela, tworząc w ten sposób „wielką symfonię zgody”, której konsekwencją winna stać się wspólna odpowiedzialność za stworzenie, dbałość o planetę, która jest niezbędna do życia całej ludzkości.

O roli Biblii w życiu wyznawców judaizmu mówił Michael Schudrich, naczelny rabin Polski. Podkreślił on, że Tora to nie tylko słowo Boga przekazane, ale także słowo, które musi zostać wypełnione. „To główny przewodnik naszego życia. Odnosimy się do Boga poprzez Jego słowa” – wyjaśniał Schudrich. Dodał, że żydzi rozmawiają z Bogiem i Mu ulegają, wypełniając Jego polecenia, zapisane w Księdze Tory. Biblia przynosi „system wytycznych i wskazówek, jak postępować”. Naczelny rabin Polski dylemat, jak połączyć idee Tory z życiem codziennym nazwał „stresem rytuału”. „W każdej religii są tendencje do ekstremizmów i radykalnych zachować. Nie chodzi nam o zachowania ekstremalne, ale aktualny przekaz dla nas. Jako żydzi musimy interpretować słowa Tory” – przyznał.

Jedność Kościoła nie musi oznaczać uniformizmu

"Jedność chrześcijan...aby świat uwierzył" - pod takim hasłem odbyła się debata przedstawicieli różnych wyznań w gmachu Metropolitalnego Seminarium Duchownego. Doszli oni do wniosku, że jedność Kościoła nie musi oznaczać uniformizmu, zaś podziały można stopniowo przezwyciężać prze wzajemną miłość. Prowadzący debatę włoski biskup Vincenzo Paglia przypomniał, że od czasów Jana XXIII w kontaktach międzywyznaniowych szukano bardziej tego, co łączy, niż tego, co dzieli. W latach 90. XX w. nastąpiła jednak zmiana perspektywy i wspólnoty wyznaniowe zaczęły podkreślać własną tożsamość. Ordynariusz diecezji Terni-Narni-Amelia wskazał, że brak jedności chrześcijan jest tragedią, gdyż jedność między nimi jest zaczynem jedności całego rodzaju ludzkiego.

Biskup Antwerpii - Johan Jozef Bonny poddał krytyce obecny stan ruchu ekumenicznego. Ekumenizm - jego zdaniem - stracił sporo ze swej energii. Zbyt wiele spotkań ekumenicznych jest tylko powtarzaniem tego samego przez te same osoby w te same dni roku. Wezwał do podejmowania wspólnych inicjatyw duszpasterskich, wspólnego poszukiwania rozwiązań problemów etycznych i społecznych, nowych sposobów wspólnego celebrowania misterium wiary.

W tym samym duchu przewodniczący Konferencji Kościołów Europejskich (KEK) pastor Jean-Arnold de Clermont zaznaczył, że wspólne stawianie czoła problemom współczesnego świata pozwoli chrześcijanom przezwyciężyć krok po kroku to, co uważamy za kryzys ekumenizmu. Według niego wejście w nowy etap ruchu ekumenicznego jest możliwe. Służy temu m.in. niedawna propozycja patriarchy Bartłomieja I, aby Kościół katolicki stał się członkiem KEK. Bezsprzecznie dodałoby to odwagi ruchowi ekumenicznemu - zaznaczył De Clermont. Ponadto wspólne omawianie wszystkich problemów teologicznych byłoby już dawaniem wspólnego świadectwa.

Nieco inny charakter miały wystąpienia trzech prawosławnych metropolitów. German z Patriarchatu Moskiewskiego uznał, że ekumenizm osłabiają dziś: relatywizm etyczny, który stał się alternatywnym sposobem życia, w którym moralne jest to, co wygodne, oraz prozelityzm. - Jak prowadzić dialog ze wspólnotą, która podpisuje deklarację potępiającą prozelityzm, a jednocześnie prowadzi działalność misyjną na terenach tradycyjnie prawosławnych, przynosząc tam obcą kulturę? - pytał hierarcha. Zarzucił chrześcijanom Zachodu, że poddali się desakralizacji, zaś ratunku dla nich upatrywał w wierze odradzającej się w Rosji, na Ukrainie, Białorusi i w Mołdawii. Mimo to wezwał chrześcijan Zachodu do obrony wspólnych wartości - etyki i antropologii opartych na Biblii. Czas Europy nadejdzie, gdy wróci ona do swych korzeni, wyrastających ze zmartwychwstania Chrystusa - zaznaczył metropolita German.

Z kolei metropolita Portugalii i Hiszpanii Polikarp z Patriarchatu Konstantynopola w swym wykładzie z eklezjologii prawosławnej podkreślił, że jedność Kościoła to nie kwestia instytucji i struktur, lecz więzi ludzi z Chrystusem i między sobą. Kościół bowiem to komunia z Bogiem i bliźnimi na wzór jedności Trójcy Świętej. To nie teoria metafizyczna, ale wydarzenie historyczne, przestrzeń przebóstwienia człowieka, komunia miłości rozumianej nie w sensie etycznym, lecz jako rzeczywistość ontologiczna.

Natomiast metropolita Vassilios z Cypru postawił kluczowe pytania, na które muszą odpowiedzieć uczestnicy dialogu ekumenicznego: Czy Kościoły są nadal zainteresowane drogą ku jedności? oraz: Czy jedność jest możliwa w aktualnym kontekście wielu eklezjologii i modeli jedności?

Współprzewodnicząca Światowej Rady Kościołów Mary Tanner z Kościoła anglikańskiego zapytała z kolei o to, gdzie znajdujemy 100 lat po narodzinach ruchu ekumenicznego. Zauważyła, że Kościoły lepiej się dziś znają i rozumieją. Wyraziła przy tym żal, że Kościół katolicki nie należy do Rady skupiającej 350 Kościołów z całego świata. Wskazała na znaczące osiągnięcia dialogów teologicznych, ze szczególnym uwzględnieniem dokumentu "Chrzest, Eucharystia, posługiwanie duchowne" (tzw. dokument z Limy), a także na to, że coraz częściej Kościoły podejmują wspólne działania.

- Jedność nie musi być uniformizmem - przekonywał zebranych luterański prymas Szwecji abp Anders Wejryd. Wyraził to obrazowo mówiąc, że każda z czterech Ewangelii jest prawdziwa, choć w różny sposób wyraża tę samą prawdę. Podobnie chrześcijanie powinni móc wyrażać jedną wiarę we właściwy sobie sposób, szanując prawo innych np. do własnej interpretacji Biblii. Kluczem do jedności są, według niego, słowa: "Miłujcie się wzajemnie". Gdy miłość stworzy silne więzy przyjaźni, wtedy różnice w pojmowaniu wiary nie będą prowadziły do podziału - wskazał abp Wejryd.

Afryka ziemią możliwości

Afryka to nie tylko bieda, choroby, bezrobocie czy powolny rozwój, ale także kontynent bogaty w surowce mineralne, dysponujący młodą ludnością i wielkimi szansami na rozwój – stwierdzili uczestnicy konferencji panelowej pt. „Kościoły chrześcijańskie a odrodzenie Afryki”.

Słowa pozdrowień do uczestników Kongresu przekazał prezydent Ugandy, Yoweri Museveni. Podkreślił on znaczenie działalności prowadzonej przez Wspólnotę św. Idziego i jej wkład w osiągnięcie porozumienia pokojowego w konflikcie rozgrywającym się w północnej części jego ojczyzny. Zaznaczył, iż przez dialog prowadzi droga ku przemianom społeczno-gospodarczych państw tego kontynentu w XXI wieku.

Wiceprezydent Burundi, Yves Sahinguvu zwrócił uwagę, że Afryka stała się obecnie przedmiotem rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Symptomem nadziei na przyszłość jest jego zdaniem coraz większa odpowiedzialność Afrykańczyków za swój kontynent, w tym także za sprawę rozwiązywania konfliktów. Pomimo ubóstwa nie ma tam poczucia fatalizmu. Natomiast mieszkańcy Czarnego Lądu zdają sobie sprawę z ogromnych rozmiarów rabunkowej eksploatacji bogactw. Warunkami lepszego wykorzystania możliwości tego kontynentu jest zapewnienie przestrzegania praw człowieka, umocnienie demokracji, walka z korupcją, poszanowanie tożsamości Afrykańczyków, ochrona środowiska i racjonalna eksploatacja bogactw. Burundyjski polityk wielkie nadzieje wiąże też z rozwojem turystyki.

Zachodzącym na Czarnym Lądzie przemianom i związanymi z nimi wyzwaniami poświęcił swe wystąpienie zastępca dyrektora generalnego Francuskiej Agencji ds. Rozwoju, Jean-Michel Debrat. Zaznaczył, iż Afryka posiada wiele atutów by stawić czoła różnorodnym kryzysom. Będąc główną ofiarą światowych deregulacji, może ona dzięki swemu potencjałowi i dynamice swych mieszkańców stanowić element rozwiązania kryzysu światowego. Wiele zależy w tej dziedzinie od woli samych Afrykańczyków – stwierdził Debrat.

Z wielką uwagą wysłuchano słów założycielki Polskiej Akcji Humanitarnej, Janiny Ochojskiej. Wskazała ona na odpowiedzialność całej rodziny ludzkiej za przyszłość mieszkańców globu. Wyraziła przekonanie, że dobrzy ludzie zawsze siebie odnajdą, by czynić dobro.

Podczas dyskusji wskazano ponadto na role Kościołów, stanowiących miejsce budowania autentycznej wspólnoty oraz dialogu. Mówiono też o roli edukacji. Polscy uczestnicy dyskusji dostrzegali, że bardzo mało mówi się u nas o problemach Czarnego Lądu, natomiast obcokrajowcy z kurtuazją wskazywali na znaczenie publicystyki polskiego znawcy Afryki, Ryszarda Kapuścińskiego.

Męczeństwo chrześcijan zbliża Kościoły

Ekumenizm męczeństwa, czyli śmierć chrześcijan różnych wyznań za wiarę w XX wieku i obecnie, może być wielkim wkładem w dzieło zbliżenia, a może nawet zjednoczenia podzielonego chrześcijaństwa. Te prawdę, głoszoną przez Jana Pawła II, przypomniał bp Piotr Libera w wystąpieniu podczas panelu „Męczeństwo i opór przeciwko złu”.
Na wstępie swej wypowiedzi biskup płocki przywołał uroczystość z 7 maja 2000 w Rzymie, gdy w ramach obchodów Roku Świętego Kościół powszechny pod przewodnictwem papieża czcił pamięć męczenników XX wieku. Papież mówił wówczas, że męczennicy to nie tylko ci, którzy oddali życie za wiarę, ale także ci, którzy potrafili przeciwstawić się złu. Ojciec Święty podkreślił wtedy również ekumeniczny wymiar męczeństwa, przypomniał kilka wybranych postaci tych, którzy oddali życie za wiarę w Rosyjskim Kościele Prawosławnym i w Kościele Ewangelickim Niemiec – mówił dalej bp Libera.

Rozwijając tę myśl, mówca wyraził nadzieję, że ten „ekumenizm męczenników zabrzmi głośno w orędziu końcowym z obecnego spotkania”.

„Jestem biskupem jednej z najstarszych diecezji na ziemi polskiej, której biskupem na początku XX wieku został ks. Antoni J. Nowowiejski, wybitny historyk Kościoła, człowiek wielkiej wiedzy i dobroci” – wspominał dalej biskup płocki. „I oto na początku II wojny światowej potomkowie Gutenberga, Bacha, Goethego i innych wielkich twórców zabrali tego 82-letniego starca i jego biskupa pomocniczego Leona Wetmańskiego do obozu w Działdowie i tam upokarzali go na każdym kroku, a w końcu go zabili” – powiedział mówca.„Współczesne systemy totalitarne doceniły wagę męczenników dla Kościoła i narodów, dlatego zacierają po nich wszelkie ślady, aby móc łatwiej narzucać ludziom swe obłędne ideologie” – tłumaczył bp Libera. „Dlatego trzeba głośno i szeroko mówić o cierpieniach ludzi w Darfurze, Indiach, Pakistanie, Burundi i w tylu innych miejscach, gdzie chrześcijanie ginęli i giną za Chrystusa” – apelował mówca.

Wcześniej przejmujące, osobiste świadectwo miłości chrześcijańskiej dała Marguerite Barankitse z Burundi, opowiadając bardzo prosto, a przy tym z dużym osobistym zaangażowaniem o swej pracy z dziećmi porzuconymi, sierotami i innymi ofiarami niedawnych starć etnicznych w swym kraju. Opowiadała, jak w październiku 1993 zajęła się 25 dziećmi, by w 2001 mieć już trzy ośrodki, do których uczęszczało ponad tysiąc maluchów. Obecnie założony przez nią Dom „Shalom” opiekuje się kilkoma tysiącami dzieci i kobiet, również tymi zarażonymi wirusem HIV i chorymi na AIDS.

Prowadzący spotkanie metropolita Syryjskiego Kościoła Powszechnego Mor Gregorios Yohanna Ibrahim przypomniał, że męczeństwo wpisane jest w dzieje chrześcijaństwa, a ci, którzy oddali życie za wiarę, cieszyli się zawsze wielkim szacunkiem całego Kościoła. Podkreślił, że jego Kościół zawsze miał wielu męczenników – kobiet i mężczyzn, przy czym jeśli dawniej ginęli oni za to, że bronili czystości wiary i dogmatów, to dziś spotyka ich śmierć przede wszystkim za to, że przeciwstawiają się złu. Właśnie dlatego liczba męczenników w dwóch ostatnich stuleciach była tak wysoka, a tylko w ciągu niespełna 20 ostatnich lat przekroczyła sto tysięcy. „Być może bez tego przelewu krwi tych męczenników w ogóle nie przetrwalibyśmy jako Kościół!” – wyznał 61-letni metropolita.

„Męczeństwo to nie tylko świadectwo, ale także żywy współudział w czynie Chrystusa. I tak jak On sam zwyciężył śmierć i zatriumfował nad złem przez swoje ukorzenie się, tak samo męczennicy zwyciężają zło przez to, że – jak się wydaje – nie robią niczego przeciw złu. Współuczestniczą w dziele ukorzenia Chrystusa i Jego siłą zwyciężają” – powiedział abp Filip z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (Patriarchatu Moskiewskiego).

Swoje świadectwa złożyli również ewangelicki biskup Jürgen Johannesdotter z Niemiec, ormiański arcybiskup Norwan Zakarian z Lyonu i rektor bazyliki św. Bartłomieja w Rzymie ks. Angelo Romano. Ten ostatni zwrócił uwagę, że w bezpośrednim sąsiedztwie jego świątyni w latach 1999-2000 pracowała Komisja ds. Nowych Męczenników, powołana z inicjatywy Jana Pawła II. Udało jej się zgromadzić ponad 13 tys. świadectw o tych ludziach.

Nagroda im. Jana Karskiego dla kard. Dziwisza

"Dziś, mając za sobą lekcję pogardy do człowieka innego pochodzenia i innych przekonań, lekcję, jaką dały nam totalitaryzmy XX wieku, dojrzeliśmy do świadomości, że jesteśmy wszyscy – bez względu na dzielące nas różnice – wzajemnie za siebie odpowiedzialni" - powiedział kard. Stanisław Dziwisz odbierając nagrodę im. Jana Karskiego w Teatrze im. Słowackiego na zakończenie dyskusji panelowej nt. Auschwitz. Metropolita krakowski uhonorowany został "za niesienie prawdy Jana Pawła II, iż antysemityzm jest grzechem"

W laudacji Kazimierz Pawełek, prezes Towarzystwa im. Jana Karskiego wskazał, że metropolita krakowski jest nie tylko depozytariuszem prawd Jana Pawła II, ale także jako pierwszy polski biskup po śmierci papieża przestrzega przed groźbą relatywizowania zbrodni Holokaustu.

Dziękując za wyróżnienie kard. Dziwisz wyznał, że przyjmuje je jako duchowy syn Jana Pawła II i towarzysz jego służby Kościołowi i światu. Przyjmuje je ze wzruszeniem ze względu na osobę patrona nagrody. Jan Karski w pojedynkę próbował zapobiec tragedii Holokaustu, chciał obudzić sumienia przywódców wolnego świata, aby zapobiec ludobójstwu. Wzruszony losem ludzi innego pochodzenia i wiary zdobył się na heroiczne czyny, których inni od niego nie wymagali, bo nie wymagali od siebie - zaznaczył metropolita krakowski.

Wskazał, że musimy wymagać najpierw od samych siebie, by mogła zapanować harmonia w rodzinie dzieci jednego Boga. - Mając za sobą daną przez dwa totalitaryzmy lekcję pogardy dla człowieka o innych przekonaniach, zrozumieliśmy, że jesteśmy za siebie wzajemnie odpowiedzialni i musimy od siebie wymagać więcej niż bywało w przeszłości. Nie możemy pozostawać w skorupie własnych wspólnot i tradycji. Jezus Chrystus oczekuje dziś od nas solidarności. Niech solidarność wszystkich dzieci Boga będzie tym horyzontem, do którego wszyscy chcemy zmierzać - apelował kard. Dziwisz.

Nagroda Orła Jana Karskiego - statuetka orła z brązu - została ufundowana w 2000 r. W latach poprzednich laureatami Orłów Karskiego byli m.in. redakcja "Tygodnika Powszechnego", słynna włoska dziennikarka Oriana Fallaci, ks. prof. Józef Tischner, Jacek Kuroń, Marek Edelman, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, prezydent Izraela Szimon Peres i prof. Bronisław Geremek.

Ostatni dzień obrad Kongresu będzie Dniem Pamięci i Pokoju, który rozpocznie się poranną Ceremonią Pamięci w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Wieczorem zaś na krakowskim rynku zostanie wygłoszony "Apel o Pokój 2009".

Międzynarodowy Kongres dla Pokoju "Ludzie i Religie" - "Duch Asyżu w Krakowie". organizowany jest w 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej i 20 rocznicę upadku komunistycznych reżimów w Europie Wschodniej. Jego hasło nawiązuje do historycznego Dnia Modlitwy o Pokój z 27 października 1986 roku, podczas którego Jan Paweł II zaprosił do Asyżu przedstawicieli różnych religii świata, aby wspólnie modlili się o pokój na świecie.

Do Krakowa przybyli przedstawiciele różnych religii i kultur z całego świata, a także przedstawiciele świata polityki i nauki. W Kongresie uczestniczy 1800 uczestników ze wszystkich kontynentów oraz ponad tysiąc osób z całej Polski. Spotkanie organizowane jest wspólnie przez Archidiecezję Krakowską oraz włoską Wspólnotę Sant' Egidio (św. Idziego), która od 23 lat rozpowszechnia "ducha Asyżu" na całym świecie. Zaproszenie do Krakowa złożył metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz podczas ubiegłorocznego kongresu na Cyprze.

Wspólnota św. Idziego (Sant'Egidio) z Rzymu od ponad dwudziestu lat organizuje Spotkania dla Pokoju, które zostały zainicjowane przez Ojca Świętego Jana Pawła II w Asyżu 27 października 1986 roku. W 1989 roku takie spotkanie odbyło się po raz pierwszy w Polsce, w Warszawie, z okazji 50 rocznicy wybuchu II wojny światowej.