Prawo dla człowieka

Joanna Kociszewska

Prawo nie jest po to, by krzywdzić, ale po to, by przed krzywdą chronić. Niestety próby poprawiania istniejących zasad w taki sposób, by to konkretne zło powtórzyć się nie mogło, generują kolejne.

Prawo dla człowieka

Wołanie o dobre prawo pojawia się zawsze, gdy do naszej świadomości dociera ludzka krzywda, której obecne przepisy nie były w stanie zaradzić lub którą wręcz spowodowały. Mamy w świadomości, że prawo nie jest po to, by krzywdzić, ale po to, by przed krzywdą chronić. Niestety próby poprawiania istniejących zasad w taki sposób, by to konkretne zło powtórzyć się nie mogło, generują kolejne.

Przykładem mogą być przepisy dotyczące rodziny. Z jednej strony stajemy przed problemem rodzin, w których dziecko jest zwyczajnie zagrożone. Doskonale pamiętam postulaty znajomej kuratorki, która domagała się możliwości natychmiastowego zabrania dziecka z domu, bo zostawianie go z rodzicami w konkretnej sytuacji to zbyt wielkie ryzyko. Z drugiej strony utrwalenie takiej normy prawnej może skutkować zabieraniem dzieci z powodów absurdalnych. A trzeba pamiętać, że każda tego typu decyzja jest dla dziecka traumą i jej odwołanie przez sąd (nawet po kilku dniach) wyrządzonej rodzinie krzywdy nie naprawi.

Podobnie wygląda sprawa z przepisami dotyczącymi przemocy domowej. Osoby pracujące z ofiarami przemocy zupełnie słusznie domagają się, by to sprawca, nie ofiara, ponosił życiowe konsekwencje np. w postaci pozbawienia domu. Bezdomność i wyrwanie ze środowiska to doświadczenia trudne dla każdego, dla ofiar przemocy często nie do przejścia. Powstał projekt prawa, który ma takim sytuacjom zapobiec. Projekt kompletnie nieodporny na fałszywe oskarżenia wynikające z prób odegrania się na współmałżonku za prawdziwe bądź wyimaginowane krzywdy.

Nie ma prawa doskonałego. Każde wymaga zdrowego rozsądku w stosowaniu procedur. Dlatego najlepszym z możliwych jest prawo ingerujące jak najrzadziej, zwłaszcza w tak delikatnych sferach jak rodzina. Owszem, nie zawsze uda się zapobiec krzywdom. Ale metodą nie jest tworzenie prawa niesymetrycznego, a takie procedury wykonawcze, które pozwolą korzystać z możliwości prawnych także osobom bez wykształcenia kierunkowego. Na przykład zaskarżyć decyzję prokuratury w której pomylono datę wydarzenia, nazwiska składającego doniesienie i osoby, przeciw której kierowano zarzut, a także pominięto w uzasadnieniu istotne fakty. Bez dociekania, co zawierają wymienione trzy czy cztery paragrafy Kodeksu Postępowania Karnego, gdzie zaadresować odwołanie (do sądu, ale za pośrednictwem prokuratury) i co to znaczy, że termin zażalenia jest „zawity”.

Żadne prawo nie będzie dobre, póki nie stanie się dostępne dla zwykłego człowieka.