Polska dla USA jest partnerem regionalnym

PAP |

publikacja 20.09.2009 06:55

17 września powinien uświadomić Polakom, że nasz kraj jest dla Stanów Zjednoczonych jedynie partnerem regionalnym. Partnerem strategicznym zaś może być tylko cała Unia Europejska - powiedział w sobotę w programie "Horyzont" w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Radosław Sikorski Jakub Szymczuk/Agencja GN Radosław Sikorski

Prezydent USA Barack Obama i minister obrony Robert Gates ogłosili tego dnia decyzję o rezygnacji z planu umieszczenia w Polsce i Czechach baz amerykańskiej obrony antyrakietowej, opracowanego przez poprzednią administrację prezydenta George'a W. Busha.

"Data 17 września jest datą graniczną pewnych złudzeń, pewnego zupełnie nierealistycznego projektu, który na części naszej sceny politycznej się zakorzenił, a mianowicie zrobienia z Polski Izraela nad Wisłą w sensie strategicznym. To znaczy takiego bliskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych, tak bliskiego, że niezależnie od tego jak złe stosunki ma ze swoimi sąsiadami, to zawsze może liczyć na wybawienie nas z każdej nieroztropności przez potężnego patrona zza Atlantyku" - mówił szef resortu.

"Ta decyzja i sposób jej podjęcia powinien wszystkim uświadomić, że dla Stanów Zjednoczonych Polska jest sojusznikiem regionalnym" - podkreślił. Dodał, że strategicznym partnerem dla USA może być tylko cała Europa, bo żaden pojedynczy kraj europejski nie ma potencjału, który Stany Zjednoczone traktowałyby jako porównywalny ze swoim.

"Nam nadzieję, że politycy, którzy wierzyli tak w ten projekt, wyciągną realistyczne lekcje" - powiedział Sikorski.

Zdaniem ministra, "dzisiaj powinniśmy postawić na integrację europejską i modernizacją kraju. Jak zaznaczył, Polska ma dwie strategie narodowe - piastowską czyli "zakotwiczenie się na zachodzie" i to zostało wykonane. Zaś strategia "jagiellońska" może być wykonana tylko przez rozszerzanie Unii. Jeżeli ktoś chce te strategie realizować, to powinien opowiadać się "za bardziej zintegrowaną Europą, za europejskim ministrem spraw zagranicznych, a co za tym idzie za Traktatem z Lizbony" - przekonywał.

Sikorski, nawiązując do budowy tarczy w Polsce, przypomniał, że Polska otrzymała dwa lata temu amerykańską ofertę i już wtedy "można było odpowiedzieć na nią, podpisując to, co nam strona amerykańska z góry przygotowała". Jego zdaniem, "nie byłoby to korzystne", dlatego rząd Jarosława Kaczyńskiego słusznie rozpoczął negocjacje, w wyniku których Polska wynegocjowała to, na czym nam zależy, a zależy nam na obecności amerykańskiej w Polsce i zdolnościach obronnych w postaci baterii Patriot. Dodał, że Stany Zjednoczone, rezygnując z budowy tarczy, potwierdziły, że w Polsce będzie garnizon z Patriotami i wojsko amerykańskie.

"Rezultat dla obronności Polski jest pozytywny, pod warunkiem że Amerykanie wykonają to, co obiecują" - ocenił szef polskiej dyplomacji.

Przyznał, że Stany Zjednoczone "mają problem wiarygodności w Polsce i muszą go przezwyciężyć praktycznymi działaniami". "Mamy na to jednak ograniczony wpływ, przekonujemy, argumentujemy, ale Polska nie jest w stanie zmusić supermocarstwo do zrobienia czegoś, czego nie chce zrobić" - dodał.

Jego zdaniem, naiwnym argumentem jest, że gdyby Polska ratyfikowała umowę w sprawie tarczy antyrakietowej, to Amerykanie zmuszeni byliby do jej wypełnienia. Jak podkreślił szef MSZ, umowa ze strony amerykańskiej w ogóle nie była ratyfikowane; ratyfikacja przez Polskę jedynie zmieniłaby nasz porządek prawny, ale nie byłaby argumentem dla strony amerykańskiej.

Gdyby strona amerykańska potwierdziła chęć kontynuowania projektu, to w Polsce z ratyfikacją nie byłoby problemu. Chociaż, nie nastąpiłaby natychmiast - mówił Sikorski - gdyż polski parlament wymaga umów towarzyszących, a te częściowo z winy amerykańskiej nie są gotowe.