publikacja 18.08.2016 00:00
To pozdrowienie okazało się silniejsze od totalitaryzmu i sekularyzacji. Przetrwało także w epoce Facebooka. Jest błogosławieństwem.
Ze zbioru Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu
Brama tryumfalna w formie łuku ze sprzężonych wagoników kopalnianych, wystawiona przez pracowników kopalni „Bielszowice” 12 czerwca 1927 roku na cześć biskupa katowickiego Arkadiusza Lisieckiego.
Na Górnym Śląsku pozdrowienie „Szczęść Boże!” popularne jest przede wszystkim wśród górników. Dobrze znają je uczestnicy majowej pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekar, którzy głośno skandując, witają nim biskupów i księży, celebrujących liturgię na wzgórzu kalwaryjskim. Starsze pokolenie pamięta, że w okresie PRL-u pielgrzymkowy okrzyk „Szczęść Boże” był odtrutką na brak wolności słowa i kneblowanie wszelkiej spontaniczności.
Wykrzyczane w Piekarach przez sto tysięcy męskich gardeł robiło wtedy ogromne wrażenie, miało szczególną moc łączącą i uwalniającą od lęku. A były to czasy, kiedy w Piekarach upominano się głośno o prawa ludzi pracy, w tym wolną niedzielę w górnictwie. Świadkiem tego wyrażania myśli i uczuć bywał także arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, częsty uczestnik pielgrzymek piekarskich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.