Korupcja, czy lobbing?

PAP |

publikacja 01.10.2009 09:25

Minister w kancelarii premiera, odpowiedzialna za walkę z korupcją Julia Pitera (PO) uważa, że sprawa nieprawidłowości w pracach nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych to nie korupcja, lecz lobbing. Chodzi o czwartkową publikację "Rzeczpospolitej", według której szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli lobbować w interesie firm hazardowych.

Korupcja, czy lobbing? Henryk Przondziono /foto gość Gmach parlamentu RP

Pitera publikację gazety nazywa przeciekiem. "Gdyby była to afera korupcyjna, to zapewniam, że w tym przecieku znalazłby się fragment o ewentualnym honorarium za tę 'usługę' " - uważa Pitera. "Absolutnie nie powinny mieć miejsca te rozmowy i nie mam co do tego cienia wątpliwości" - ocenia minister w KPRM.

"Jak widać nie ma w ogóle informacji o tym, że było to związane z jakąś korzyścią materialną dla którejkolwiek z osób, która prowadziła tę rozmowę" - podkreśliła posłanka PO w rozmowie z radiem TOK FM. Tylko wtedy, jej zdaniem, można mówić o korupcji.

Według Pitery, Chlebowski i Drzewiecki popełnili błąd w kontaktach z lobbystami, którzy, zainteresowani pewnymi rozwiązaniami, wydzwaniają do posłów z prośbą o spotkanie lub próbują relacjonować sprawy przez telefon. "Zawsze ucinam taką rozmowę i odpowiadam, że jeżeli jest jakikolwiek problem, proszę o napisanie na piśmie wszystkiego, czego dana instytucja się domaga. (...) Ja się na pewno nie spotkam i na pewno odpowiem na piśmie" - podkreśliła Pitera.

"Myślę, że gdyby był tam fragment o gratyfikacji, to byłby to podstawowy hit 'Rzeczpospolitej', ponieważ jeżeli ktoś dokonał przecieku, a dokonał przecieku, bo tak jak mówię, nie było możliwości dostania tego z jakiejkolwiek kancelarii tajnej, to ten przeciek był prawdopodobnie dokonany, odpowiednio czarno rysował rzeczywistość. Narysował ją czarno, ale nie ma korzyści" - komentuje Pitera.

Samo ujawnienie sprawy Pitera uważa za zdumiewające, ponieważ najpierw szef CBA wysłał tajne pisma do kancelarii prezydenta, premiera, Sejmu oraz Senatu, a potem powiadomił o tym media.

Pitera zapewniła również, że sprawa ewentualnych nieprawidłowości w pracach nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych, zostanie wyjaśniona, czy to, w przypadku Chlebowskiego - przez klub PO lub, w przypadku Drzewieckiego - przez premiera.

Minister zaznaczyła również, że w środę rozmawiała z Chlebowskim o ustawie. Szef klubu PO miał zapewniać, że projekt ustawy jest niedobry i że od początku był mu przeciwny. Zdaniem Pitery ta rozmowa stawia Chlebowskiego w zupełnie innym świetle niż publikacja w "Rz".

"Rzeczpospolita" ujawniła w czwartek kulisy afery, o której Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu. W piśmie do nich Biuro ostrzegło, że budżet państwa mógł stracić 469 mln zł na zmianach w tzw. ustawie hazardowej.

Jak ustalił dziennik, w sprawę zamieszani są czołowi politycy PO: szef Klubu Platformy Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki. Mieli lobbować w interesie firm hazardowych. CBA zaalarmowało prezydenta o przecieku, który miał nastąpić po tym, jak Biuro powiadomiło o aferze premiera Donalda Tuska.

Dziennik napisał, że biznesmeni, którzy lobbowali ws. ustawy mieli założone podsłuchy telefoniczne i nagrane rozmowy mają dowodzić, że byli w stałym kontakcie z Chlebowskim i Drzewieckim; odbyli też z nimi kilkanaście spotkań.

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) uważa, że sprawa rzekomych nieprawidłowości wokół tzw. ustawy hazardowej to "propaganda" i "awantura". Niesiołowski oświadczył też, że nie pójdzie na spotkanie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie.

Niesiołowski przyznał w czwartek rano w TVN24, że otrzymał od CBA materiał o pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" CBA ostrzegło w tym dokumencie, że na zmianach w tej ustawie budżet państwa mógł stracić 469 mln zł.

Niesiołowski podkreślił, że informacja o tej sprawie, którą CBA przekazało prezydentowi, premierowi, władzom Sejmu i Senatu, była "super tajna". Dodał, że po przeczytaniu materiału CBA uważa, że nie ma tu żadnej afery. "Ja nie widzę tu cech przestępstwa" - zaznaczył.

"Kto tu komuś dał łapówkę, kto komuś dał pieniądze, gdzie tu jest przestępstwo? Mamy jakieś rozmowy" - mówił Niesiołowski. Dodał, że jeśli szef CBA Mariusz Kamiński uważa, że "złapał przestępców", to powinien skierować sprawę do prokuratury. W przeciwnym razie - w jego ocenie - jest to "awantura polityczna".

"Mam pretensje o to, że detonowano pozorną sprawę w mediach i że robi się wokół tego szum medialny" - mówił Niesiołowski. Dodał, że materiał CBA przekazano 10 osobom, w tym - jak zaznaczył - "osobom z PiS i ci to puścili do mediów".

Komentując informację, że prezydent zaprosi do siebie na spotkanie osoby, który otrzymały materiał z CBA, Niesiołowski oświadczył, że nie wybiera się na takie spotkanie. "Niech pan prezydent nie wysyła od razu, (...) niech się nie fatyguje, ja nie przyjdę. PiS nie bierze udziału w spotkaniach ze mną i nie chcę pana prezydenta stawiać w niezręcznej sytuacji" - powiedział.

"Prezydent się włącza w to, bo to jest korzystne dla PiS, to szkodzi rządowi, szkodzi obozowi politycznemu, który tworzy ten rząd. Ja w tej PiS-owskiej awanturze udziału nie wezmę" - dodał wicemarszałek. Według niego, branie udziału w tej "propagandowej akcji służy wyłącznie PiS", dlatego - dodał - ma nadzieję, że poza wicemarszałkiem Sejmu Krzysztofem Putrą (PiS), pozostałe osoby nie pójdą na spotkanie do prezydenta.

Niesiołowski ocenił, że nagłośnienie całej sprawy ma związek ze zbliżającym się czasem wyborczym. "CBA tym razem wcześnie zaczął wybory" - powiedział.

Mirosław Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski są absolutnie niewinni, ja nie widzę żadnych dowodów - oświadczył minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, odnosząc się zarzutów CBA ws. nieprawidłowości przy pracach nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Czuma powiedział, że 21 września dostał zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającej na nielegalnym lobowaniu na rzecz firmy hazardowej przez dwóch polityków. "Przejrzałem bardzo starannie ten materiał, ale nie znalazłem tam żadnych dowodów. Znalazłem fragmenty wyrwane ze stenogramów. Pan Mariusz Kamiński nie dołączył stenogramów źródłowych. Nie widziałem ich. W materiałach jako dowód dołączono kopie dwóch artykułów z gazet" - powiedział minister w czwartkowej rozmowie z Radiem ZET.

Jak dodał, mimo iż nie dopatrzył się w materiałach przekazanych przez CBA żadnych dowodów popełnienia przestępstwa, przekazał je prokuratorowi krajowemu. "Skierowałem, pomimo że nie widziałem tam żadnego dowodu, do prokuratora krajowego, a ten zadekretował to do prokuratury okręgowej w jednej miejscowości w Polsce, i rzecz będzie wyjaśniana" - podkreślił.

Zaznaczył, że trudno wypowiadać się o sprawie, jeśli nie widziało się stenogramu całej rozmowy, ponieważ jej fragmenty można powyrywać z kontekstu. "Dopóki nie zobaczę źródłowego stenogramu tej rozmowy, to nie zajmuje żadnego stanowiska" - powiedział Czuma.

Według niego Drzewiecki i Chlebowski są niewinni. "Natomiast wiem o tym, że pan Chlebowski jest znajomym pana Sobiesiaka od lat i może być tak, że Sobiesiak naciska, ale przez półtora roku Chlebowski żadnych zmian w ustawie nie wprowadził" - podkreślił minister.

Dodał, że prace legislacyjne przy projekcie ustawy o grach hazardowych toczą się już dwa lata i przebiegają normalnie. "Są rozmaite punkty widzenia na to, jak opodatkowywać hazard - są zwolennicy podniesienia opodatkowania dla automatów o małej wysokości wygranych i są przeciwnicy. Opowiadanie o utracie tych czterystu sześćdziesięciu milionów są po prostu majaczeniem" - uznał Czuma.

Jego zdaniem szef CBA "nie zachowuje się ostatnio racjonalnie", dlatego należy podchodzić ostrożnie do dostarczanych przez niego materiałów. "Muszę z całym sceptycyzmem podchodzić do tego, co przynosi pan Mariusz Kamiński, ponieważ on działa w jakimś amoku. Ja rozumiem przyczynę tego amoku - od sierpnia 2007 r. toczy się w prokuraturze rzeszowskiej śledztwo ws. nadużyć funkcjonariuszy CBA przy aferze gruntowej. Już w lecie Kamiński przesłuchiwany przez prokuratora powiedział, że bierze odpowiedzialność za te rzeczy. Prokurator wydał postanowienie o postawieniu zarzutów i półtora tygodnia temu poprosił Kamińskiego, żeby się pojawił i zarzutów wysłuchał, ale on ucieka, nie chowa się jednak w mysią dziurkę, tylko biega i gorliwie wypisuje jakieś bajeczki" - mówił minister.

Dodał, że gdyby Kamiński miał postanowione zarzuty, to przypuszczalnie straciłby posadę szefa CBA. "Po tym co wyprawia, to chyba bardziej lekarz nadawałby się do kontaktu z nim, a nie prokurator" - powiedział Czuma.

W związku z pracami nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych Ministerstwo Sportu i Turystyki wydało następujący komunikat:

"Minister Sportu i Turystyki, w dniu 30 czerwca 2009 r., skierował pismo do Pana Jacka Kapicy, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Finansów, w którym poinformował o konieczności zmiany uzasadnienia w ustawie o grach i zakładach wzajemnych w związku z rezygnacją realizacji II etapu budowy Narodowego Centrum Sportu.

Teren, na którym miała być realizowana inwestycja w ramach II etapu Narodowego Centrum Sportu, będzie przeznaczony na inwestycje komercyjne, dochód z których będzie przeznaczony na rozwój infrastruktury sportowej na terenie całego kraju.

Jednocześnie w dniu 11 sierpnia br. Ministerstwo Sportu i Turystyki skierowało do uzgodnień międzyresortowych projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie ustanowienia Wieloletniego Programu Inwestycyjnego w ramach którego zostanie wykreślony przepis odnoszący się do Narodowego Centrum Sportu (obecnie jest to tylko nazwa inwestora zastępczego dla inwestycji budowy Stadionu Narodowego), a zostanie wprowadzony przepis odnoszący się do Stadionu Narodowego.

Planowana hala widowiskowo-sportowa oraz pływalnia kryta (tzw. II etap) będzie realizowana na terenie Warszawy przez inne podmioty przy współpracy Ministerstwa Sportu i Turystyki.

W dniu 2 września 2009 r., w związku z brakiem odpowiedzi z Ministerstwa Finansów, Minister Sportu i Turystyki wysłał uzupełnienie do pisma z dnia 30 czerwca br., w którym zwrócił się o utrzymanie rozszerzonego katalogu gier objętych dopłatami, z ponowną prośbą o zmianę uzasadnienia do ww. ustawy. W uzasadnieniu stwierdził, że pozostawienie w projekcie dotychczasowych regulacji, w świetle nowego podejścia do sposobu zagospodarowania terenu wokół budowanego Stadionu Narodowego, mogłoby wzbudzić uzasadnione wątpliwości co do intencji wprowadzenia przedmiotowych regulacji, w szczególności w kontekście brzmienia zapisów uzasadnienia do nowelizowanej ustawy, a faktycznego przeznaczenia pozyskanych dodatkowych środków.

W piśmie z dnia 2 września Minister Sportu i Turystyki zwrócił się również z prośbą do Ministra Finansów jako gospodarza ustawy, o przeznaczenie tych środków na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, co spowodowałoby możliwość wykorzystania ich na zadania związane z rozwojem infrastruktury sportowej na terenie całego kraju, a nie wyłącznie na realizację jednorazowej inwestycji, jaką miał być II etap Narodowego Centrum Sportu.

Podkreślamy, że gospodarzem ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych jest Minister Finansów. Do dnia dzisiejszego Ministerstwo Sportu i Turystyki nie otrzymało jednak stanowiska Ministra Finansów zarówno w odniesieniu do pisma z dnia 30 czerwca, jak i z dnia 2 września br.

To Minister Finansów, a nie Minister Sportu i Turystyki jest bowiem odpowiedzialny za kształt ustawy i dokonanie ostatecznych uzgodnień, a sam proces legislacyjny nie został jeszcze zakończony.

Brak wiarygodnych danych, co do wielkości przyszłych przychodów, ogólna trudna sytuacja finansowa budżetu państwa, wysoki koszt budowy Stadionu Narodowego oraz przeciągający się proces legislacyjny nad projektem ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych, były przyczyną podjęcia decyzji o komercyjnym wykorzystaniu terenów wokół budowanego Stadionu Narodowego i sfinansowania ich zagospodarowania ze środków komercyjnych, z przeznaczeniem wpływów z tego tytułu na zadania związane z rozwojem sportu, w tym infrastruktury sportowej.

Jednocześnie należy podkreślić, że budowa Stadionu Narodowego finansowana jest wyłącznie z budżetu państwa, a nie ze środków pochodzących z dopłat do gier."