Najtrudniej uwierzyć we własną śmierć

KAI |

publikacja 03.10.2009 11:12

Marek Edelman powiedział kiedyś, że najtrudniej uwierzyć we własną śmierć. Od wczoraj cała Polska nie może uwierzyć w jego śmierć.

"I była miłość w gettcie" Paweł Supernak/ PAP/EPA "I była miłość w gettcie"
Marek Edelman na promocji swojej książki 5 lutego br.

Jeden z przywódców powstania w warszawskim getcie, powstaniec warszawski, kardiolog, działacz opozycji demokratycznej w PRL i po prostu dobry człowiek zmarł wczoraj w Warszawie. Miał 87 lat – pisze Polska.

W reportażu „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall powiedział, że na medycynę zapisała go żona, gdyż był wówczas pogrążony w głębokiej apatii. Znacznie później, już jako lekarz, zrozumiał, że może nadal odpowiadać za ludzkie życie, tak jak na Umschlagplatzu, kiedy ratował ludzi przed wywiezieniem do Treblinki – przypomina gazeta.