Irlandzkie "tak" otwiera drogę do przyjęcia Traktatu

PAP |

publikacja 05.10.2009 17:12

Wynik irlandzkiego referendum otwiera drogę Traktatowi Lizbońskiemu do wejścia w życie - zgodnie ocenili europosłowie: Lena Kolarska-Bobińska (PO), Andrzej Grzyb (PSL) i Konrad Szymański (PiS). W poniedziałek uczestniczyli oni w debacie "Przyszłość Europy po referendum w Irlandii", zorganizowanej przez Instytut Spraw Publicznych i Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Warszawie.

Irlandzkie "tak" otwiera drogę do przyjęcia Traktatu hENRYK pRZONDZIONO/Agencja GN

W piątkowym referendum 67,1 proc. Irlandczyków opowiedziało się za unijnym Traktatem z Lizbony. W ubiegłorocznym referendum przeciwko Traktatowi było ponad 53 proc., a za - prawie 47 proc. Irlandczyków. Po poparciu Traktatu Lizbońskiego przez Irlandię do wejścia w życie dokumentu brakuje już tylko podpisów prezydentów Czech i Polski pod aktami ratyfikacyjnymi.

Podpisany w grudniu 2007 r. Traktat z Lizbony ma usprawnić funkcjonowanie rozszerzonej UE dzięki uproszczonemu procesowi podejmowania decyzji i odejściu od prawa weta w ok. 40 dziedzinach. Traktat zakłada ponadto utworzenie stanowiska stałego przewodniczącego Rady Europejskiej oraz unijnej służby dyplomatycznej.

"Irlandzkie +tak+ przybliża przyjęcie Traktatu z Lizbony przez całą UE, co zakończy m.in. trwającą od siedmiu lat reformę instytucjonalną" - powiedziała podczas debaty Kolarska-Bobińska.

Jak zaznaczyła, przyjęcie traktatu oznacza zgodę na jedną z największych reform instytucjonalnych w UE. "Poprzez utworzenie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej oraz unijnej służby dyplomatycznej zwiększy się skuteczność i widoczność UE na arenie międzynarodowej" - zaznaczyła europosłanka.

W jej ocenie, można powiedzieć, że wieloletni etap poszerzenia Unii i zmieniania jej charakteru poprzez reformy instytucjonalne w pewnym sensie został zakończony.

Jak dodała, pozytywny wynik referendum irlandzkiego potwierdził tezę, że UE rozwija się "od kryzysu do kryzysu". "W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z okresem niepewności i napięcia, co było spowodowane przegranymi referendami ws. eurokonstytucji we Francji i w Holandii oraz problemami z przyjęciem przez Irlandię Traktatu z Lizbony. Teraz możemy powiedzieć, że kolejny kryzys wywołany zmianami został zażegnany" - zaznaczyła.

Według europosłanki ostatnie przegrane referenda unijne pokazują, że Europejczycy nie chcą pogłębiania integracji europejskiej. "Poszczególne referenda nam powiedziały, że taka integracja jaka jest nam wystarczy i wszelkie proponowane reformy wywołują takie same obawy jak inne zmiany. Ludzie nie chcą zmian, bo nie wiadomo, co one przyniosą" - powiedziała.

Także zdaniem Andrzeja Grzyba z PSL, współczesna UE rozwija się pod wpływem zachodzących kryzysów wewnątrz Unii. "Kolejne traktaty reformujące całą europejską wspólnotę powstawały pod presją, wynikającą z potrzeby rozszerzenia o kolejne państwa. Dopiero gdy dochodziło do napięć i do pewnego wstrzymania oddechu przez Unię, udawało się przyjąć zmiany zapisane w traktatach" - zauważył Grzyb.

Według niego, pozytywny wynik irlandzkiego referendum oznacza "zielone światło" dla wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego. "Kwestią kilku miesięcy jest podpisanie przez ostatnie dwa państwa, tj. Czechy i Polskę, ratyfikacji traktatu. Myślę, że zarówno prezydent Czech Vaclav Klaus jak i prezydent Polski Lech Kaczyński nie będą długo z tym zwlekali" - powiedział europoseł.

Jak podkreślił, przesłaniem piątkowej decyzji Irlandczyków, którzy zagłosowali za Traktatem Lizbońskim, jest "sprawniejsza Unia, sprawniejsze instytucje oraz możliwość dalszego rozszerzenia UE".

W ocenie Konrada Szymańskiego, Traktat Lizboński po decyzji Irlandii zapewne zostanie przyjęty przez całą Unię. Ale - jak dodał - ani traktat, ani tryb jego przyjęcia nie rozwiązuje wyzwań, jakie stoją przed całą wspólnotą europejską. Obecnie - uważa europoseł - jednym z największych problemów Unii Europejskiej jest brak wiarygodności procesu integracji. "Warto się zastanowić, dlaczego traktaty europejskie przyjmować jest coraz trudniej" - mówił europoseł.

Jak podkreślił, problem wiarygodności i realizacji wyzwań nie polega na braku formuły czy instytucji, lecz na rozbieżnych interesach państw UE w kluczowych elementach polityki unijnej.

"Nie w instytucjach leży problem, lecz w interesach i poglądach państw na takie sprawy, jak np: relacje z Rosją, sytuacja na Kaukazie czy polityka energetyczna. Niezależnie od postanowień Traktatu Lizbońskiego, który zakłada m.in. utworzenie stanowiska stałego przewodniczącego Rady Europejskiej oraz unijnej służby dyplomatycznej, państwa coraz bardziej będą chciały mieć wpływ na to, co się dzieje w Unii" - zaznaczył Szymański.

Traktat Lizboński miał wejść w życie na początku 2009 roku, kończąc trwające od 2002 roku dyskusje nad reformą instytucjonalną rozszerzonej UE. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii. W ubiegłym roku dokument odrzucili w referendum Irlandczycy. Poza Irlandią wszystkie inne kraje UE wybrały ratyfikację drogą parlamentarną.