PAP |
publikacja 09.10.2009 14:19
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że szefem sejmowej komisji śledczej do zbadania tzw. afery hazardowej powinien zostać poseł PiS, a nie poseł z koalicji rządzącej. Jego zdaniem, wybór polityka PO lub PSL oznaczałby, że komisja jest "nieobiektywna".
Jakub Szymczuk/ Agencja GN Jarosław Kaczyński
Tymczasem marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, pytany czy pracami komisji śledczej ds. "afery hazardowej" powinien kierować poseł opozycji, odparł: "Jeżeli komisja miałaby się zajmować, a tak mi się właśnie wydaje, szeroko pojętym aspektem prac legislacyjnych nad wszystkimi ustawami o grach hazardowych w Sejmie, to były one przecież realizowane przez różne rządy. Więc nie można chyba wskazać polityków, którzy byliby w tej sprawie w pełni bezstronni".
"Ja osobiście stawiałbym na fachowe przygotowanie przewodniczacego i jego cechy charakterologiczne - sugerowałbym szukanie człowieka spolegliwego, łatwego w kontakcie, a przede wszystkim fachowo przygotowanego, chyba prawnika" - dodał marszałek.
J.Kaczyński zwrócił uwagę w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że przedstawiciel jednej z partii opozycyjnych Ryszard Kalisz (Lewica) jest przewodniczącym komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy. "Teraz czas na PiS" - zaznaczył.
Prezes PiS nie chciał powiedzieć, kto będzie reprezentował jego klub w komisji śledczej ds. afery hazardowej, bo - jak dodał - taka decyzja jeszcze nie zapadła. W tym kontekście najszczęściej wymienia się Zbigniewa Wassermanna i Beatę Kempę.
J.Kaczyński pytany kto, jego zdaniem, może zastąpić Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA, odparł: "Jest jeden dobry szef CBA i nazywa się Mariusz Kamiński. Stworzył służbę, która nie jest z PRL-u i nie jest uwikłana w afery III Rzeczypospolitej. Nie widzę merytorycznych powodów aby go odwoływać. Jeżeli chodzi o działanie z punktu widzenia prawa, będzie ono całkowicie bezprawne, nieważne od samego początku".
Jak dodał, premier Donald Tusk "musi się bardzo bać, skoro uważa, że wbrew prawu i kompromitując się, może Kamińskiego odwołać".
Prezes PiS dopytywany, czy Tuskowi - jeśli zdecyduje się odwołać Kamińskiego - grozi trybunał Stanu, odparł: "Trybunał Stanu jest w Polsce instytucją abolicyjną. Jeżeli doszło do przestępstw, czego nie mogę rozstrzygnąć, to nie żaden Trybunał Stanu, tylko sąd okręgowy lub rejonowy". (PAP)
tgo/ laz/ par/ woj/