Wypowiedzi we "Wprost" wyrwane z kontekstu

PAP |

publikacja 11.10.2009 21:05

W materiałach opublikowanych przez tygodnik "Wprost" znalazły się wypowiedzi niepełne i wyrwane z kontekstu - powiedział w niedzielę szef Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski. Zaznaczył, że katarski inwestor był jedynym oferentem na te składniki majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, które gwarantowały, że produkcja stoczniowa będzie kontynuowana i tylko on wpłacił wadium.

Szef Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski. PAP/Tomasz Gzell Szef Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski.

Na konferencji prasowej szef ARP podkreślił, że nad prawidłowością przetargu czuwały niezależne komisje i obserwatorzy wyznaczeni przez UE. Dodał, że "nie było żadnej możliwości ingerencji w przebieg przetargu i wpływania na jego wynik, bo był przeprowadzany w czasie rzeczywistym, a jedynym kryterium była zaoferowana cena".

Dąbrowski odnosił się do informacji, które zostały opublikowane w niedzielę na swoich stronach internetowych tygodnika "Wprost". Są to materiały z raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia "nasz", "przyjaciele".

Według "Wprost" kiedy Katarczycy nie dopełnili na czas formalności, urzędnicy ARP mieli wydłużać termin rejestracji do udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu postanowili wycofać się z transakcji minister skarbu chciał całą procedurę "przerwać".

Zdaniem prezesa ARP wypowiedzi cytowane przez "Wprost" są wyrwane z kontekstu i nie uwzględniają całości sytuacji. Wyjaśnił, że w przetargu na zakup majątku stoczni zarejestrowało się 19 podmiotów. Sprzedaży podlegało 31 części majątku stoczni, m.in. budynki i samochody. "Na te składniki, na których nam zależało był jeden jedyny oferent" - podkreślił Dąbrowski.

"Robiliśmy wszystko co możliwe, aby w wyniku przetargu wyłonić nabywców, którzy tę produkcję by kontynuowali stąd też szerokie nasz działania, publikacje naszych informatorów, rozsyłka po całym świecie, spotkania z potencjalnymi inwestorami" - zapewnił.

Dodał, że przeprowadzający przetarg niezależny zarządca kompensacji został wybrany przez wstępne zgromadzenia wierzycieli. "W momencie wpłacenia wadium, posiadaliśmy informację, że tylko ten inwestor, ten jedyny, wpłacił wadia na część składników, które były kluczowe dla kontynuowania produkcji stoczniowej. W sposób oczywisty zależało wszystkim uczestnikom tego postępowania na tym, aby majątek został sprzedany i został kupiony przez kogoś, kto deklaruje i mam zamiar kontynuować produkcję stoczniową" - powiedział Dąbrowski.

Jak powiedział, w ustawie kompensacyjnej nie został określony termin wpłaty wadium. Leżało to właśnie w zakresie zarządcy. To on przedłużył termin na wpłatę wadium z 30 kwietnia na 8 maja, wszyscy wstępnie zainteresowani zostali o tym powiadomieni. Dąbrowski zapewnił, że w poniedziałek zostaną publicznie podane nazwy firm, które brały udział w przetargu.

Na pytanie, czy minister skarbu Aleksander Grad kiedykolwiek rozmawiał z nim o tym, że chciałby przerwać przetarg, Dąbrowski odpowiedział, że "o ile pamięta nie było rozmowy na temat przerwania". Jak dodał, pamięta rozmowę "na temat zapytania o prawną możliwość przerwania przetargu". Dodał, że rozmawiał z zarządcą kompensacji na temat analiz możliwości przerwania przetargu "w sytuacji kiedy to część inwestorów, którzy wpłacili wadium nie zalogowała się w systemie i tym samym nie przystąpili oni do postępowania przetargowego".

Według Dąbrowskiego jeśli doszłoby do sytuacji, w które inwestor wpłacił wadium, a potem nie zalogował się w procesie przetargowym, oczywistym działaniem byłoby przerwanie przetargu.

Dziennikarze pytali też szefa Agencji o rolę, jaką w transakcji pełnił Abdul Rahman El Assir. "On uczestniczył w składzie inwestora katarskiego. Szczegółowe informacje na temat dat i rozmów, w których uczestniczył zostaną przekazane w poniedziałek" - powiedział Dąbrowski.

Według doniesień "Wprost" CBA uznało Assira za jedną z głównych postaci w całej sprawie. Miał on - pisze tygodnik - domagać się od MSP zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar SA. Media podawały wcześniej, że Assir to libański handlarz bronią, z którego konta wpłacono wadium za stocznie.

Główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie wylicytował w maju katarski Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights (zwany przez niektóre źródła Green - rigths). Inwestor wpłacił wadium w wysokości 8 mln euro, a potem rozpoczął procedurę rejestracji w Polsce spółki, która miałaby zarządzać majątkiem obu stoczni. Początkowo pieniądze za stocznie miały wpłynąć do 21 lipca, ale firma poprosiła resort skarbu o przesunięcie terminu do 17 sierpnia. Powodem miał być list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy".

Pieniądze jednak nie wpłynęły. Później nad przejęciem aktywów stoczni zastanawiała się katarska rządowa agencja Qatar Investment Authority, ale ostatecznie wycofała się z inwestycji.

Rząd organizuje obecnie nowy przetarg na sprzedaż stoczni: przetarg w sprawie głównych aktywów stoczni Gdynia odbędzie się 26 listopada, a zakładu w Szczecinie 27 listopada. Minister skarbu Aleksander Grad mówił w połowie września, że do końca listopada powinno dojść do podpisania umów przedwstępnych z inwestorami.