KE o zarzutach nieprawidłowości ws. stoczni

PAP |

publikacja 12.10.2009 15:08

Komisja Europejska nie odnosi się bezpośrednio do zarzutów o nieprawidłowościach przy pierwszej próbie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, ale zapowiada, że będzie się uważnie przyglądać kontynuacji tego procesu.

KE o zarzutach nieprawidłowości ws. stoczni hENRYK pRZONDZIONO/Agencja GN

"Z uwagi na to, że sprzedaż przedmiotowych aktywów ostatecznie nie miała miejsca i że polskie władze w tej chwili ponownie organizują sprzedaż majątku stoczni, doniesienia w polskiej prasie nie dotyczą bezpośrednio Komisji Europejskiej" - powiedział w poniedziałek rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd.

Rzecznik zaznaczył, że "do polskiego wymiaru sprawiedliwości, a nie do KE należy zbadanie sprawy". Todd dodał, że podczas kolejnego przetargu polskie władze będą musiały przestrzegać narzuconych przez KE warunków, a KE będzie uważnie nadzorować cały proces.

"KE oczekuje od polskich władz przedsięwzięcia wszystkich koniecznych kroków, by zapewnić absolutną zgodność z wymogami KE zawartymi w decyzji z listopada 2008 r. Sprzedaż aktywów musi nastąpić w drodze otwartego, przejrzystego, konkurencyjnego i niedyskryminacyjnego przetargu" - podkreślił Todd.

Dopytywany o wyrażaną wcześniej pozytywną opinię KE co do przebiegu pierwszego przetargu, Todd tłumaczył, że KE miała zapewniania ze strony rządu, że wszystko przebiegło należycie, zaś przedstawiciele KE nadzorujący proces "nie byli świadomi jakiejkolwiek korupcji".

"Mamy zaufanie do polskich władz" - powiedział Todd.

Reakcja KE mogłaby być bardziej stanowcza, gdyby w wyniku przetargu doszło jednak do sprzedaży aktywów stoczni, a potem ujawniono i udowodniono nieprawidłowości. Wtedy KE mogłaby anulować przetarg i nakazać jego ponowne przeprowadzenie. Ponieważ jednak pierwsza próba się nie powiodła, polski rząd chce przeprowadzić następną, na co zyskał zgodę KE.

"Sprzedaż nie miała miejsca i potencjalny problem się rozwiązał" - powiedział Todd.

Tygodnik "Wprost" opublikował w niedzielę informacje z raportu, który Centralne Biuro Antykorupcyjne przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał wybrany przez nich inwestor z Kataru - Stichting Particulier Fonds Greenrights - który jednak ostatecznie wycofał się z transakcji.

Minister skarbu Aleksander Grad powiedział PAP w niedzielę, że w sprawie sprzedaży majątku stoczni jego resort nie faworyzował nikogo. Zaznaczył, że MSP zabiegało o inwestorów, którzy chcieliby budować statki w sprzedanych stoczniach w Gdyni i Szczecinie. Katarski inwestor - podkreślił Grad - publicznie deklarował to jeszcze w 2008 roku. Niepoważne jest - według niego - zarzucanie resortowi, że naraził interes gospodarczy państwa.