Kasacja wyroku ws linczu we Włodowie?

PAP |

publikacja 13.10.2009 16:26

Adwokaci trzech braci z Włodowa, którzy są prawomocnie skazani na 4 lata więzienia za zlinczowanie sąsiada, wysłali we wtorek do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku wniosek o kasację tego wyroku - poinformowała PAP mecenas Małgorzata Lubieniecka.

Kasacja wyroku ws linczu we Włodowie? Marek Piekara /GN

Adwokat powiedziała PAP, że zanim Sąd Apelacyjny w Białymstoku prześle wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego w Warszawie zajmie się sprawą ewentualnego zwolnienia braci W. od opłaty skarbowej. "Opłata za wniesienie kasacji wynosi 750 zł. Taka kwota jest dla skazanych zbyt wygórowana, stąd nasz wniosek" - przyznała Lubieniecka.

Z powodów finansowych bracia W. nie stawili się w poniedziałek w sądzie na posiedzeniu, podczas którego sąd decydował o wstrzymaniu wykonania im kary. Adwokaci informowali wówczas, że koszty przejazdu z Włodowa do Olsztyna (ok. 50 km) i z powrotem przekraczają możliwości finansowe braci W.

W rozmowie z PAP Lubieniecka przyznała, że we wniosku kasacyjnym obrońcy skazanych podnieśli kilka zarzutów, przy czym główny dotyczy tego, że sąd nie dokonał weryfikacji zeznań żony jednego ze skazanych - Marleny W. Podczas rozprawy apelacyjnej ta kobieta poinformowała sąd, że to nie jej mąż Tomasz i jego bracia Mirosław i Krzysztof zabili Józefa C., tylko że zrobił to jej ojciec i jego kolega. Ci dwaj mężczyźni odpowiadali dotąd - i zostali skazani - za zbezczeszczenie zwłok C.

Ponieważ Marlena W. przez cztery lata konsekwentnie odmawiała zeznań, a zdecydowała się mówić przed sądem dopiero w obliczu grożącej jej mężowi kary więzienia Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie dał jej wiary. Co więcej - zawiadomił prokuraturę o składaniu przez nią fałszywych zeznań - w czwartek Marlena W. ma usłyszeć w tej sprawie zarzuty.

"Marlena W. była nowym świadkiem w tym postępowaniu, podała inne, nowe okoliczności, podała też nazwiska osób, które uczestniczyły w zdarzeniu, widziały, słyszały to samo co ona. Sąd Apelacyjny nie uznał za stosowne, aby weryfikować te dane, stąd jest to podstawowy zarzut kasacji" - powiedziała Lubieniecka. Przyznała także, że we wniosku kasacyjnym obrońcy podnieśli okoliczności sprawy tj., że "doszło do zaniechania udzielenia pomocy przez państwo oraz zaniechania udzielenia pomocy przez organy ścigania poszkodowanym". Podkreślono także złą sytuację materialną i rodzinną skazanych.

"Na wszelki wypadek poprosiliśmy też sąd o wstrzymanie wykonania kary. Co prawda liczymy na to, że zanim kasacja będzie rozstrzygana to prezydent ułaskawi naszych klientów, no ale wolimy się zabezpieczyć na każdą ewentualność" - podkreśliła Lubieniecka.

W poniedziałek sąd w Olsztynie na pół roku wstrzymał wykonanie kary Tomaszowi W., ale odroczył wydanie decyzji w sprawie Mirosława i Krzysztofa W. - muszą ich przebadać biegli lekarze.

Bracia W. mieli zacząć odbywanie kary pod koniec września (wezwanie do więzienia wysłał im sąd), ale nie stawili się.

Skazani w sprawie linczu, niezależnie od działań swoich obrońców - poprosili prezydenta RP o zastosowanie wobec nich prawa łaski. Dwaj z nich - Mirosław i Krzysztof - skierowali wniosek bezpośrednio do Kancelarii Prezydenta, Tomasz zrobił to za pośrednictwem olsztyńskiego sądu okręgowego. W połowie września Kancelaria Prezydenta poinformowała, że procedura ułaskawienia braci W. została wszczęta "z urzędu".

Bracia Tomasz, Mirosław i Krzysztof W. w czerwcu zostali prawomocnie skazani za to, że 1 lipca 2005 zlinczowali we wsi Włodowo na Warmii recydywistę Józefa C. Mężczyźni oraz ich sąsiedzi w rozmowach z mediami i przed sądem przez kilka lat utrzymywali, że bracia zabili C., ponieważ ten im zagrażał (miał m.in. biegać po wsi z maczetą), ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że te tłumaczenia nie znajdują odzwierciedlenia w aktach sprawy.

Sąd apelacyjny potwierdził jednak, że w dniu linczu policja nie zareagowała właściwie na prośby mieszkańców Włodowa o interwencję i nie wysłała na czas radiowozu - odpowiedzialni za to dwaj funkcjonariusze zostali prawomocnie skazani na kary więzienia w zawieszeniu.