Nie będzie wniosku PiS

PAP |

publikacja 14.10.2009 14:44

Klub PiS nie złoży wniosku o postawienie premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu za to, że ten - zdaniem posłów tego klubu - niezgodnie z prawem odwołał szefa CBA Mariusza Kamińskiego - poinformował w środę PAP rzecznik klubu Mariusz Błaszczak. Jak uzasadnił, taki wniosek nie ma szans na przegłosowanie w Sejmie.

Mariusz Błaszczak PAP/Tomasz Gzell Mariusz Błaszczak
rzecznik PiS

Europoseł PiS Marek Migalski poinformował w środę PAP, że zawiadomił Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera. Donald Tusk mógł - według polityka PiS - nie dopełnić obowiązków przez to, iż odwołując szefa CBA nie poczekał na opinię prezydenta.

Zawiadomienie to - jak powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej Katarzyna Szeska - jeszcze nie wpłynęło. "Kiedy je otrzymamy zdecydujemy, która prokuratura zajmie się tą sprawą" - dodała.

Posłowie PiS chcą, by w przyszłym tygodniu odbyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, w którym udział miałby wziąć Prokurator Generalny. Wniosek w tej sprawie złożyli w środę. "Chcemy, żeby poinformował on jakie czynności prokuratura będzie podejmować wobec premiera, jaka będzie reakcja prokuratury na zawiadomienie europosła Migalskiego" - powiedział PAP poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Donald Tusk odwołał Kamińskiego z funkcji szefa CBA we wtorek. Pełniącym obowiązki szefa CBA został Paweł Wojtunik - dotychczasowy dyrektor Centralnego Biura Śledczego.

Zgodnie z przepisami premier odwołuje szefa CBA po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Kolegium i sejmowa speckomisja w ubiegłym tygodniu zaopiniowały pozytywnie wniosek premiera. Prezydent Lech Kaczyński pisemnej opinii jeszcze nie wydał, choć zapowiedział, że będzie ona negatywna.

"Nie będziemy składać wniosku o postawienie premiera przed Trybunałem Stanu, dlatego że nie ma on szans, a będzie się wpisywał w igrzyska, które chce urządzić społeczeństwu Donald Tusk" - podkreślił Błaszczak.

"Premier odpowiada przed Trybunałem Stanu za złamanie prawa, ale mamy świadomość tego, że w obecnym Sejmie przewagę ma PO i PSL, a nam nie zależy na awanturze tylko na wyjaśnieniu sprawy" - dodał.

Wstępny wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu może złożyć w Sejmie co najmniej 115 posłów lub prezydent. Wniosek trafia do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która wszczyna postępowanie w tej sprawie. Po jego zakończeniu komisja przedstawia Sejmowi sprawozdanie wraz z wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej (przed TS) lub o umorzenie postępowania. Decyzja o postawieniu członka Rady Ministrów lub szefa rządu przed Trybunałem zapada w Sejmie jeśli zagłosuje za nią co najmniej 276 posłów (3/5). Klub PiS liczy 154 posłów.

Błaszczak podkreślił, że premier złamał prawo, bo niezgodnie z ustawą o CBA przerwał kadencję Mariusza Kamińskiego. "Druga sprawa to powołanie nowego, pełniącego obowiązki szefa CBA. W ustawie o CBA nie ma takiej formuły jak pełniący obowiązki szefa CBA" - zauważył.

Jak podkreślił ustawa o CBA mówi jasno, że do czasu wyłonienia nowego, stałego szefa Biurem kieruje poprzednik, w tym wypadku byłby to Kamiński.

Według Błaszczaka konsekwencją decyzji premiera jest to, że każda decyzja p.o. szefa CBA będzie teraz nielegalna. "Jeżeli nielegalny jest szef to podejmowane przez niego decyzje są też nielegalne" - ocenił.

Natomiast europoseł PiS Marek Migalski powiedział w środę PAP, że zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera. Donald Tusk mógł - według polityka PiS - nie dopełnić obowiązków przez to, iż odwołując szefa CBA nie poczekał na opinię prezydenta.

W opinii Migalskiego premier mógł złamać artykuł 231 kodeksu karnego. Przewiduje on, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

"Chodzi o to, że premier jako funkcjonariusz publiczny mógł nie dopełnić obowiązków. Premier zdymisjonował szefa CBA bez uzyskania opinii prezydenta w tej materii" - tłumaczy Migalski.

Europoseł za "kpinę z polskiego prawa" uznał oceny polityków PO, że prezydent już wydał opinię w sprawie odwołania Kamińskiego, tyle że nie na piśmie, ale wypowiadając się na ten temat w mediach. Tak uznał we wtorek m.in. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

"Gdyby tak było to premier powinien zwrócić się w tej sprawie do prezydenta na przykład ze studia telewizyjnego. Mógł taką drogą również ogłosić dymisję szefa CBA. To zupełnie wbrew polskiemu prawu, w którym istnieje zasada pisemności polegająca na tym, że o tego typu decyzje występuje się i udziela odpowiedzi na piśmie" - podkreślił Migalski.

Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak ocenił w rozmowie z PAP, że wniosek Migalskiego jest bezzasadny. "Pan Migalski powinien zapytać prawników o opinie. Z tego co wiem jest prawnikiem. Jeśli by się zapytał (prawników), to by się dowiedział, że wszystko (związane z odwołaniem Kamińskiego) było zgodne z prawem" - podkreślił.

Wcześniej Nowak mówił PAP, że - w sprawie odwołania Kamińskiego - prezydent Lech Kaczyński wypowiadał się publicznie i nie była potrzebna opinia na piśmie.

Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w środę PAP, że nie ma w zwyczaju komentować zachowań Migalskiego.