Tusk o spotkaniu ze stoczniowcami

PAP |

publikacja 19.10.2009 12:51

Premier Donald Tusk powiedział, że nie widzi powodu, aby miał odmawiać rozmów ze stoczniowcami z Gdyni - jeśli takie spotkanie przybliżyłoby zakończenie procesu przekształceń stoczni. Opowiedział się jednocześnie przeciwko powołaniu sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać proces ewentualnych nieprawidłowości przy sprzedaży stoczni.

Premier Donald Tusk Henryk Przondziono/Agencja GN Premier Donald Tusk

Tusk był pytany przez dziennikarzy w Gdańsku o możliwość spotkania ze stoczniowcami ze Stoczni Gdynia S.A., którzy w ubiegły poniedziałek wysłali list, w którym prosili premiera o pilne spotkanie w sprawie przyszłości zakładu. Pod listem podpisali się przewodniczący "Solidarności", OPZZ i ZZ "Stoczniowiec". Przewodniczący ZZ "Stoczniowiec" Leszek Świętczak powiedział PAP, że związkowcy "chcą otrzymać od premiera jakieś informacje na temat przyszłości zakładu oraz wyjaśnienia nieprawidłowości przy próbie jego sprzedaży".

"Otrzymałem informację dotyczącą potrzeby - według niektórych przynajmniej działaczy związkowych - powołania komisji śledczej. Wydaje mi się to akurat nie najbardziej fortunnym pomysłem. Chciałbym, abyśmy możliwie skutecznie i dobrze dla Szczecina i Gdyni doprowadzili do końca proces przekształceń w stoczni, żeby skutecznie ratować to, co jest możliwe do uratowania. Jeśli spotkanie (ze stoczniowcami) będzie nas przybliżało do takiego scenariusza, to nie ma powodu, żeby odmawiać spotkań" - powiedział Tusk.

Tygodnik "Wprost" ujawnił materiały raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie, z których wynika, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia "nasz", "przyjaciele".

Minister skarbu Aleksander Grad powiedział, że w sprawie sprzedaży majątku stoczni jego resort nie faworyzował nikogo. Zaznaczył, że resort zabiegało o inwestorów, którzy chcieliby budować statki w sprzedanych stoczniach w Gdyni i Szczecinie. Katarski inwestor - podkreślił Grad - publicznie deklarował to jeszcze w 2008 roku. Niepoważne jest - według niego - zarzucanie resortowi, że naraził interes gospodarczy państwa.