Prokuratura zbada sprawę podsłuchów

PAP |

publikacja 19.10.2009 16:15

Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu zdecyduje, która prokuratura zajmie się sprawą podsłuchów dziennikarzy - zapowiedział w poniedziałek prokurator krajowy Edward Zalewski.

Ujawnił, że prokuratura zbierze informacje o liczbie zgód wydanych przez prowadzących śledztwa w kraju na wgląd w akta postępowań osobom trzecim. Jak dotąd wiadomo o kilkunastu takich przypadkach z ostatnich dwóch lat.

"Chcemy tę sprawę wyjaśnić wnikliwie i dogłębnie" - powiedział w poniedziałek Zalewski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Dodał, że Prokuratura Krajowa zbada w ramach nadzoru służbowego poprawność działań Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, która udostępniła nagrania rozmów dziennikarzy na potrzeby prywatnego procesu wiceszefa ABW Jacka Mąki z "Rzeczpospolitą". Wyniki mają być znane do końca tygodnia.

Samej sprawy Prokurator Krajowy nie chciał komentować ani przesądzać, czy należało niszczyć stenogramy, jeśli rozmowy prowadzonej z podsłuchiwanego telefonu nie prowadziła osoba, której podsłuch miał dotyczyć. "Wszystko zależy od kontekstu" - zaznaczył.

"Rzeczpospolita" ujawniła, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rz" Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z telefonu Wojciecha Sumlińskiego. Gazeta kwestionuje dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi Mąki. Nie było podsłuchu dziennikarzy, lecz wyłącznie podejrzanego o korupcję Wojciecha S. - zapewniają prokuratura, ABW i rzecznik rządu.

Cytowane rozmowy mają być dowodami w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie od grudnia 2007 r. Chodzi o podejrzenie korupcji przy weryfikacji żołnierzy WSI. Przedstawiono w niej zarzuty korupcyjne dziennikarzowi Wojciechowi S. i byłemu żołnierzowi WSI Aleksandrowi L. Część czynności w tym śledztwie wykonywała ABW.

PiS chce, by sprawę zbadała speckomisja; działania zapowiada RPO. Premier Donald Tusk zapowiedział już kontrolę w sprawie, bo "zbyt łatwo w Polsce zakłada się podsłuchy i je upublicznia".

Zalewski oświadczył w poniedziałek, że zwrócił się do prokuratur apelacyjnych o dane na temat liczby zgód na wgląd do akt śledztw, wydanych osobom niebędącym stronami postępowania. Powiedział, że nie wiadomo, ile z wydanych zgód na wgląd do akt dotyczy sytuacji, w której w aktach były materiały tajne, np. z podsłuchu.

"Nie ma jeszcze odpowiedzi od wszystkich prokuratur, nigdy nie prowadzono takich statystyk" - wyjaśnił. Poinformował, że jak dotąd odpowiedziała część prokuratur i z tych danych wynika, że w ostatnich dwóch latach było co najmniej kilkanaście takich przypadków. Według niego, zgody wydawano: dziennikarzom, prawnikom na użytek procesów cywilnych, radcom Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, parlamentarzystom i organom finansowym.

Zalewski poinformował też, że po piśmie dziennikarza "Rz" Cezarego Gmyza do Prokuratora Generalnego - gdzie dziennikarz napisał, iż ma podejrzenie złamania prawa - zdecydował o skierowaniu pisma do Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Pismo Gmyza zostało potraktowane jako zawiadomienie o przestępstwie. Prokuratura będzie mogła wszcząć śledztwo lub tego odmówić.

Zalewski ocenił, że jest możliwe, by w ewentualnym śledztwie dziennikarz otrzymał status pokrzywdzonego.

Wolność prasy i gwarantowane prawem warunki do wykonywania zawodu dziennikarza w Polsce mogą być zagrożone - uważają tymczasem przedstawiciele Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Centrum Monitoringu Wolności Prasy.

"Opisywane przez media przypadki niezgodnego z prawem wykorzystania informacji zdobytych przez ABW rodzą podejrzenie, że wolność prasy i gwarantowane prawem warunki do wykonywania zawodu dziennikarza w Polsce są zagrożone" - napisali we wspólnym oświadczeniu, przesłanym w poniedziałek PAP, prezes SDP Krystyna Mokrosińska i dyrektor CMWP Wiktor Świetlik.

Przypomnieli, że zgromadzone podczas stosowania kontroli operacyjnej materiały, które nie są istotne dla bezpieczeństwa państwa lub nie stanowią informacji potwierdzających zaistnienie przestępstwa, powinny zostać niezwłocznie zniszczone. Ich zdaniem, ujawnienie nagrań prywatnych rozmów dziennikarzy osobom trzecim, w cywilnym procesie wiceszefa ABW, rodzi podejrzenie zbierania "haków" na dziennikarzy.

"W tej sytuacji choćby fundamentalna zasada dziennikarstwa śledczego - ochrona źródeł informacji - staje się fikcją. W imieniu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP prosimy o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i podjęcie działań uniemożliwiających w przyszłości jej powtórzenie, w szczególności do zwiększenia demokratycznej kontroli nad służbami specjalnymi" - napisali Mokrosińska i Świetlik.

Poprosili również o prawne "dookreślenie terminu +bezpieczeństwo państwa+, który nie może być interpretowany przez służby specjalne i wymiar sprawiedliwości w sposób dowolny".

"Dziś rodzi się uzasadnione sytuacją podejrzenie, że naruszone zostały zasady demokracji, w tym podważone miejsce i rola mediów w pełnieniu ich społecznej misji" - napisali.

Mokrosińska i Świetlik skierowali także listy w tej sprawie do premiera, Ministra Sprawiedliwości oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.