publikacja 20.10.2016 00:00
Optymiści utrzymują, że jest stąd jednakowo blisko do każdego miejsca w Polsce. Zdaniem pesymistów rzeczy mają się dokładnie na odwrót – stąd jest wszędzie jednakowo daleko. Wszystko dlatego, że Piątek leży w geometrycznym środku Polski.
Stanisław Cisak, autor książek o dziejach Piątku i okolic, pochodzi z Kieleckiego, ale całe dorosłe życie spędził w Piątku. Trafił tu za PRL-u z nakazu pracy.
W piątek ostatniego dnia września w środku Polski panował spokój. Można powiedzieć, że nawet bezruch. Obok pomnika na maszcie leniwie zwisa biało-czerwona flaga. Na wygodnych ławeczkach okolonych klombami, na których rosły białe i czerwone begonie, nie było nikogo. Dzień sprzyjał kontemplowaniu starych fotografii z września 1939 r. Na zdjęciach widać było zniszczony bombami rynek, polskich jeńców prowadzonych przez żołnierzy Wehrmachtu, Żydów sprzątających gruzy pod nadzorem niemieckich żołnierzy. Za kręgiem czarno-białych zdjęć wznosiła się barwna tablica zachęcająca potencjalnych inwestorów do wykorzystania terenów inwestycyjnych, przygotowanych przez gminę w samym pępku Polski.
Pod sklepem spożywczym grupka rolników z nadzieją wpatrywała się w niebo. – Pani, my żyjemy z pęczków – objaśnił mnie najstarszy. – Z pęczków, to znaczy z nowalijek i warzyw. A żeby to rosło, potrzeba wody. Ostatni deszcz spadł u nas 36 dni temu, w czwartek 25 sierpnia. Moszczenica (rzeczka przepływająca przez Piątek) prawie całkiem wyschła. A susza to strata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.