Azerbejdżan grozi Turcji przerwaniem dostaw gazu

PAP |

publikacja 20.10.2009 14:23

Kurs na pojednanie między Turcją a Armenią, przypieczętowany ostatnio kilkoma protokołami, nie podoba się Azerbejdżanowi. Prezydent Azerbejdżanu grozi Turkom "przykręceniem kurka" z gazem - pisze we wtorek agencja dpa.

Władze Azerbejdżanu są ponoć bardzo rozgniewane tym, że Turcja forsuje zbliżenie z Armenią, zanim strona armeńska przystąpiła do wycofywania się z okupowanego Górskiego Karabachu.

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew wspomniał wobec swoich ministrów o możliwości przerwania dostaw taniego gazu do Turcji (po cenach stanowiących zaledwie 30 proc. cen światowych) - pisze dpa. Mówił też, że Turcję należy w miarę możliwości omijać, realizując dostawy gazu do Unii Europejskiej. Agencja dpa zwraca w tym kontekście uwagę, że mogłoby to być poważnym ciosem dla unijnego projektu gazociągu Nabucco, mającego zmniejszyć zależność Europy od gazu z Rosji. Tymczasem rosyjski Gazprom zapewnił już sobie część gazu z Azerbejdżanu.

"Naszymi potencjalnymi partnerami są: Grecja, Bułgaria, Włochy, Rumunia, Węgry, Austria, Niemcy i Szwajcaria. Chcą kupować nasz gaz po cenach światowych, a my chcemy go sprzedawać - cytują Alijewa azerbejdżańskie media. - Niestety już od dwóch lat nie możemy tego robić. Powodem jest nierozwiązana sprawa z Turcją, dotycząca tranzytu. Nie jest tajemnicą, że Azerbejdżan dostarcza swój gaz do Turcji za jedną trzecią ceny światowej. (...) To nielogiczne".

We wspieranym przez Unię Europejską projekcie Nabucco uczestniczą Austria, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Turcja. Nabucco ma od 2014 roku transportować gaz z rejonu Morza Kaspijskiego, Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej do Europy, zmniejszając zależność UE od gazu rosyjskiego. Planowana długość magistrali to 3,3 tys. kilometrów.

Za konkurencję dla tego przedsięwzięcia uważany jest rosyjski gazociąg South Stream, który ma dostarczać do Europy gaz z Rosji trasą pod dnie Morza Czarnego, a potem przez kraje Europy Południowej.

Azerbejdżan od razu potępił podpisane 10 października w Zurychu porozumienie między Turcją i Armenią otwierające drogę do normalizacji stosunków między obu krajami i ostrzegł przed destabilizacją sytuacji na południowym Kaukazie. Porozumienie przewiduje m.in. otwarcie granicy między dwoma państwami w ciągu dwóch miesięcy od jego wejścia w życie oraz ustanowienie stosunków dyplomatycznych.

"Normalizacja stosunków między Turcją i Armenią przed wycofaniem sił armeńskich z azerbejdżańskich terytoriów okupowanych jest sprzeczna z interesami Azerbejdżanu i rzuca cień na braterskie stosunki między Azerbejdżanem i Turcją - napisało azerbejdżańskie MSZ w deklaracji. - Azerbejdżan uważa, że otwarcie granicy między Turcją i Armenią stawia pod znakiem zapytania architekturę pokoju i stabilności w regionie".

Stosunki armeńsko-azerbejdżańskie komplikuje fakt, że Armenia po 6-letniej wojnie (1988-1994) przejęła kontrolę nad zamieszkaną głównie przez Ormian azerbejdżańską enklawą Górskiego Karabachu.