Trzeba to sprawdzić

Andrzej Grajewski

GN 45/2016 |

publikacja 03.11.2016 00:00

Komisja weryfikacyjna do spraw reprywatyzacji jest próbą zerwania z modelem państwa, w którym nic się nie da zrobić.

Co jakiś czas pojawiają się informacje o oszustwach, do jakich doszło podczas reprywatyzacji wielu nieruchomości. POLSKA PRESS GRUPA /east news Co jakiś czas pojawiają się informacje o oszustwach, do jakich doszło podczas reprywatyzacji wielu nieruchomości.

Kierownictwo polityczne PiS zapowiedziało powołanie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, która zajmie się weryfikacją decyzji podejmowanych przez stołeczny ratusz w odniesieniu do mienia znacjonalizowanego po wojnie w ramach tzw. dekretu Bieruta. W samej Warszawie po 1989 r. złożono ponad 17 tys. wniosków z roszczeniami o zwrot majątku znacjonalizowanego na tej podstawie. O tym, że na tym obszarze mamy do czynienia z wieloma patologiami, mówiło się od lat. Media, a także aktywiści miejscy oraz stowarzyszenia lokatorskie, co jakiś czas ujawniały przypadki ewidentnych oszustw, zarówno w trakcie wyłudzania praw majątkowych od byłych właścicieli kamienic, jak i przy przejmowaniu nieruchomości. Wyjątkowym skandalem było przekazywanie nieruchomości wraz z lokatorami, których później często brutalnie eksmitowano na bruk.

Zasadne jest pytanie, dlaczego na gruncie obowiązującego prawa nie można wyjaśnić patologii, jakie miały miejsce w czasie reprywatyzacji. Marcin Warchoł, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, wyjaśnia, że wielość organów rozstrzygających w sprawach reprywatyzacji warszawskiej, a także stanów faktycznych, w których rozstrzygnięcia te zapadły, utrudnia kontrolę ich prawidłowości w ramach obowiązujących procedur. Ograniczona jest także możliwość wznowienia postępowań w sprawach decyzji reprywatyzacyjnych lub stwierdzenia nieważności tych decyzji na podstawie Kodeksu postępowania administracyjnego.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.