Niesiołowski vs Radio Maryja

PAP |

publikacja 28.10.2009 16:20

Przed łódzkim sądem odbyła się w środę rozprawa w procesie o zadośćuczynienie, który wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski wytoczył Warszawskiej Prowincji Redemptorystów - wydawcy Radia Maryja. Chodzi o sformułowane przez prowadzącego program w tej rozgłośni zarzuty, że po aresztowaniu w 1970 r. "zaczął sprzedawać kolegów" z organizacji Ruch i dostał mały wyrok "w nagrodę za taką postawę".

Niesiołowski vs Radio Maryja Marek Piekara /GN

Drugim pozwanym w procesie jest dziennikarz Wojciech Reszczyński. Wicemarszałek żąda od pozwanych w sumie 20 tys. zł. Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony 10 listopada.

Audycja nadana została w listopadzie 2008 roku. Było to już po tym, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński w trakcie sejmowej debaty nad odwołaniem Bronisława Komorowskiego z funkcji marszałka Sejmu komentował wypowiedź Niesiołowskiego. "Mogę tu przynieść pewną książkę i troszkę ją poczytamy publicznie. Będzie pan bardzo czerwony. Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób, to naprawdę fatalna sprawa" - mówił J. Kaczyński do Niesiołowskiego.

Chodziło o publikację IPN autorstwa Piotra Byszewskiego pt. "Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji Ruch". Media podały potem, że publikacja cytuje zeznania aresztowanego w czerwcu 1970 r. Niesiołowskiego, składające się głównie ze stwierdzeń "nie wiem, nie znam" itp. Niesiołowski, tak jak przywódca "Ruchu", dzisiaj poseł PO Andrzej Czuma dostali najwyższe w PRL wyroki za działalność polityczną - po 7 lat więzienia.

O całej sprawie dyskutowano na antenie Radia Maryja 9 listopada 2008 r. w programie o. Benedykta Cisonia. Rozmawiał on wcześniej z Elżbietą Królikowską-Avis, b. działaczką "Ruchu", twierdzącą, że zeznania Niesiołowskiego ze śledztwa zaszkodziły jej. W 2007 roku Niesiołowski wygrał z nią proces w sprawie tych zarzutów.

O. Cisoń zaprosił do wypowiedzi słuchaczy. Po jednej z wypowiedzi słuchacza o. Cisoń odparł: "(...) Wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania (...). Słowa zakonnika Niesiołowski uznał za "zbiór kłamstw o wyjątkowo zniesławiającym charakterze".

Jak powiedział w środę w rozmowie z PAP wicemarszałek, drugim pozwanym w tej sprawie jest Reszczyński. Miał on - jak mówił Niesiołowski - już po audycji o. Cisonia w jednym z felietonów zasugerować, że "jestem donosicielem, a dowodem na to ma być fakt, że nie odważę się skierować tej sprawy do sądu, bo boję się ją przegrać". "No to udowodniłem panu Reszczyńskiemu, że się nie boję" - mówił.

W środę przed sądem Niesiołowski przyznał, że zeznawał w śledztwie, ale nigdy nie powiedział nic, co mogłoby komukolwiek zaszkodzić. Z kolei pełnomocnik Redemptorystów mówiła m.in., by nie cenzurować ocen osób trzecich. "Musimy mieć prawo do oceny osób publicznych" - powiedziała. "Do oceny tak, ale nie ohydnych kłamstw" - odpowiadał wicemarszałek.

"Ruch" to pierwsza w PRL konspiracyjna organizacja po 1956 r., która przyjęła program niepodległościowy. W 2002 r. Sąd Najwyższy uniewinnił opozycjonistów z organizacji "Ruch" z zarzutu "przygotowań do obalenia przemocą ustroju PRL". SN uwzględnił kasację ówczesnego prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego. W 1971 r. A. Czuma i Niesiołowski dostali po 7 lat więzienia, Benedykt Czuma - 6 lat, Marian Gołębiewski i Bolesław Stolarz - po 4,5 roku, Emil Morgiewicz - 4 lata.

W maju ub. roku Niesiołowski wygrał proces o zniesławienie, jaki wytoczył publicyście "Naszego Dziennika" Jerzemu Robertowi Nowakowi za stwierdzenie, że Niesiołowski "zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu". Publicysta pisał w artykule o Niesiołowskim: "ciągle przedstawia się go jako rzekomego herosa opozycji antykomunistycznej. Jest to w sprzeczności z faktem, że był na liście Milczanowskiego oraz tym, że po uwięzieniu za udział w nielegalnym +Ruchu+ zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu".