Benedykt XVI o przyjaźni rozumu i wiary

KAI |

publikacja 28.10.2009 18:33

Na wkład XII-wiecznej teologii monastycznej i scholastycznej do myśli chrześcijańskiej wskazał Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 28 października w Watykanie. Zachęcił też wiernych, by "karmili swe życie uważną lekturą Pisma Świętego". Przypomniał, że odrodzenie teologii było możliwe dzięki reformie wprowadzonej na przełomie XI i XII wieku przez jego poprzednika na Stolicy Piotrowej, Grzegorza VII. Miała ona na celu walkę z symonią i zlikwidowanie mieszania się władz świeckich w obsadę stanowisk kościelnych.

Benedykt XVI Marek Piekara/Agencja GN Benedykt XVI

Publikujemy za KAI polski tekst nauczania papieskiego:

Drodzy bracia i siostry,
dziś zatrzymam się nad ciekawą stronicą historii, dotyczącą rozkwitu teologii łacińskiej w wieku XII, do którego doszło dzięki szeregowi opatrznościowych zbiegów okoliczności. W krajach Europy Zachodniej panował wówczas względny pokój, zapewniający społeczeństwu rozwój gospodarczy i umocnienie się struktur politycznych, sprzyjał też ożywionej działalności kulturalnej dzięki kontaktom ze Wschodem. Wewnątrz Kościoła widoczne były dobrodziejstwa rozległej akcji znanej jako „reforma gregoriańska”, która przeprowadzona energicznie w poprzednim stuleciu, przyczyniła się do większej czystości ewangelicznej w życiu wspólnoty kościelnej, zwłaszcza duchowieństwa, oraz przywróciła Kościołowi i papiestwu prawdziwą swobodę działania. Ponadto szerzyła się powszechna odnowa duchowa, wspierana przez bujny rozwój życia konsekrowanego: rodziły się i rozwijały nowe zakony, a istniejące już przeżywały obiecujące odrodzenie.

Kwitła też teologia, nabierając coraz większej świadomości swej natury: wydoskonaliła metodologię, podjęła nowe problemy, dokonała postępu w rozważaniu Tajemnic Bożych, wydała podstawowe dzieła, inspirowała ważne inicjatywy kulturalne, od sztuki po literaturę, i przygotowała arcydzieła następnego stulecia – wieku Tomasza z Akwinu i Bonawentury z Bagnoregio. Ta ożywiona działalność teologiczna dokonała się w dwóch środowiskach: w klasztorach i w szkołach miejskich – scholae, niektóre z nich miały niebawem przyczynić się do powstania uniwersytetów, które stanowią jeden z typowych „wynalazków” chrześcijańskiego średniowiecza. Właśnie wychodząc od tych dwóch środowisk, klasztorów i scholae, można mówić o dwóch rożnych wzorcach teologii: „teologii monastycznej” i „teologii scholastycznej”. Przedstawicielami teologii monastycznej byli mnisi, na ogół opaci, obdarzeni mądrością i zapałem ewangelicznym, oddający się zasadniczo budzeniu i podsycaniu nacechowanego miłością pragnienia Boga. Teologię scholastyczną reprezentowali ludzie wykształceni, pasjonujący się badaniami; nauczyciele pragnący udowodnić racjonalność i uzasadnienie Tajemnic Boga i człowieka, przyjmowanych oczywiście na wiarę, ale pojmowanych również przez rozum. Odmienne cele tłumaczą różnice ich metodologii i ich sposobu uprawiania teologii.

W klasztorach XII wieku metoda teologiczna związana była głównie z wyjaśnianiem Pisma Świętego, świętych kart, by się wyrazić jak autorzy tamtych czasów; uprawiano szczególnie teologię biblijną. Wszyscy mnisi byli bowiem wiernymi słuchaczami i czytelnikami Pisma Świętego, a jedno z ich głównych zajęć polegało na lectio divina, to jest modlitewnej lekturze Biblii. Według nich nie wystarczyło zwykłe czytanie tekstu świętego, aby odkryć jego głęboki sens, jedność wewnętrzną i nadprzyrodzone przesłanie. Należało jeszcze praktykować „lekturę duchową”, prowadzoną w posłuszeństwie Duchowi Świętemu. Tak więc w szkole Ojców Biblia interpretowana była w duchu alegorycznym, aby na każdej karcie tak Starego, jak i Nowego Testamentu odkryć, co mówi Chrystus i Jego dzieło zbawienia.

Ubiegłoroczny Synod Biskupów poświęcony „Słowu Bożemu w życiu i misji Kościoła” zwrócił uwagę na znaczenie duchowego podejścia do Pisma Świętego. W tym celu warto przypomnieć teologię monastyczną, nieprzerwaną egzegezę biblijną, jak też dzieła stworzone przez jej przedstawicieli, cenne komentarze ascetyczne do ksiąg biblijnych. Z przygotowaniem literackim teologia monastyczna łączyła więc przygotowanie duchowe. Miała mianowicie świadomość, że lektura wyłącznie teoretyczna i świecka nie wystarcza: aby dotrzeć do serca Pisma Świętego, należy czytać je w duchu, w jakim zostało ono spisane i utworzone. Przygotowanie literackie było niezbędne do poznania dokładnego znaczenia słów i ułatwienia zrozumienia tekstu, wyostrzając wrażliwość gramatyczną i filologiczną. Benedyktyński uczony z ubiegłego stulecia Jean Leclercq tak właśnie zatytułował esej, w którym przedstawia charakterystyczne cechy teologii monastycznej: „L'amour des lettres et le désir de Dieu” (Umiłowanie słów i pragnienie Boga). W istocie pragnienie poznania i miłowania Boga, który wychodzi nam naprzeciw przez swoje Słowo, które mamy przyjąć, rozważać i wprowadzać w czyn, prowadzi do starań o pogłębienie teksów biblijnych we wszystkich ich wymiarach. Istnieje jeszcze inne podejście, na które kładą nacisk ci, którzy uprawiają teologię monastyczną, mianowicie intymna postawa modlitewna, która powinna poprzedzać, towarzyszyć i uzupełniać studium Pisma Świętego. Ponieważ w ostatecznym rozrachunku teologia monastyczna jest słuchaniem Słowa Bożego, nie można nie oczyścić serca na jego przyjęcie, przede wszystkim zaś nie można nie zapalić go zapałem, aby spotkać Pana. Teologia staje się zatem rozważaniem, modlitwą, wysławianiem i pobudza do szczerego nawrócenia. Wielu przedstawicieli teologii monastycznej osiągnęło na tej drodze wyżyny przeżycia mistycznego i stanowią zachętę także dla nas do karmienia naszego życia Słowem Bożym, na przykład przez uważniejsze słuchanie czytań i Ewangelii, zwłaszcza podczas niedzielnej Mszy św. Ważne jest również wygospodarowanie sobie czasu na codzienną medytację Biblii, aby Słowo Boże było lampą, oświetlającą naszą codzienną ziemską wędrówkę.

Teologia scholastyczna natomiast – jak mówiłem – uprawiana była w scholae, powstałych przy wielkich katedrach tamtych czasów, w celu przygotowania duchowieństwa, bądź wokół nauczyciela teologii i jego uczniów, by kształcić profesjonalistów kultury w okresie, w którym coraz bardziej ceniono wiedzę. W metodologii scholastyków centralne miejsce zajmowała quaestio, to znaczy problem, jaki nasuwał się czytelnikowi, gdy przyjmował słowa Pisma i Tradycji. W obliczu problemu, jakie stawiają te miarodajne teksty, pojawiają się pytania i rodzi się dyskusja między nauczycielem a uczniami. W debacie tej pojawiają się argumenty z jednej strony autorytetu, z drugiej rozumu i debata rozwija się w kierunku znalezienia na końcu syntezy między autorytetem a rozumem, aby osiągnąć jak najgłębsze zrozumienie Słowa Bożego. Na ten temat św. Bonawentura powiada, że teologia jest „per additionem” (por. Commentaria in quatuor libros sententiarum, I, proem., q. 1, concl.), to znaczy teologia dodaje wymiar rozumu do słowa Bożego i w ten sposób tworzy wiarę głębszą, bardziej osobistą, a więc również bardziej konkretną w życiu człowieka. Pod tym względem znajdowano różne rozwiązania i dochodzono do wniosków, które zaczynały tworzyć system teologii. Organizacja quaestiones prowadziła do tworzenia coraz rozleglejszych syntez, to znaczy powstawały rozmaite quaestiones z wynikającymi z nich odpowiedziami, tworząc w ten sposób syntezę, tak zwane summae, które były w istocie obszernymi traktatami teologiczno-dogmatycznymi, zrodzonymi w zderzeniu ludzkiego rozumu ze słowem Bożym. Teologia scholastyczna miała na celu ukazanie jedności i harmonii chrześcijańskiego Objawienia przy użyciu metody nazywanej właśnie „scholastyczną”, czyli szkolną, która żywi zaufanie do ludzkiego rozumu: gramatyka i filologia są na usługach wiedzy teologicznej, ale bardziej jeszcze jest nią logika, to znaczy ta dyscyplina, która bada „funkcjonowanie” ludzkiego rozumowania, tak aby ukazać oczywistość prawdy określonego twierdzenia. I dziś jeszcze, czytając summy scholastyczne, jest się pod wrażeniem porządku, jasności, logicznego związku argumentów i głębi niektórych intuicji. W języku technicznym każdemu słowu przypisane jest dokładne znaczenie a wiara i zrozumienie na stałe wzajemnie się wyjaśniają.

Drodzy bracia i siostry, odpowiadając na wezwanie zawarte w Pierwszym Liście Piotra, teologia scholastyczna pobudza nas, abyśmy byli zawsze gotowi do uzasadnienia wobec każdego, kto nas o to pyta, nadziei, która jest w nas (por. 3, 15). Aby odczuwać te pytania jako własne i w ten sposób być również zdolnym do udzielenia odpowiedzi. Przypomina nam, że między rozumem a wiarą istnieje naturalna przyjaźń, oparta na samym porządku stworzenia. Sługa Boży Jan Paweł II, we wstępie do encykliki „Fides et ratio” pisze: „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Wiara otwarta jest na wysiłek rozumu, aby zrozumieć; rozum z kolei uznaje, że wiara go nie upokarza, ale raczej podnosi go ku wznioślejszym i szerszym horyzontom. Występuje tu odwieczna nauka teologii monastycznej. Wiara i rozum we wzajemnym dialogu drżą z radości, gdy razem ożywiane są poszukiwaniem głębokiej jedności z Bogiem. Kiedy miłość ożywia modlitewny wymiar teologii, wiedza, zdobyta przez rozum, poszerza się. Prawda poszukiwana jest z pokorą, przyjmowana ze zdumieniem i wdzięcznością; krótko mówiąc poznanie rozrasta się tylko wtedy, gdy miłuje prawdę. Miłość staje się inteligencją, a teologia prawdziwą mądrością serca, która prowadzi i wspiera wiarę i życie wierzących. Módlmy się zatem, aby droga poznania i pogłębienia Tajemnic Bożych zawsze była oświetlana przez Bożą miłość.