Trump akceptuje ustalenia wywiadu

PAP |

publikacja 08.01.2017 17:08

Reince Priebus, nominowany na szefa kancelarii Donalda Trumpa, powiedział, że prezydent elekt akceptuje wniosek służb wywiadowczych USA, wg których Rosja prowadziła cyberataki, chcąc zakłócić amerykańskie wybory prezydenckie.

 Trump akceptuje ustalenia wywiadu JIM LO SCALZO/EPA/PAP Siedziba Narodowej Agencji Bezpieczeństwa w Fort Meade w stanie Maryland

Priebus dodał, że w odpowiedzi na te cyberataki "mogą zostać podjęte działania".

Według Priebusa Trump "akceptuje fakt, że w tym konkretnym przypadku to podmioty w Rosji" stały za cyberwłamaniami do organizacji i działaczy Partii Demokratycznej.

Przyszły szef prezydenckiej kancelarii powiedział, że Trump zamierza zlecić służbom wywiadowczym przygotowanie rekomendacji. Dodał, że w zależności od tych rekomendacji "mogą zostać podjęte działania".

W piątek Trump wysłuchał briefingu służb wywiadowczych nt. cyberataków Rosjan i ich ingerencji w wybory w USA. Po spotkaniu wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że cybernetyczna ingerencja "Rosjan, Chin czy też innych krajów (...) absolutnie nie wpłynęła na wynik wyborów".

Na kilka godzin przed briefingiem Trump powiedział w wywiadzie dla "New York Timesa", że kontrowersje wokół kwestii ingerowania Rosji w tegoroczne amerykańskie wybory prezydenckie to "polityczne polowanie na czarownice".

W upublicznionym w piątek najnowszym raporcie służby wywiadowcze USA napisały, że "z dużą pewnością" oceniają, iż prezydent Rosji Władimir Putin zlecił przeprowadzenie kampanii mającej na celu pomoc Donaldowi Trumpowi w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Według raportu Kreml "zdecydowanie preferował" wybór Trumpa oraz "zarządził" przeprowadzenie kampanii mającej na celu wywarcie wpływu na wynik wyborów w USA.

W odtajnionej części tego raportu służby wywiadowcze podają: "Oceniamy z dużą pewnością, że GRU (rosyjski wywiad wojskowy - PAP) wykorzystało postać Guccifer 2.0, DCLeaks i WikiLeaks, by udostępnić publiczności i instytucjom medialnym (...) dane zdobyte w operacji cybernetycznej".

"Oceniamy również, że rosyjski rząd chciał zwiększyć szanse prezydenta elekta, kiedy było to możliwe, dyskredytując sekretarz (stanu Hillary) Clinton" - czytamy w dokumencie.

Materiały skradzione w wyniku włamania do komputerów Demokratów zostały opublikowane przez demaskatorski portal WikiLeaks oraz na dwóch tajemniczych stronach internetowych: DCLeaks.com oraz na blogu pisanym przez Guccifer 2.0.

25-stronnicowy dokument jest skróconą wersją poufnego raportu przedstawionego w ub. czwartek prezydentowi Barackowi Obamie i Donaldowi Trumpowi dzień poźniej. Opublikowana wersja nie zawiera konkretnych dowodów wskazujących na ingerencję Rosji w amerykańskie wybory.

Strona rosyjska wcześniej stanowczo zaprzeczała, aby w jakikolwiek sposób usiłowała wpłynąć na wynik tych wyborów. Ponadto założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange zaprzeczył, jakoby Moskwa była źródłem licznych e-maili pochodzących z serwerów Partii Demokratycznej, które opublikował WikiLeaks.