GOSC.PL |
publikacja 12.01.2017 16:14
Po raz pierwszy od wycofania z naszego kraju wojsk rosyjskich we wrześniu 1993 r. na terenie Polski będą stacjonowały obce wojska. Tym razem - za zgodą suwerennych władz. - Celem naszej misji jest odstraszenie i zapobieganie zagrożeniom wobec sojuszników - powiedział dowódca amerykańskiej dywizji.
Roman Tomczak /Foto Gość
Na polsko-niemieckiej granicy nastąpiła zmiana flagi na samochodzie prowadzącym kolumnę - z niemieckiej na polską
Dziś rano na przejściu granicznym w Olszynie odbyło się powitanie żołnierzy amerykańskiej Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej (ABCT - Armored Brigade Combat Team). To największa jak dotąd jednostka US Army, która będzie stacjonowała w Polsce, a konkretnie - na terenie garnizonów w Żarach, Świętoszowie i Bolesławcu.
To dlatego Amerykanów witał gen. dyw. Jarosław Mika, dowódca 11. Lubuskiej Brygady Pancernej w Żaganiu. Na spotkanie z polskim dowódcą wyszedł płk. Christopher R. Norrie, który przyprowadził do Polski kilkadziesiąt pojazdów amerykańskiej armii - głównie ciężarówki ze sprzętem i hummery.
Nie było tak oczekiwanych przez wielu czołgów Abrams. Te - oraz działa samobieżne Paladin i bojowe wozy piechoty Bradley - mają dotrzeć do jednostek w Żaganiu, Bolesławcu i Świętoszowie w ciągu kilku następnych tygodni. Amerykańska brygada ma na swoim wyposażeniu także śmigłowce, ale te będą stacjonowały w Niemczech.
Aby dotrzeć do Europy, żołnierze ze sprzętem musieli przebyć ok. 8 tys. km ze swojej macierzystej bazy w Carson w stanie Colorado. Do Polski dotarli przez Niemcy. Dlatego na granicy w Olszynie odbyła się symboliczna zmiana flagi na samochodzie prowadzącym kolumnę - z niemieckiej na polską.
Oficjalne uroczystości powitania żołnierzy amerykańskich odbyły się na skwerze Czołgisty przed jednostką w Żaganiu. Witając amerykańskich żołnierzy, gen. Mika podkreślił związki łączące obie armie na przestrzeni wieków, od udziału T. Kościuszki i K. Pułaskiego w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Mówił także o wsparciu, jakie Polska otrzymała w czasie walki z komunizmem sowieckim.
- Jan Paweł Ii mówił, że każde pokolenie musi sobie zdawać sprawę z tego, że wolność nie polega na robieniu tego, co się chce, ale posiadaniu prawa do tego, co należy robić - powiedział gen. Mika. Z kolei pułkownik Norrie zapewnił, że jego żołnierze to jedna z najlepszych jednostek w USA.
- Nazywamy siebie "żelazną siłą" i to odpowiada naszemu oddaniu dla silnej Europy. Ta siła, to oddanie jest dla was - zapewniał podczas uroczystości na skwerze Czołgisty. Przed żołnierzami jego dywizji teraz czas szkoleń na poligonach.
- Szybkie zebranie naszych sił i wkroczenie w wir wspólnych ćwiczeń będzie możliwe dzięki współpracy z polskimi siłami lądowymi i mieszkańcami Żagania - zapewnił.
Amerykańska dywizja pancerna to część większej grupy US Army, która będzie stacjonować w Polsce w ramach operacji Atlantic Resolve Jej żołnierze będą u nas przebywać rotacyjnie, pełniąc 9-miesięczne misje.
Ich pobyt to wynik obietnicy, jaką na szczycie NATO w sierpniu ub. r. w Warszawie złożył ustępujący prezydent Barrack Obama. Obecna od dziś w naszym kraju brygada to około 3,5 tysiąca żołnierzy, 400 pojazdów gąsienicowych i 900 kołowych.
Pierwsi amerykańscy żołnierze zaczęli przyjeżdżać do nas już kilka miesięcy temu. Na ulicach Bolesławca budzili na początku sensację. Teraz są już zwykłym obrazkiem na ulicach.
- Przywykliśmy bardzo szybko do ich widoku. Nikt nie robi z tego wielkiego halo. Myślę, że bardzo dobrze się u nas czują i szybko zaaklimatyzują się w nowym środowisku - mówi Agnieszka Gergont, rzeczniczka prezydenta Bolesławca.
Wkrótce do jednostki wojskowej w tym mieście dotrze ich jeszcze więcej. Amerykańscy żołnierze to także coraz częstszy widok na wrocławskich ulicach.
W sobotę z żołnierzami Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej spotka się premier Beata Szydło. Do Żagania przyjedzie razem z Antonim Macierewiczem, ministrem obrony narodowej. Na cześć amerykańskich żołnierzy na skwerze Czołgisty zaplanowano także piknik.