Czas dla radykałów

Andrzej Macura

Rosyjscy prawosławni solidaryzują się z włoskimi katolikami w sprawie krzyży w szkołach. Anglikanie są gotowi stać się katolikami, o ile ich rodzima wspólnota nie przestanie popierać niemoralności. Dokąd zmierza ekumeniczny dialog?

Czas dla radykałów

Podczas niedawnej wizyty na Białorusi Kardynał Walter Kasper zwrócił uwagę na ważne, rzutujące na dzisiejszy ekumenizm, zjawisko. W obliczu zeświecczenia, niewiary, agresywnego ateizmu, spory teologiczne i historyczne między chrześcijanami schodzą na dalszy plan. Dziś Kościoły muszą razem podejmować wyzwania, jakie niesie ze sobą współczesność. I podejmują. Rosyjscy prawosławni solidaryzują się z włoskimi katolikami w sprawie krzyży w szkołach. Anglikanie są gotowi stać się katolikami, o ile ich rodzima wspólnota nie przestanie popierać niemoralności. Czasy, gdy przekupki na targu kłóciły się o unię hipostatyczną (sposób zjednoczenia w Jezusie bóstwa i człowieczeństwa) minęły. Dziś dyskutują raczej o rozdziale Kościoła od państwa, homoseksualizmie i in vitro. 
 
Nie znaczy to oczywiście, że nadszedł czas na porzucenie przez Kościoły własnej tożsamości. Szef Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan przypomniał, że dialog nie ma nic wspólnego z promowaniem religijnego synkretyzmu. Musi jednak polegać na modlitwie i nawróceniu. I dotyczy to – jak zaznaczył – Kardynał Kasper – wszystkich dialogujących stron. 
 
Teza o konieczności uprawiania ekumenizmu przez nawrócenie obu stron jest kamieniem obrazy dla tych, dla których jedyną drogą do przywrócenia jedności jest wyrażenie skruchy przez – jak ich zwą – odszczepieńców. Prawdą jednak jest, że u źródeł rozłamu najczęściej tkwi brak miłości. Gdy jej zabraknie, drobne różnice teologiczne urastają do rangi nieprzekraczalnych barier. Widać to zwłaszcza relacjach katolicko-prawosławnych. To, że wspólnie musimy dziś przeciwstawiać się rosnącej fali niemoralności, zmusza nas do odważniejszego szukania tego, co naprawdę dobre. A to z kolei może być ważnym przyczynkiem dla odkrycia, że naprawdę jesteśmy braćmi.
 
Sukcesy jakie odnoszą w świecie małe wspólnoty ewangelikalne pokazują, że radykalizm w wyznawaniu wiary (bardzo różnie w tym przypadku rozumiany) nie jest skazaniem Kościołów na porażkę. Prawdziwą klęska jest, gdy w imię dostosowania się do ideowych prądów epoki chrześcijanie wyrzekają się swojej duchowej i moralnej tożsamości. Gdybyśmy jeszcze tylko, jak pisał to niedawno w swoim komentarzu ks. Włodzimierz Lewandowski, umieli Kościół przekształcać w żywą wspólnotę...