Polska - Watykan

KAI |

publikacja 18.11.2009 11:56

W tym roku mija 20 lat od wznowienia stosunków dyplomatycznych między Polską a Watykanem. Z tej okazji publikujemy przygotowany dla KAI tekst Hanny Suchockiej, ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej.

Hanna Suchocka Józef Wolny/Agencja GN Hanna Suchocka
Gniezno, wrzesień 2005 r.

Nuncjusz apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk, rozpoczął oficjalnie swój urząd 6 grudnia 1989 roku, składając listy uwierzytelniające. Wcześniej, już w listopadzie, w uroczystość Chrystusa Króla, odprawił Mszę św. w archikatedrze Warszawskiej.

Dwadzieścia lat od wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Stolica Apostolską.

1. Geneza wznowienia stosunków dyplomatycznych.
Wśród różnych rocznic, które obchodzimy w tym roku, jest także i dwudziestolecie wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Paradoksalnie bowiem wybór papieża Polaka nie przewartościował w tym zakresie myślenia ówczesnych władz. Było ono podporządkowane jednolitej linii partyjnej we wszystkich tzw. demokracjach ludowych, a ona nie przewidywała, co więcej, nie dopuszczała, zawarcia stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Stąd też stosunki dyplomatyczne nawiązane zostały dopiero 11 lat po wyborze Jana Pawła II.

Nie chcę tu wkraczać głębiej w historię, jednakże dla pewnego porządku wydarzeń należy zaznaczyć, że pewne zabiegi zmierzające do nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy PRL a Stolica Apostolską były czynione wcześniej, przede wszystkim ze strony Watykanu. Miała temu służyć tzw. „Ostpolitik”- polityka wschodnia Pawła VI, której głównym realizatorem był ówczesny sekretarz Rady ds. Publicznych Kościoła, abp Agostino Casaroli .

19 października 1972 roku Stolica Apostolska cofnęła ostatecznie swoje uznanie dla rządu polskiego na emigracji. Tym samym z punktu widzenia Watykanu zakończył swoją misję jako ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, powołany na to stanowisko w lipcu 1939 r., Kazimierz Papèe. Formalnie prezydent RP na uchodźstwie odwołał go z funkcji ambasadora dopiero 24 maja 1976 roku.

W lipcu 1974 roku w wyniku spotkania abp Agostino Casarolego z ówczesnym wiceministrem spraw zagranicznych PRL Józefa Czyrka został powołany do życia Zespół ds. Stałych Kontaktów Roboczych między PRL a Stolicą Apostolską. Od tego jesieni 1974 PRL wysyłała swoich przedstawicieli do Watykanu, którzy rezydowali w Rzymie na stałe w ambasadzie przy Republice Włoskiej. Ostatni w tej randze przedstawiciel (przewodniczący Zespołu) wysłany został w 1982 r. tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Był nim min. Jerzy Kuberski. Oczywiście w tych warunkach, wysłanie przedstawiciela PRL w żadnym przypadku nie mogło być i nie było traktowane jako nawiązanie stosunków dyplomatycznych. Nie było oczywiście odrębnego przedstawicielstwa przy Stolicy Apostolskiej, choć w połowie lat –80 Zespół przeniósł się do własnej siedziby przy Borgo Santo Spirito, w pobliżu Watykanu.

Stolica Apostolska natomiast wysyłała od czasu do czasu swoich delegatów do Polski, ale w zasadzie w okresie PRL to prymasi polscy wypełniali po części funkcję nuncjusza. W 1987 r. władze PRL podjęły próbę normalizacji stosunków ze Stolicą Apostolską. Wówczas to pojawiła się koncepcja podpisania konwencji międzynarodowej pomiędzy oboma podmiotami, która miała regulować tradycyjne materie jakie w takiej konwencji są zawarte, a więc: uznanie statusu publiczno-prawnego Kościoła, zapewnienie zasady wyłącznej kompetencji mianowania biskupów przez papieża, zagwarantowanie swobody kontaktowania się biskupów ze Stolica Apostolską, (co w warunkach państwa komunistycznego ograniczającego w sposób maksymalny swobodę wyjazdów zagranicznych, było niezwykle istotną gwarancją), uznanie prawa Kościoła do zakładania i prowadzenia szkół i uczelni, do katechizacji i tworzenia własnych instytucji charytatywnych. Mimo, że prace ruszyły z miejsca, zostały jednak wstrzymane ze strony Stolicy Apostolskiej w związku z wyraźnymi symptomami zmieniającej się sytuacji politycznej w Polsce. Przypomnijmy, że już w 1988 r. mówiło się wyraźnie o potrzebie zwołania Okrągłego Stołu. Przygotowania czyniono nawet na jesień 1988 r. Coraz powszechniejsze były głosy o uznaniu „Solidarności” zdelegalizowanej w wyniku dekretu o stanie wojennego w 1981 r. Ukonstytuował się w Warszawie Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie, który posiadał pewne cechy „gabinetu cieni”. To wszystko były wyraźne sygnały nadchodzących zmian politycznych. Dlatego też Stolica Apostolska postanowiła poczekać.

W 1989 r. sytuacja uległa wyraźnemu przyspieszeniu. W lutym rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu, w kwietniu podpisane zostały słynne porozumienia w wyniku których m.in. zadecydowano o skróceniu kadencji Sejmu PRL i rozpisaniu nowych wyborów, na innych zasadach niż dotychczas. Miały to być częściowo wolne wybory do Sejmu oraz w pełni wolne wybory do przywróconego Senatu.

Zanim jednak Sejm IX kadencji zakończył swoją działalność, uchwalił w dniu 17 maja trzy kluczowe dla Kościoła i dla relacji Państwo-Kościół ustawy: Ustawę o stosunku Państwa do kościoła Katolickiego w PRL, Ustawę o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, Ustawę o ubezpieczeniu społecznym duchownych (Dz.U. nr 29 poz. 154,155 i 156).

Były to jedne z ostatnich ustaw uchwalane przez Sejm PRL, który już przechodził do historii.
Nie ulega wątpliwości, że te wydarzenia miały decydujący wpływ na „nowe otwarcie” w stosunkach między Stolicą Apostolską a PRL i w konsekwencji na fakt wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy oboma podmiotami.

Od 4 czerwca, tj. od dnia wyborów, wydarzenia potoczyły się z dynamiką, jakiej chyba nie oczekiwano. Zaskoczeniem był wynik wyborów, zwycięstwo Komitetu Obywatelskiego Solidarność: wykreślenie wszystkich kandydatów do Sejmu (poza dwoma osobami) z tzw. Listy Krajowej, która miała zapewnić pewne wejście do Sejmu dygnitarzom PZPR. To zmieniało w sposób istotny skład personalny ówczesnej partii rządzącej w Sejmie i nie ulega wątpliwości, że ją w istotny sposób osłabiło. Dokonano wyboru nowego premiera rządu, którym został gen. Czesław Kiszczak. Miał on stworzyć rząd. Do tego czasu jednak stanął on na czele starego rządu wybranego jeszcze przez Sejm PRL. I to właśnie ten rząd dokonał formalnie aktu wznowienia stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Ówczesny minister spraw zagranicznych Tadeusz Olechowski 7 lipca 1989 r. wystosował list do szefa dyplomacji watykańskiej abp. Angelo Sodano z prośbą o wznowienie stosunków dyplomatycznych. Odpowiedź była pozytywna. Abp. Sodano odpisał, że „Z uwagi na znaczenie stosunków jakie Polska zawsze utrzymywała ze Stolicą Apostolską, Sekretariat Stanu, Sekcja do spraw stosunków z państwami akceptuje, aby przedstawicielstwa dyplomatyczne były w randze Nuncjatury Apostolskiej i Ambasady”.

Oficjalny Komunikat o wznowieniu stosunków dyplomatycznych ogłoszono 17 lipca 1989 r. i od tej daty liczymy nasze nowe relacje dyplomatyczne w stosunkach wzajemnych między Polską i Stolicą Apostolską.

W tym czasie w Polsce następowało organizowanie się nowego rządu. Już w sierpniu stało się oczywiste, że misja stworzenia nowego rządu przez generała Kiszczaka nie powiedzie się. Została zawiązana nowa koalicja (OKP ”Solidarność”, ZSL, SD), z Tadeuszem Mazowieckim jako premierem. Nowy rząd powołany został 12 września 1989 r. Ułożenie nowych stosunków ze Stolicą Apostolską stało się jednym z jego priorytetów. Nowy rząd jak najszybciej chciał nadać odpowiednią rangę tym stosunkom i stąd nominował dotychczasowego przewodniczącego Zespołu Roboczego, który rezydował w Rzymie od 1982 r., ambasadorem PRL. I tak Jerzy Kuberski został pierwszym ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej po wznowieniu stosunków dyplomatycznych po drugiej wojnie światowej. Listy uwierzytelniające złożył 5 października 1989 r.

W tym samym mniej więcej czasie do Polski przyjechał pierwszy nuncjusz apostolski ks. abp. Józef Kowalczyk. Złożył on listy uwierzytelniające 6 grudnia 1989 roku.

2. Ku nowej ambasadzie przy Stolicy Apostolskiej.

Nominacja Jerzego Kuberskiego dokonana w tak szybkim czasie miała dać pozytywny sygnał Watykanowi i wskazać na znaczenie, jakie nowa polityka polska przywiązuje do dobrych stosunków ze Stolicą Apostolską. Było jednakże oczywiste, że misja tego ambasadora, mimo że mającego duże doświadczenie we współpracy z Kościołem, ze względów historycznych, będzie krótkotrwała. Nowy rząd poszukiwał nowej osoby. Istniało ograniczone zaufanie do dotychczasowych kadr dyplomatycznych. Działały one bowiem w zupełnie innych warunkach niż to miało mieć miejsce obecnie. Znalezienie w krótkim czasie odpowiedniej osoby nie było łatwe. Zwrócono się w stronę kręgów profesorskich. Generalnie można powiedzieć, że w zasadzie w dyplomacji polskiej ten pierwszy okres możemy nazwać dyplomacja profesorską. Wówczas głównie w tym właśnie środowisku poszukiwano kandydatów na dyplomatów. I tak też się stało z ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej. Został nim znany profesor specjalista od prawa rzymskiego prof. Henryk Kupiszewski, władający biegle włoskim a także łaciną, ceniony we Włoszech właśnie ze względu na swoje osiągnięcia naukowe. Listy uwierzytelniające złożył 16 czerwca 1990 r. Z uwagi na to, że w grudniu 1989 r. dokonano zmiany Konstytucji PRL, w wyniku której m.in. zmieniono nazwę państwa na Rzeczpospolita Polską, ambasador Henryk Kupiszewski był pierwszym ambasadorem RP, a nie PRL przy Stolicy Apostolskiej. Był on wielką postacią w środowisku naukowych. To jednak rzutowało na sposób pełnienia misji ambasadorskiej. Był on niewątpliwie znacznie bardziej profesorem niż dyplomatą.

Nowa ambasada przy Stolicy Apostolskiej wymagała stworzenia jej w zasadzie od początku, nadania jej wyraźnego kierunku. Paradoksalnie nie było to łatwe w okresie pontyfikatu Papieża Polaka. Szereg spraw bowiem załatwianych było niejako bezpośrednio, pomiędzy krajem a domem papieskim. Przyzwyczaił nas do tego także długi okres braku ambasady przy Stolicy Apostolskiej.

Jednym z istotnych protokolarnych zadań ambasadora stało się obecnie organizowanie wizyt oficjalnych w Watykanie. Rządy w tym czasie zmieniały się często, a każdy nowy premier jeśli nie z pierwszą, to z jedną z pierwszych wizyt wybierał się do Watykanu. I tak na przykład Tadeusz Mazowiecki swoją pierwszą wizytę zagraniczną odbył do Rzymu, w dniach 19-20 października 1989. Biorąc pod uwagę brak doświadczenia, brak odpowiedniej infrastruktury, wszak ambasada nie posiadała swojego własnego budynku, wynajmowała skromne pokoiki przy Borgo Santo Spirito niedaleko Bazyliki św. Piotra, było to wielkie przedsięwzięcie organizacyjne.

Ze spraw merytorycznych natomiast podstawowym zadaniem stało się powrócenie do prac związanych z zawarciem umowy międzynarodowej pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Nowa sytuacja wymagała nowego dokumentu. Polska odzyskała w pełni suwerenne ius contrahendi i stąd otwarło się pole do rozpoczęcia rozmów. Problem ten został zasygnalizowany już w czasie wizyty premiera Tadeusza Mazowieckiego w Watykanie w rozmowie z ks. abp. Anegelo Sodano. Tadeusz Mazowiecki zadeklarował gotowość Polski do zawarcia konkordatu. Stolica Apostolska jednak uznała, że wobec dynamiki wydarzeń jakie następują w Polsce sprawa umowy międzynarodowej nie wydaje się obecnie kwestią pierwszoplanową. Należy ze spokojem dopracować tekst. Problem konkordatu był poruszany podczas rozmowy min. Krzysztofa Skubiszewskiego w trakcie jego wizyty w Watykanie w lipcu 1990 r. jednak w sposób niewiążący. Podobnie podczas wizyty prezydenta Lecha Wałęsy w lutym 1991 r.

W Polsce zawarcie konkordatu wpisywało się w nurt ówczesnej polskiej polityki zagranicznej, której jednym z elementów było zawieranie nowych umów międzynarodowych z poszczególnymi państwami. W tym nowym duchu traktatowym znalazła się także potrzeba uregulowania stosunków ze Stolicą Apostolską. Odrzucono koncepcję powrotu do konkordatu z okresu międzywojennego, uznając, że nie odpowiada on zupełnie realiom współczesnym, posoborowym. Wolę zawarcia nowego konkordatu zapowiedział minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski w exposè wygłoszonym w Sejmie już w 1991 r. Stwierdził on wówczas iż „rząd pragnie doprowadzić do zawarcia konwencji regulującej całokształt stosunków między RP a Stolicą Apostolską.” Warto tu zaznaczyć, że powrócono do nazwy konkordat, tj. tradycyjnej nazwy umowy międzynarodowej zawieranej przez jakieś państwo ze Stolicą Apostolską.

21 października 1991 r. nuncjusz apostolski przedłożył w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych projekt konkordatu, przygotowany przez komisję kościelną.

Rok 1991 był jednak rokiem wyborów parlamentarnych, następnie tworzenia i upadania kolejnych rządów. W tej sytuacji do prac nad konkordatem można było powrócić dopiero na dobre w 1993 r.

3 stycznia 1993 r. min. K. Skubiszewski złożył krotką, nieoficjalną wizytę w Watykanie poświęconą głownie terminarzowi prac nad konkordatem. Uzgodniono główne zarysy dokumentu, a także to, że przedmiotem prac będzie dokument przygotowany w ministerstwie, a nie dokument komisji kościelnej. Ostatecznie rządowy projekt Konkordatu został przygotowany w marcu 1993 r. i przekazany Stolicy Apostolskiej. Negocjacje zasadnicze rozpoczęły się w Warszawie 3 kwietnia 1993 r. Powołano komisje mieszaną, ze strony episkopatu i rządu polskiego, która zajęła się pracami legislacyjnymi nad konkordatem. Z uwagi na długi okres prac przygotowawczych, obecnie prace postępowały bardzo szybko. Negocjacje zakończyły się 28 czerwca 1993 r., a 1 lipca Rada Ministrów przyjęła uzgodniony tekst i upoważniła ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego do jego podpisania. Odstąpiono od zasady, że taki dokument podpisywany jest raczej przez premiera, z tego względu, że Stolica Apostolska upoważniła do jego podpisania nie sekretarza stanu, a nuncjusza. Podpisanie Konkordatu nastąpiło 28 lipca 1993 r. Dokument oczywiście musiał zgodnie z konstytucją być ratyfikowany przez prezydenta za zgodą Sejmu. Z uwagi na to, że w międzyczasie upadł rząd i rozpisano nowe wybory, które wygrała lewica, rozpoczęła się polityczno-ideologiczna debata nad Konkordatem, która wstrzymała jego ratyfikacje aż do 1998 r.

Oryginalny tekst podpisanego Konkordatu przekazał Ojcu Świętemu ówczesny charge d’affaires ad interim ambasady polskiej przy Stolicy Apostolskiej Adam Szymczyk. Papież wyraził wielkie zadowolenie z podpisanego dokumentu określając go jaki „ważny akt dla Kościoła, Narodu i Stolicy Apostolskiej w momencie historycznego przełomu”. Podpisanie Konkordatu zamknęło pewna fazę historii Ambasady.

Sytuacja w ambasadzie w Watykanie się komplikowała. Ambasador Henryk Kupiszewski ciężko zachorował. W zasadzie nie wykonywał swoich funkcji. W ten sposób doszło do tego, że 3 lata po nominacji ambasada znowu znalazła się w sytuacji wakatu na funkcji ambasadora, który trwał praktycznie przez prawie 2 lata do 1995 r. W ważnym okresie pontyfikatu Jana Pawła II Polska nie mogła, ze względu na różne wewnętrzne spory polityczne, obsadzić funkcji ambasadora przy Stolicy Apostolskiej. Problem trudności porozumienia się pomiędzy prezydentem a rządem o obsadę tego stanowiska dawał o sobie wyraźnie znać. Poszukiwania odpowiedniego kandydata trwały miesiącami. Przez prawie dwa lata ambasadą kierowali chargè d’affaires. To znacznie obniżało jej rangę i znaczenie. Nastąpił pewien zastój w stosunkach polsko-watykańskich, do czego przyczyniała się także blokada ratyfikacji konkordatu ze strony polskiej. Ambasada mało liczyła się w watykańskim środowisku dyplomatycznym.

Wreszcie, wiosną 1995 r. wyznaczono kandydata na ambasadora przy Watykanie. Został nim Stefan Frankiewicz. Wywodził się ze środowiska Klubu Inteligencji Katolickiej i „Więzi”. Był bardzo dobrze znany Watykanowi albowiem w latach 1980-1989 był jednym z redaktorów polskiej edycji „L’Osservatore Romano”. Miał doskonałe, jeśli tak można powiedzieć, przyjacielskie relacje z Ojcem Świętym. Równocześnie od 1990 r. był zatrudniony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a więc znał dobrze problematykę watykańską.
Jan Paweł II był bardzo z tej nominacji zadowolony. Kończyła ona zresztą okres swoistego „bezkrólewia” w ambasadzie przy Stolicy Apostolskiej. Stefan Frankiewicz złożył listy uwierzytelniające 11 lipca 1995 r. W swoim wystąpieniu z okazji składania listów uwierzytelniających wyraził m.in. przeświadczenie, że prac nad ratyfikacja Konkordatu zostaną zakończone jak najszybciej. Była to jego stała troska, wiedział bowiem, że jest to bardzo przykra sytuacja dla Jana Pawła II. Papież zresztą w swoim wystąpieniu skierowanym do nowego ambasadora, w dniu składania listów uwierzytelniających powiedział wprost: „ Konkordat kształtuje podstawy prawne dla właściwego ułożenia stosunków między Kościołem a Państwem. Ta międzynarodowa umowa sprzyja budowaniu w Polsce demokratycznego państwa, w którym panuje ład prawny, moralny i społeczny oraz harmonijne współżycie i współdziałanie wszystkich obywateli”. Słowa te nie były słyszalne w Polsce aż do kolejnej zmiany rządu. Wybrany jesienią 1997 r. parlament, w którym większość miało AWS i Unia Wolności, wyraził zgodę na ratyfikacje Konkordatu. Prezydent A. Kwaśniewski w wyniku tej decyzji parlamentu Konkordat ratyfikował i 25 marca 1998 r. nastąpiła w Watykanie wymiana dokumentów ratyfikacyjnych. Oprócz urzędującego premiera Jerzego Buzka i ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka zaproszono wówczas także członków byłej komisji mieszanej, która pracowała nad konkordatem.

Ratyfikacja Konkordatu zakończyła istotny etap w normalizacji stosunków pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Zabiegi o ratyfikację przestały być jednym z istotnym punktów agendy ambasadora przy Stolicy Apostolskiej.

`Przed ambasadą stanęło wyzwanie przygotowania się do Roku Jubileuszowego 2000 i zorganizowania licznych spotkań związanych z przyjazdami przedstawicieli władz polskim w roku świętym.

Dotychczasowa siedziba ambasady przy Borgo Santo Spirito, dla wykonywania tych zadań była nieodpowiednia, zbyt ciasna. Podjęto decyzje o zmianie siedziby. 3 listopada 1997 roku biura ambasady, a także rezydencja ambasadora zostały przeniesione do znacznie obszerniejszych pomieszczeń przy via dei Delfini 16, do budynku należącego do kościoła polskiego w Rzymie. Tak więc ambasada powróciła do miejsca historycznie związanego z Polską i Polakami, od czasów kardynała Hozjusza, tj. od przeszło 400 lat.
Ten adres ma także swoje szersze symboliczne znaczenie. Ale jest ono związane w jakiś sposób z następnym ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej czyli ze mną.

3. W kierunku ambasady bardziej multilateralnej

Przyszło mi objąć funkcje po ambasadorze, który spędził tutaj 6 i pół roku. Dobrze był znany środowisku polskiemu i Papieżowi. Misja jego dobiegła końca jesienią 2001 r. Wówczas mnie zaproponowano to stanowisko. Muszę przyznać, że jednak bardzo długo się wahałam. Przeskok z życia politycznego do życia dyplomatycznego nie wydawał mi się łatwy. W rezultacie w wyniku rożnych rozmów i przemyśleń, w których także niezwykle pomocne były mi rozważania św. Ignacego Loyoli dotyczące rozeznawania, zdecydowałam się podjąć to wyzwanie.
Na via dei Delfini 16 przyjechałam w drugiej połowie listopada 2001. Listy uwierzytelniające złożyłam bardzo szybko, bo już 3 grudnia 2001 r. I tu pewna symboliczna zbieżność. 3 grudnia przypada wspomnienie św. Franciszka Ksawerego, jezuity, który wspólnie z Ignacym Loyolą i pierwszymi jezuitami mieszkał właśnie tutaj na via dei Delfini 16 i stąd wyruszył w swoją misję ewangelizacyjną na Daleki Wschód. To historyczne miejsce.

Obejmując funkcję nie zakładałam jednak, że przyjdzie mi być tutaj w momencie śmierci Jana Pawła II. Poza emocjonalnym podejściem do tego wydarzenia, było to niezwykle przedsięwzięcie organizacyjne dla malej przecież ambasady. Udział delegacji na wysokim szczeblu, a równocześnie przyjazd ok. 300 parlamentarzystów i innych uczestników ceremonii żałobnej. Następnie w krótkim odstępie czasowym konklawe i inauguracja pontyfikatu przez nowego papieża Benedykta XVI. To także było wyzwanie organizacyjne dla ambasady.
Nie ulegało dla nas wątpliwości, że śmierć Jana Pawła II zmienia w jakiś sposób funkcjonowanie ambasady. Z ambasady jednak w jakimś sensie uprzywilejowanej wróciliśmy do normalnego szeregu innych ambasad, z tą tylko różnicą, że w stosunku do ambasad historycznie tu osadzonych, jak Hiszpania, Francja, czy nawet Niemcy, ambasada polska ma znacznie skromniejszy skład osobowy i całe zaplecze infrastrukturalne.

Po ratyfikacji Konkordatu stosunki polsko-watykańskie ułożyły się bardzo dobrze, stąd też sprawy bilateralne nie wymagały teraz stałego monitorowania Nowa sytuacja wymagała nakreślenia nowych zadań dla ambasady. Otworzenia nowych obszarów działalności dyplomatycznej, istotnych dla polskiej polityki zagranicznej, na wzór prowadzonych przez inne ważne ambasady takie jak Francja, Stany Zjednoczone, Niemcy, Wielka Brytania.
W pewnym sensie taka potrzeba stworzona została już przez samego Jana Pawła II. Wymiar globalny jego działalności, polityczne skutki pontyfikatu wymagały znacznie szerszych analiz aniżeli zamykania się tylko w ściśle bilateralnych relacjach pomiędzy dwoma podmiotami Państwem Polskim i Stolicą Apostolską.

Sytuacja po jego śmierci w istotny sposób przyczyniła się do zmiany tej orientacji. Ważne znaczenie przy określaniu roli ambasady ma także wzgląd semantyczny. Jest to ambasada akredytowana przy Stolicy Apostolskiej, a nie przy Watykanie, jak się często mylnie i w sposób uproszczony ja nazywa. To w istotny sposób inaczej sytuuje te ambasadę. To nie jest ambasada akredytowana przy małym terytorium, jakim jest Watykan. Jest to ambasada akredytowania przy Stolicy Apostolskiej, a więc podmiocie prawa międzynarodowego, który ze względu na funkcję Papieża i kościoła obejmuje swoim zakresem cały świat. Tak więc mutatis mutandis, możemy powiedzieć, że ambasada przy Stolicy Apostolskiej zbliżona jest bardziej w swej działalności do ambasady multilateralnej, tj. ambasady przy organizacji międzynarodowej aniżeli klasycznej ambasady bilateralnej. Z tego też względu ambasada podejmuje działania, które są istotne z punktu widzenia szerszych polskich interesów międzynarodowych, a które są wyznaczane przez aktywność Ojca Świętego. Przy takim podejściu aktywność i rola tej ambasady nie zostały zmniejszona po śmierci Jana Pawla II, a nawet wręcz przeciwnie, pewne działania, które były podejmowane przez otoczenie Papieża czy przez niego samego bezpośrednio teraz muszą być podejmowane przez ambasadę.
Takie kwestie jak prześladowania chrześcijan ze względów religijnych, dialog z islamem, ekumenizm, relacje z prawosławiem, złożony problem kwestii Dalekiego Wschodu, stosunków z Chinami czy Wietnamem, problemy Bliskiego Wschodu, to są wszystko kwestie leżące w kręgu zainteresowania ambasady przy Stolicy Apostolskiej.

Aby umożliwić lepszą wymianę informacji pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską w kwestiach międzynarodowych uruchomiliśmy od 2006 instytucję kontaktów roboczych na poziomie wiceministrów spraw zagranicznych. Odbywają się one okresowo, mniej więcej co pół roku, i w Polsce i w Watykanie. Pozwala to także poszukiwać ewentualnie pewnych punktów wspólnych, w taki sposób aby można było wspólnie reagować na forum organizacji międzynarodowych, takich jak np. OBWE, ONZ, gdzie oba podmioty są członkami i łatwiej uzgadniać stanowisko.

Oprócz analiz i monitorowania bieżącej działalności dyplomatycznej Stolicy Świętej ambasada podejmuje także istotne działania organizacyjne, przyjmując corocznie liczne delegacje państwowe, w Watykanie. Przypomnieć zaś należy, że cała ambasada liczy tylko dwóch dyplomatów, ambasadora i radcę, świetnie przygotowanego do pełnienia swej funkcji p. Piotra Samerka.

Zakończenie

Jak widać z powyższego tekstu, obecnie stosunki polsko-watykańskie nabierają nowego charakteru jakościowego albo inaczej, można powiedzieć, wracają do pełnej normalności. Do przeszłości przechodzi widmo walki, jaką władze komunistyczne PRL toczyły z Kościołem Katolickim. Do przeszłości przechodzi spojrzenie na stosunki polsko-watykańskie przez pryzmat napięć i ideologii. Polska i Stolica Apostolska są równoprawnymi podmiotami we wspólnocie międzynarodowej. Po pontyfikacie Jana Pawła II odziedziczyliśmy solidny kapitał wzajemnego zaufania i poznania, który pozwala na nawiązanie długofalowej współpracy w obszarach obopólnego zainteresowania i wspólnego działania na forum międzynarodowym. Mam nadzieję, że tak się stanie.

Hanna Suchocka