Odśnieżył miejski plac na własny koszt, ukarano go grzywną

PAP |

publikacja 10.02.2017 07:25

Z szacunku dla Owidiusza przedsiębiorca budowlany z włoskiej Abruzji sam odśnieżył plac w centrum miasta Sulmona, na którym stoi pomnik poety. Biznesmen powiedział prasie, że nie mógł patrzeć na zwały brudnego śniegu wokół statuy. Ukarany został grzywną.

Odśnieżył miejski plac na własny koszt, ukarano go grzywną HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość Intensywne opady śniegu często są powodem do narzekań na pracę służb miejskich. Jak się okazuje - nie tylko w Polsce... Na zdjęciu powiat tatrzański po obfitych opadach.

Skutkiem ataku wyjątkowo srogiej zimy w styczniu we Włoszech są pozostałości na wpół zamarzniętego śniegu.

Tak jest też w Sulmonie, gdzie śnieżyce były bardzo obfite. Najwięcej śniegu pozostało na głównym placu, wokół pomnika Owidiusza, urodzonego w tej miejscowości w 43 roku p.n.e. Zasp otaczających jego figurę nie sprzątano od kilku tygodni.

Tamtejszy przedsiębiorca, niejaki Pasquale Di Toro, postanowił odśnieżyć, a także uprzątnąć brudny i zaniedbany Piazza XX Settembre na własny koszt - podał dziennik "Corriere della Sera".

"To nie była forma protestu, ale wyraz szacunku, bo Owidiusz znany jest na całym świecie. W tym roku mija 2 tysiące lat od jego śmierci, a my czcimy go urządzając publiczne wysypisko" - wyjaśnił Di Toro w rozmowie z gazetą.

Mężczyzna przywiózł małą ciężarówką elektryczną łopatę do śniegu oraz inny sprzęt i razem ze swoim pracownikiem odśnieżył wizytówkę miasta w dwie godziny. Zwały śniegu załadował na samochód.

Pracy tej przyglądali się dwaj strażnicy miejscy , którzy następnie podeszli do niego, by wypisać mu mandat w wysokości 100 euro. Ukarali go za to, że w drodze na plac, który postanowił sprzątnąć w czynie społecznym, przejechał furgonem krótki odcinek ulicy Owidiusza, gdzie nie mogą jeździć ciężkie pojazdy. Wcześniej jednak funkcjonariusze pozwolili, aby przedsiębiorczy mieszkaniec miasta dokończył pracę, której nikt wcześniej nie chciał wykonać.

Wymierzonej mu kary broni burmistrz Annamaria Casini, która stwierdziła, że "dobre intencje należy nagradzać". Ale, dodała, są też zasady i trzeba ich przestrzegać.