publikacja 24.11.2009 17:21
Polityka rodzinna nie stanowi rzeczywistego priorytetu państwa – uważa dr Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Statystyki i Demografii SGH. Jej zdaniem rozbieżności pomiędzy deklaracjami a działaniami w tej dziedzinie są znaczne.
Roman Koszowski/ Agencja GN
Obecnie celem polityki rodzinnej jest promowanie równowagi pomiędzy życiem rodzinnym a zawodowym oraz wspieranie ubogich rodzin i dzieci, a także rodzin w ich funkcji społecznej – zauważa dr Chłoń-Domińczak. Jej zdaniem należałoby się skoncentrować na wspieraniu rodzin wielodzietnych oraz rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi.
– Życzyłabym sobie, żeby tempo prac nad polityką rodzinną było takie jak nad ustawą hazardową – stwierdziła we wtorek Chłoń-Domińczak podczas konferencji naukowej na Uniwersytecie Warszawskim pt. „Polityka rodzinna – stan obecny i perspektywy” . Dr Chłoń-Domińczak w swoim wystąpieniu nt. kierunków zmian polityki rodzinnej wskazała na priorytety polityki rodzinnej takie jak wzrost dzietności, wspieranie rodzin dla ograniczenia ubóstwa i wykluczenia społecznego dzieci, wspieranie rodzin w ich funkcjach rodzicielskich a także inwestycje w kapitał ludzki - by problemy rodziny nie były dziedziczone w następnych pokoleniach.
Prelegentka zwróciła uwagę, że trudno wskazać na jeden, najważniejszy priorytet polityki rodzinnej, gdyż wiele z jej zadań jest współzależnych od siebie. Na tle 30 państw Europy – Polska stosunkowo najlepiej radzi sobie z edukacją, jest „wśród średniaków” jeśli chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo dzieci. Natomiast najsłabsze nasze punkty to ubóstwo i niska jakość zasobów mieszkaniowych – oceniła.
Obecnie celem polityki rodzinnej jest promowanie równowagi pomiędzy życiem rodzinnym a zawodowym oraz wspieranie ubogich rodzin i dzieci, a także rodzin w ich funkcji społecznej – zauważa dr Chłoń-Domińczak. Jej zdaniem należałoby się skoncentrować na wspieraniu rodzin wielodzietnych oraz rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. Postulowała też zmianę perspektywy: zadaniem samorządów, do których w praktyce należy realizacja polityki rodzinnej, nie jest rozwiązywanie problemów społecznych ale budowanie i kreowanie polityki, żeby im zapobiegać.
Z kolei dr Maciej Duszczyk z Zespołu Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów temat polityki rodzinnej poruszył w odniesieniu do raportu Polska 2030. Podkreślił, że sytuacja demograficzna i spójność społeczna to dwa spośród dziesięciu wyzwań w tym programie – mówił. Jeśli chodzi o potencjał demograficzny Polski to raport Polska 2030 zakłada zwiększenie wskaźnika dzietności do poziomu 1,6 dziecka na kobietę. Zdaniem Duszczyka nie jest natomiast realny wzrost tego wskaźnika do poziomu prostej zastępowalności pokoleń (czyli ponad 2 dzieci na kobietę).
Zmiany demograficzne są ważnym wyzwaniem – podkreślał prelegent. – Nadal jesteśmy relatywnie społeczeństwem ludzi młodych, ale to bardzo szybko zmieni się w ciągu kilku najbliższych lat. W 2030 r. będziemy społeczeństwem ludzi starych – mówił dr Duszczyk. Dłuższe życie jest wartością, trzeba więc wykorzystać potencjał seniorów - radził. Raport Polska 2030 zakłada zwiększenie wieku emerytalnego do co najmniej 67 lat w roku 2030.
***
Zachęcenie Polaków do posiadania większej liczby dzieci wymaga rozszerzenia sieci żłobków i przedszkoli, rozwoju usług edukacyjnych, a także podwyżki świadczeń rodzinnych dla rodzin wielodzietnych i najuboższych - relacjonuje z kolei tę samą konferencję PAP.
W ocenie ekspertów, proponowane przez resort pracy podwyższenie becikowego i uzależnienie go od liczby dzieci, nie jest wystarczającą zachętą do ich posiadania. Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że w resorcie pracy i polityki społecznej trwają prace nad zwiększeniem becikowego i uzależnieniem go od liczby dzieci. Becikowe na każde kolejne dziecko miałoby być coraz wyższe.
Zdaniem dr hab. Ewy Leś z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego "podwyższenie becikowego to nie jest najlepszy pomysł". "Wolałabym, aby te pieniądze pani minister przeznaczyła na zasiłki" - powiedziała.
"Jesteśmy państwem, który ma jeden z najniższych wskaźników dzietności - 1,31 na kobietę w wieku prokreacyjnym, podczas gdy w krajach nordyckich jest to dwoje dzieci na kobietę, a we Francji ponad dwoje" - powiedziała Leś. Jej zdaniem, oprócz rozwoju żłobków i przedszkoli wskazane byłoby zaproponowanie np. asystentek dla dzieci. "Wszystkie te instrumenty powodowałyby, że matki mogłyby podjąć zatrudnienie wcześniej niż dopiero w czwartym czy w piątym roku po urodzeniu dziecka" - wyjaśniła.
W ocenie Leś należałoby także w ramach polityki rodzinnej zaproponować celowe programy wsparcia dla rodzin wielodzietnych, rodzin niepełnych, czy rodzin z osobą niepełnosprawną. "Chodzi o to, by objąć wszystkie typy rodzin, a nie adresować takie samo niskie świadczenie do wszystkich rodzin o niskich dochodach. Bo ono nie jest wtedy skuteczne" - oceniła.
Obecnie prawo do zasiłku rodzinnego przysługuje osobom, w których rodzinach dochód na osobę wynosi 504 zł, a w rodzinach z osobą niepełnosprawną - 583 zł. Według Leś, zasiłki rodzinne, które wynoszą 68 zł na dziecko do 5. roku życia, 91 zł na dziecko od 5 do 18 lat i 98 zł dla dzieci w wieku od 18 do 24 lat, są zbyt niskie.
Zdaniem Jacka Męciny, doradcy PKPP Lewiatan, potrzebna jest polityka rodzinna, która będzie wspierać łączenie aktywności zawodowej z aktywnością rodzinną, a także podtrzymywanie aktywności zawodowej kobiety bezpośrednio po urlopie macierzyńskim, poprzez pracę w niepełnym wymiarze godzin, telepracę, pracę dorywczą, czy tymczasową. Konieczny jest także rozwój usług opiekuńczych i edukacyjnych, bo one - jak powiedział - zmniejszają ten dystans między dziećmi z rodzin biedniejszych i bogatszych.
Zdaniem byłej wiceminister pracy i polityki społecznej Agnieszki Chłoń-Domińczak, proponowane przez resort pracy podwyższenie becikowego "nie wpłynie na dzietność". "Osoby w wieku prokreacyjnym nie są grupą, która reaguje na zachęty w postaci dodatkowego tysiąca, dwóch czy trzech tysięcy złotych" - powiedziała. W jej ocenie "jest to raczej kwestia budowania świadomości, że duża liczba dzieci jest potrzebna". Jako przykład podała Norwegię. "Tam duża liczba dzieci świadczy o dobrym statusie społecznym" - powiedziała.
Przy budowaniu polityki rodzinnej wskazany jest - jej zdaniem - rozwój usług opiekuńczych dla dzieci małych, szukanie rozwiązań, które pomogą rodzinom najuboższym, będą wspierać godzenie pracy i życia rodzinnego.
Według Ireny Kotowskiej ze Szkoły Głównej Handlowej, "niepokoi niedocenianie znaczenia rozwoju usług opiekuńczo-edukacyjnych dla rozwoju dziecka". Wskazane jest także stworzenie kobietom takich możliwości, by część pracy mogły wykonywać w domu. Kotowska krytycznie wypowiadała się także o proponowanym przez resort pracy podwyższeniu becikowego i uzależnieniu go od liczby dzieci. "Zamiast myśleć o wydatku jednorazowym, który nie zachęca do decyzji o dziecku, należy myśleć o podnoszeniu zasiłków rodzinnych" - powiedziała.
We wcześniejszej rozmowie z PAP minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak mówiła, że "by zapobiec kłopotom demograficznym w przyszłości, w każdej rodzinie, tak biednej jak bogatej, powinno rodzić się wiele dzieci i państwo powinno wspierać je tak samo". Zapowiadała, że będzie dążyła do tego, by wysokość świadczeń rodzinnych uniezależnić od zamożności rodziny.
Fedak podkreśliła, że szczególnie ważne jest umożliwienie godzenia obowiązków rodzinnych i zawodowych. Przypominała, że w 2009 r. w pakiecie antykryzysowym rząd wprowadził rozwiązania, które temu sprzyjają, jak chociażby elastyczny czas pracy dla pracowników mających dzieci w wieku do 14 lat. Zapewniła, że w nadchodzących miesiącach resort będzie na bieżąco monitorował pakiet i gdy zajdzie taka potrzeba, wchodzące w jego skład przepisy zostaną znowelizowane.
Konferencję naukową pt. „Polityka rodzinna – stan obecny i perspektywy” zorganizował Instytut Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Współorganizatorami były: Szkoła Główna Handlowa i Ambasada Francji w Polsce.