Wymodlone kolana

Beata Zajączkowska

W tym centrum świata wielu ludzi po raz pierwszy w życiu klęka przed Bogiem. I to aż tak, że zdziera sobie kolana do krwi.

Wymodlone kolana

Jest w Fatimie ścieżka codziennie wycierana kolanami setek pielgrzymów. Nie zważając na nic i na nikogo, jakby nie widzieli skupionych na sobie spojrzeń zaskoczonych ich gestem pielgrzymów i turystów, w prostocie czynią znak krzyża i zaczynają swą wyjątkową pielgrzymkę. Krok za krokiem, a może należałoby powiedzieć, kolano za kolanem, zmierzają ku miejscu, gdzie niebo spotkało się z ziemią. Tą samą ścieżką – wówczas polną drogą, dziś wyłożoną kamiennymi kaflami – poszła do Maryi i mała Łucja. Miało to miejsce po I wojnie światowej. Europę dziesiątkowała tzw. hiszpanka, czyli zabójcza odmiana grypy. Zachorowała też mama małej Łucji. Ta, nie zastanawiając się wiele, zabrała ze sobą dwie siostry i złożyła Maryi obietnicę, że będą na kolanach, w pyle drogi przez dziewięć dni pielgrzymować do miejsca objawień w intencji wyleczenia ukochanej mamy. Zdążyły tę drogę przejść raz. Gdy wróciły do domu zastały mamę w pełni sił, siedzącą na łóżku i chcącą przygotować im obiad. Łucja postanowiła jednak dotrzymać słowa danego Maryi i przez kolejne dni dziewczynki dalej pielgrzymowały na kolanach, tym razem dziękując już za otrzymaną łaskę.

Tą drogą spełnionego ślubowania od dziesięcioleci idą za nią ludzie z całego świata. Dziś, kiedy wiara staje się coraz bardziej kwestią prywatną, nabiera to szczególnego znaczenia. Ich świadectwo przemawia. W Fatimie spotkałam Amerykankę, która przyjechała tu jedynie po to, by towarzyszyć starszej od siebie przyjaciółce, która bardzo chciała wraz z papieżem uczcić rocznicę objawień. Powiedziała mi jedynie: „przyjechałam bez Boga w sercu i życiu, a wracam jako człowiek pełen życia”. Gdy spytałam, co takiego się stało, wyznała ze łzami w oczach, że podeszła do kobiety pielgrzymującej na kolanach z pytaniem nurtującym jej serce, na co ten cyrk. Cytuję dokładnie. Ta kolano za kolanem opowiedziała jej historię swego życia i tego, jak Bóg w nim porządkował. Po tym co usłyszała poszła prosto do spowiedzi… po raz pierwszy po 45 latach.

Komuś taka forma pobożności może się nie podobać. Nie każdy musi ją praktykować. Jednak w Fatimie jest ona jasnym pokazaniem światu, że bez Boga jest stracony. To świadectwo wytartych kolan jest konieczne. I także ono wpisuje się w wołanie o prymat Boga w świecie. To m.in. na tej drodze kolano za kolanem Maryja szepcze do ust kolejnych ludzi to, o co teraz w Fatimie Franciszek prosi, by wyszeptała każdemu z nas: „Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga”.