Solidarni ze zmuszanymi do prostytucji

KAI |

publikacja 04.12.2009 17:21

Przedstawiciele buddyzmu, chrześcijaństwa, islamu i tradycyjnych religii koreańskich uczestniczyli 2 grudnia w cotygodniowej demonstracji przed ambasadą Japonii w Seulu, na znak solidarności z kobietami zmuszanymi do prostytucji.

Była to 894 manifestacja, w czasie której dawne kobiety-pocieszycielki, jak je nazywano, domagały się oficjalnych przeprosin ze strony władz Japonii za wojenne okrucieństwa w okupowanej wówczas Korei.

- Jako Japończyk odczuwam wstyd, gdy widzę te babcie wciąż protestujące na ulicy. Wzywam rząd japoński do oficjalnych przeprosin i wypłacenia odszkodowań – powiedział uczestniczący w proteście ks. Paul Kazuyoshi Okura, sekretarz generalny Komisji „Iustitia et Pax” w archidiecezji Tokio. Zapewnił, że po powrocie do kraju będzie się starał przekonać władze, by odpowiedziały na żądania kobiet-pocieszycielek.

Pierwsza demonstracja odbyła się 8 stycznia 1992 r. przed wizytą w Seulu ówczesnego premiera Japonii, Kiichi Miyazawy. Od tamtej pory jej uczestniczki spotykają się w każdą środę przed japońską ambasadą. Tym razem wśród 70 protestujących było 40 przywódców religijnych z wielu krajów Azji, uczestniczących w dniach 1-4 grudnia w II Azjatyckiej Konferencji Międzyreligijnej nt. Art. 9 Konstytucji Japonii. Artykuł ten zabrania Japończykom prowadzenia wojny. Ostatnio jednak niektóre środowiska polityczne w tym kraju chcą zmiany tego prawa.

Według historyków około 200 tys. młodych Koreanek zostało zmuszonych do świadczenia usług seksualnych dla japońskiego wojska w czasie II wojny światowej. Podobne przypadki odnotowano także w Chinach, na Filipinach, w Indonezji, Malezji, na Tajwanie i w Wietnamie. Mimo przeprosin wyrażonych w 1992 r. przez premiera Miyazawę w zgromadzeniu narodowym Korei, Japonia oficjalnie odrzuca jakąkolwiek odpowiedzialność za seksualne wykorzystywanie kobiet przez swoich żołnierzy w latach 40. XX w.

Jedna z czterech ówczesnych kobiet-pocieszycielek, które przybyły na demonstrację, Gil Won-ok powiedziała, że żyje jeszcze około 90 z 234 seksualnych niewolnic, które publicznie przyznały, że były wykorzystywane. – Koreańczycy cieszyli się z wyzwolenia spod okupacji japońskiej w 1945 r., a my kryłyśmy się, bo ciążyło na nas piętno seksualnych niewolnic – wyjaśniła 82-letnia Gil Won-ok.

Filipiński biskup Deogracias Iñiguez wyraził zdumienie, że koreańskie ofiary wojny protestują od niemal 900 tygodni bez żadnego rezultatu. – Jeśli nowy rząd Japonii wypowie słowa oficjalnych przeprosin, rany kobiet zaczną się zabliźniać i będzie mogło dojść do prawdziwego pojednania – wskazał ordynariusz diecezji Kalookan.