Wassermann i Kempa wyłączeni z komisji

PAP |

publikacja 05.12.2009 08:00

Posłowie PiS Zbigniew Wassermann i Beata Kempa zostali w piątek wyłączeni z prac komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej. Uważają, że PO pozbyła się ich w obawie przed wyjaśnieniem "afery hazardowej". Według posłów PO, wyłączenie było konieczne, bo Wassermann i Kempa nie mogliby zeznawać jako świadkowie przed komisją.

O wyłączenie z prac komisji Kempy i Wassermanna wnioskowali posłowie PO Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak. Ich wnioski poparło 3 posłów Platformy.

Prezydium "hazardowej" komisji śledczej zdecydowało w piątek, że w związku z wyłączaniem z niej przedstawicieli PiS, wszystkie zaplanowane na przyszły tydzień posiedzenia zostają odwołane. Na razie nie wiadomo, kiedy śledczy wrócą do pracy.

W głosowaniu nad wyłączeniem Wassermanna przeciwko był Bartosz Arłukowicz (Lewica) i posłanka Kempa, Wassermann nie brał udziału w głosowaniu. W głosowaniu nad wyłączeniem Kempy, przeciwko ponownie był Arłukowicz, Kempa opuściła salę obrad komisji. Podczas głosowania nieobecny był członek komisji śledczej, poseł PSL Franciszek Stefaniuk.

Uzasadniając swoje wnioski Neumann i Urbaniak podkreślali, że Wassermann i Kempa w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej i w związku z tym muszą stanąć przed komisją jako świadkowie.

Posłowie PO powoływali się na ekspertyzę Biura Analiz Sejmowych, która w piątek trafiła do komisji śledczej. Wynika z niej, że komisja śledcza może powołać na świadka posła, który w niej zasiada, dopiero po wyłączeniu go ze swojego składu.

Neumann mówił, że Wassermann jako b. koordynator ds. służb specjalnych był pośrednikiem między służbami specjalnymi a premierami: Kazimierzem Marcinkiewiczem i Jarosławem Kaczyńskim. "To do posła Wassermanna powinny wtedy spływać raporty, także te z CBA, a szczególnie analiza z 4 czerwca 2007 roku" - powiedział Neumann.

Jego zdaniem Wassermann powinien znać ten analityczny materiał CBA i prawdopodobnie analizował go razem z ówczesnym szefem CBA Mariuszem Kamińskim oraz być może również z premierem Kaczyńskim.

Chodzi o znajdującą się w posiadaniu komisji śledczej analizę CBA z czerwca 2007 r., z której wynika, że za projektem zmian w tzw. ustawie hazardowej, który w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Przemysław Gosiewski, stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym, a benficjentem zmian miała być współpracująca z TS firma GTech.

"To wszystko wymaga wyjaśnienia. Brak przesłuchania pana Wassermanna jako świadka może być poważną przeszkodą w tym, żeby w odpowiedni sposób przesłuchać Mariusza Kamińskiego i Jarosława Kaczyńskiego" - argumentował Neumann.

"Pan kłamie" - odpowiedział na te zarzuty Wassermann. Zapewnił, że nigdy nie trafił do niego żaden dokument, który Neumann nazywa analizą CBA. "Dlaczego pan kłamie. Czego pan się boi. Czy nie ma żadnych granic wstydu w tym co robicie" - pytał poseł PiS. "Nie można się chować w komisji tylko dlatego, żeby nie być przesłuchanym" - odpowiedział Neumann.

Te insynuacje skończą się procesem - mówiła posłanka Kempa. Jej zdaniem, to co PO robi w komisji jest czymś niebywałym. Kempa pytała Urbaniaka, czy ona lub Wassermann w swoich pismach ws. ustawy hazardowej popełnili jakiś błąd lub nieprawidłowość, która stawiałaby ich na równi ze Zbigniewem Chlebowskim lub Mirosławem Drzewieckim.

Poseł PO odparł, że nie zarzuca jej, że popełniła jakieś przestępstwo, ale że brała czynny udział w procesie legislacyjnym. "Państwa opinia dotycząca tego jak duże znaczenie miały państwa uwagi nie ma znaczenia. Sejm powołał tę komisję właśnie dlatego, żeby oceniła wkład poszczególnych osób w procesie legislacyjnym i ta ocena będzie się znajdowała w końcowym raporcie komisji" - powiedział Urbaniak.

"Bardzo dziękuję, czuję, się jak poseł Chlebowski" - odparł wówczas Wassermann. "Myślę, że nas można wyrzucić, ale ludzi nie można okłamać. Współczuję, że tym ludziom będziecie musieli popatrzeć w oczy" - mówił poseł PiS.

Kempa powiedziała też, że dysponuje opinią w sprawie szefa komisji śledczej Mirosława Sekuły. Opinia - mówiła - pochodzi z 3 grudnia tego roku i zwraca uwagę, że szef komisji śledczej "też jest w mało komfortowej sytuacji".

"Pan Sekuła w 2000 roku był szefem sejmowej komisji finansów, która pracowała nad projektem ustawy o grach losowych, gdy przybył do niego przedstawiciel lobby hazardowego, otworzył torbę wypchaną pieniędzmi i Mirosław Sekuła zamiast zawiadomić organy ścigania udał, że niczego nie widzi" - powiedziała. Dlatego, jej zdaniem, należy się zastanowić, czy z komisji nie powinien zostać wykluczony także Sekuła.

Arłukowicz nazwał wnioski o wyłaczenie z komisji posłów PiS "piątkowym zamachem przeprowadzonym wieczorową porą". "Toczycie swoją prywatną polityczną wojnę i niszczycie polski proces debaty politycznej. Niszczycie wizerunek polityki i demokracji polskiej. A dzieje się tak dlatego, że wszyscy wiedzą, że zarówno PiS jak i PO mają za pazurami w tej sprawie" - mówił poseł Lewicy apelując o przełożenie głosowania.

Po głosowaniu powiedział, że PO odwołując posłów PiS sparaliżowała prace komisji śledczej. Kempa i Wassermann, komentując wyłączenie ich z komisji śledczej uznali, że PO obawia się wyjaśnienia sprawy hazardowej, dlatego oni musieli odejść.

"PO powinna wytłumaczyć Polsce, dlaczego tak się zachowuje przy wyjaśnieniu rzeczy bardzo ważnej dla Polaków, czy rzeczywiście Polacy muszą tracić wiarę w wiarygodność rządzących, czy rzeczywiście muszą być przekonani o tym, że w Polsce pisze się ustawy w ten sposób, czy rzeczywiście musi być tak, że jeśli chce się to wyjaśnić, że jeśli chce się pewne rzeczy ujawnić, to trzeba za to płacić wyrzuceniem z komisji" - powiedział dziennikarzom Wassermann.

Jak podkreślił spodziewa się nawet, że mogą mu zostać postawione jakieś zarzuty karne, widząc - jak to określił - "szopkę", jaka miała miejsce na posiedzeniu komisji. Poseł PiS zaznaczył, że chciał dojść do prawdy w sprawie, dla wyjaśnienia której powstała komisja śledcza. Jego zdaniem, PO obawiała się kompetencji jego i Kempy, tego, że mogli doprowadzić do wyjaśnienia "afery hazardowej" i dlatego zdecydowała się na ich odwołanie z komisji.

"To skandal, co się stało, ale na tym straciła cała Polska (...). Mnie pewnie oberwało się za to, że chciałam bilingi pana Schetyny, pana Sobiesiaka, pana Koska i pana Drzewieckiego" - powiedziała Kempa.

Arłukowicz skandalem nazwał to, że głosowania zostały przeprowadzone pod nieobecność Stefaniuka. "Zrobiono to po morderczym dniu przesłuchań, tylko dlatego, że PO ma większość" - uważa Arłukowicz. Również Wassermann - jak mówił dziennikarzom - uważa, że nieobecność Stefaniuka podczas głosowań nad odwołaniem jego i Kempy, to nie przypadek.

Natomiast Stefaniuk powiedział PAP w piątek, że nie mógł uczestniczyć w części piątkowych obrad komisji, ponieważ musiał wyjechać. "Ja nie biorę udziału w wojnach" - dodał.

Neumann ocenił, że wykluczenie posłów PiS to tylko konsekwencja tego, że brali oni udział - w 2007 r. - w procesie legislacyjnym nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej. W jego opinii, nie jest winą PO, że szef klubu PiS Przemysław Gosiewski wskazał do komisji śledczej ludzi, o których wiedział, że pracowali przy zmianach w ustawie o grach i zakładach wzajemnych.

"Prędzej uwierzę w to, że to jest celowa gra PiS na przedłużanie, bo to było oczywiste, że musimy do tego dojść, że tych świadków trzeba będzie przesłuchać" - powiedział Neumann w piątek dziennikarzom.

Dodał, że wierzy w to, iż klub PiS zgłosi innych przedstawicieli do komisji do badania "afery hazardowej". "Myślę, że w klubie PiS są równie groźni lub jeszcze groźniejsi, że tak powiem, zawodnicy do komisji śledczej" - powiedział.

Prezydium "hazardowej" komisji śledczej zdecydowało w piątek, że w związku z wyłączaniem z niej przedstawicieli PiS, wszystkie zaplanowane na przyszły tydzień posiedzenia zostają odwołane. Na razie nie wiadomo, kiedy śledczy wrócą do pracy. W przyszłym tygodniu śledczy mieli się spotkać z kilkunastoma świadkami m.in. z szefem resortu finansów Jackiem Rostowskim.

Na wieczornym posiedzeniu prezydium nie został podniesiony temat wydłużenia prac komisji, o miesiąc - do końca marca 2010 - o co na jej piątkowym posiedzeniu wnosił Arłukowicz. Nierozstrzygnięte pozostają także wnioski posłów PO Sławomira Neumanna i Jarosława Urbaniaka o przesłuchanie Kempy i Wassermanna w charakterze świadków.