Gwizdy i buczenie na kongresie prawników

Jakub Jałowiczor

PAP |

publikacja 20.05.2017 13:16

Uczestnicy Kongresu Prawników Polskich wyszli z sali podczas przemówienia wiceministra sprawiedliwości. Marcin Warchoł mówił, że środowisko sędziowskie nie rozliczyło się z przeszłością.

Gwizdy i buczenie na kongresie prawników Marek Piekara /FotoGość

Sędzia nie powinien recenzować działalności innych organów władzy publicznej oraz występować jako strona debaty religijnej, etycznej, światopoglądowej, czy politycznej – napisał prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników odbywającego się w sobotę w Katowicach Kongresu Prawników Polskich.

W liście odczytanym  przez ministra Andrzeja Derę prezydent Duda przypomniał, że z gwarancją niezawisłości sędziowskiej ściśle łączy się nakaz apolityczności. – Konstytucja zakazuje sędziom przynależności do partii politycznej oraz prowadzenia działalności publicznej, której nie można pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów – tłumaczył.

Gdy minister Dera odczytywał słowa o obowiązku nieangażowania się w debatę polityczną, część uczestników przerwało mu bucząc i skandując „Konstytucja!”.

Z kolei podczas przemówienia wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła większość uczestników spotkania wyszła z sali. Minister Warchoł stwierdził, że środowisko sędziowskie nie rozliczyło się z czasami PRL. Jak mówił Warchoł, sądy komunistyczne skazały na karę śmierci ponad 3 tys. polskich patriotów, a do końca lat 80. wydawano bardzo surowe wyroki na przedstawicieli opozycji demokratycznej.

– A  mimo to zaledwie jeden sędzia został usunięty z zawodu. W stosunku do 42 sądy dyscyplinarne odmówiły podjęcia postępowania, wobec 5 sędziów sprawy zostały umorzone lub ich uniewinniono – przypomniał Warchoł.

Dodał, że ustawa z 1998 r., która miała tę kwestię rozwiązać została przez środowisko zbojkotowana.

– Nie chcę wspominać już nieszczęsnych słów o nadzwyczajnej kaście, ale ten sposób myślenia położył się cieniem na decyzje sądów dyscyplinarnych. 41 proc. decyzji kończących się decyzją o odstąpieniu od kary, o uniewinnieniu o umorzeniu postępowania a przecież można było te sprawy rozstrzygnąć w inny sposób – argumentował Warchoł. Wyliczał też wiele nadużyć, do jakich dochodziło wśród sędziów. Jego zdaniem, „są też bardziej kompromitujące sprawy, jak wyznaczania posiedzeń na telefon pod dyktando ówczesnego premiera przez prezesa sądu z Gdańska, jak wielomilionowe wyłudzenia w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, w co zamieszany jest prezes tegoż sądu”.

– To są powody, dla których środowisko cieszy się tak niskim zaufaniem społecznym – ocenił. – Odwołuję się do poczucia odpowiedzialności nie tylko za interes swój korporacyjny, ale także za interes państwa i społeczeństwa i również renomę prawniczych zawodów. Nie da się bronić dobrego imienia sędziów bez poszerzenia transparentności oświadczeń majątkowych, bez reformy postępowań dyscyplinarnych, bez rozciągnięcia kontroli nad podatkowymi czynnościami zakodowanymi, podejmowanymi przez sędziów. Temu ma służyć utworzenie w Sądzie Najwyższym Izby Dyscyplinarnej – wyjaśnił Warchoł.

Wcześniej przemówienie wygłosiła I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Jak powiedziała, „sądy nie mogą być zależne od ministra sprawiedliwości”.

– Tradycje demokratyczne są u nas zbyt słabe aby pozwolić na bliskie powiązanie sadów z władzą wykonawczą. Powinien istnieć zewnętrzny nadzór administracyjny, zagwarantowany przez dobrą Krajową Radę Sądownictwa albo przez I prezesa Sądu Najwyższego – stwierdziła. W odniesieniu do kwestii przewlekłości postępowań sądowych stwierdziła, że nie jest to wielki problem.