Krzyż i śpiew muezina

KAI |

publikacja 14.12.2009 09:27

Kościół w Europie jest dzisiaj między Scyllą idei wolności religijnej a Charybdą postulatu obrony chrześcijańskiej tożsamości kontynentu – pisze katolicki duchowny ks. Andrzej Draguła.

Kościół w Europie jest dzisiaj między Scyllą idei wolności religijnej a Charybdą postulatu obrony chrześcijańskiej tożsamości kontynentu – pisze katolicki duchowny ks. Andrzej Draguła, komentując w Rzeczpospolitej reakcje po szwajcarskim referendum, w którym za zakazem budowy minaretów opowiedziało się 57,5 proc. Szwajcarów oraz po wcześniejszym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wydał wyrok zakazujący obecności krzyża w sali szkolnej.

Publicysta zauważa, że mimo iż obie oceny dotyczyły obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej, to o ile w stosunku do wyroku Trybunału świat chrześcijański stanął zasadniczo przeciwko wyrokowi, o tyle w ocenie decyzji szwajcarskiego referendum zdania były o wiele bardziej spolaryzowane. "Stosunek do referendum zależy bowiem od odpowiedzi na pytanie, czy chcemy bronić religii czy chrześcijaństwa" - pisze ks. Draguła. Jego zdaniem motywy decyzji przeciwko budowie minaretów w Szwajcarii, to strach przed islamem rozumianym jako siła polityczna oraz obawa przed stopniową utratą chrześcijańskiej tożsamości Europy a zarazem postępująca laicyzacja społeczeństwa europejskiego. "Niejednokrotnie ci, którzy nie chcą głosu muezina, nie chcą także śpiewu kościelnych dzwonów" - pisze. Przypomina, że biskupi szwajcarscy przegłosowanie kontrowersyjnego wpisu do konstytucji ocenili jednoznacznie negatywnie. Ks. Draguła zauważa jednak coraz wyraźniejszy konflikt dwóch postaw wewnątrz tej samej chrześcijańskiej tradycji.

"Wyniku referendum i wyroku Trybunału nie można widzieć osobno. „Nie” powiedziane minaretom oznacza także „nie” dla widzialnej obecności religii w życiu publicznym, a wyrok Trybunału w Strasburgu to inny przejaw wywieranego nacisku przeciwko widzialnej obecności religii. Poza tym nie można się domagać wolności religijnej dla chrześcijan żyjących w krajach arabskich bez zapewnienia swobody wyznawania islamu w państwach o chrześcijańskich korzeniach" - pisze ks. Draguła. "Dopóki głos z minaretu będzie wzywał jedynie do modlitwy, a krzyż do pokłonu, oba znaki nie będą przeszkadzały ani sobie, ani nikomu innemu. Wiedział o tym Jan Paweł II, który w Betlejem po kazaniu przerwał mszę św., by nie zagłuszyć śpiewu muezina" - czytamy.