Ciężkie zarzuty dla wysoko postawionego sędziego

PAP |

publikacja 09.06.2017 14:22

Zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 376,3 tys. zł, przekroczenie uprawnień i uczestnictwa w tzw. praniu brudnych pieniędzy usłyszał b. prezes SA w Krakowie Krzysztof S. - poinformowała rzeczniczka PK Ewa Bialik.

Ciężkie zarzuty dla wysoko postawionego sędziego SPUTNIK 1 / CC-SA 3.0

Prokuratorzy z Wydziału Spraw Wewnętrznych PK wystąpili też z wnioskiem o aresztowanie sędziego.

Sędzia został zatrzymany w czwartek w Krakowie przez CBA, tuż po tym, jak Sąd Najwyższy wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie. Uwzględnił tym samym zażalenie prokuratury na uchwałę łódzkiego sądu, który w marcu nie wyraził takiej zgody. Wątek dotyczący b. prezesa SA w Krakowie został wyłączony do odrębnego postępowania ze śledztwa prowadzonego przez CBA pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie i przekazany do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Prowadzi on postępowania karne dotyczące prokuratorów i sędziów.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka PK prok. Ewa Bialik, prokuratorzy wystąpili do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa o aresztowanie sędziego. S. grozi nawet 12 lat więzienia.

W śledztwie prowadzonym przez rzeszowską prokuraturę regionalną podejrzanych jest już kilkanaście osób, z których większość przebywa w aresztach. Są to m.in.: dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa tego sądu Marta K., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu. Według prokuratury, wszyscy wchodzili w skład zorganizowanej grupy przestępczej działającej co najmniej od lipca 2012 r. do listopada 2016 r. w Krakowie i innych miejscowościach, na której czele stał dyrektor SA w Krakowie. Według śledczych proceder polegał na zawieraniu przez Sąd Apelacyjny w Krakowie licznych umów z zewnętrznymi firmami o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez SA usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi.