Nie uszczęśliwiać rodziny siłą

KAI |

publikacja 04.01.2010 15:43

Przygotowywana ustawa o przemocy w rodzinie umożliwia zbytnie ingerowanie w życie rodziny, nawet wbrew jej interesom – ocenia w rozmowie z KAI Antoni Szymański, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, były poseł i senator.

Nie uszczęśliwiać rodziny siłą Henryk Przondziono/Agencja GN W rodzinach zdarzają się sprzeczki, ale nie zawsze musi się to wiązać z przemocą

Aktualnie trwają prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, jak ocenia Pan rozwiązania zaproponowane przez podkomisję?

Antoni Szymański: - Przemoc w środowisku rodzinnym jest istotnym problemem i nie należy go bagatelizować, co nie oznacza, że większość rodzin ma problemy z tego rodzaju przemocą.

Problemem jest to, że propozycja tej ustawy miesza niezwykle poważne przejawy przemocy związane z działaniami mogącymi doprowadzić do utraty życia lub zdrowia z wydarzeniami nieporównywalnie mniejszej wagi, np.: słownymi awanturami domowymi.

Ponadto przyjęty projekt w wielu zapisach narusza konstytucyjne gwarancje ochrony życia prywatnego i rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 Konstytucji RP).

Co konkretnie ma Pan na myśli?

– Projekt przewiduje, np. powołanie w każdej gminie zespołów interdyscyplinarnych, składających się z siedmiu lub więcej przedstawicieli różnych służb. Metoda „zespołu interdyscyplinarnego”, jak to jest przyjęte w metodologii działań krajów europejskich, zarezerwowana jest do działań ochronnych(interwencyjnych) na rzecz dzieci. W tym wypadku mają również dotyczyć dorosłych.

Działania zespołu interdyscyplinarnego – w tym zbieranie danych teleadresowych, weryfikowanie podejrzeń, planowanie strategii – w wysokim stopniu wiążą się z ingerowaniem w życie rodziny, a nawet mogą być związane z działaniem wbrew jej intencjom i życzeniom. To powinno być dopuszczalne tylko w rzeczywiście uzasadnionych przypadkach, na przykład przy podejrzeniu o poważne nadużycia czy jeśli chodzi o przemoc wobec dzieci, które mają ograniczone możliwości obrony.

Tymczasem projekt daje takim zespołom prawo do: diagnozowania problemu przemocy w konkretnej rodzinie; podejmowania działań w środowisku zagrożonym przemocą, inicjowania interwencji w środowisku dotkniętym przemocą; opracowywania i realizacji planu pomocy w indywidualnych przypadkach; monitorowania sytuacji rodzin, w których dochodzi do przemocy oraz rodzin zagrożonych wystąpieniem przemocy. Wszystko to może się dziać bez zgody dorosłych osób dotkniętych przemocą w rodzinie.

Zasadnicze jest więc pytanie: czy jest to potrzebne? Moim zdaniem nie, gdyż przemoc ma różne przejawy. Czasem wymaga jedynie rozmowy i wsparcia kogoś bliskiego, czasem kontaktu ze specjalistą zajmującym się udzielaniem takiej pomocy, a w szczególnych przypadkach zaangażowania kilku specjalistów różnych dziedzin (np. lekarza, prokuratora, pracownika socjalnego) do których kieruje np. osoba pracująca w Centrum Interwencji Kryzysowej po rozpoznaniu sprawy.

Projekt ustawy proponuje zbudowanie struktury, której w rzeczywistości brak merytorycznego uzasadnienia. Nie jest bowiem realne, aby zespół „podejmował działania w środowisku zagrożonym przemocą”, „diagnozował problem przemocy w rodzinie”, „opracowywał i realizował plany pomocy w indywidualnych przypadkach”. W praktyce w ogóle przypadków tych nie będzie znać – szczególnie w dużych miastach. To tak jakby angażować zespół lekarzy do terapii wówczas, gdy może z tym przypadkiem poradzić sobie jeden specjalista.



Czyli mało realistyczna, a ponadto uszczęśliwia na siłę?


– Niestety tak. Na przykład bez uzyskania zgody osoby dorosłej doznającej przemocy zespół miałby prawo do gromadzenia i przetwarzania wrażliwych danych zarówno o niej, jak i osobie dopuszczającej się przemocy?. Dane te mają dotyczyć: stanu zdrowia, nałogów, skazań, a także innych orzeczeń wydawanych w postępowaniu sądowym czy administracyjnym!

Również bez pytania o zgodę dorosłych wobec, których stosowano przemoc osoby, które były świadkiem jakiejkolwiek przemocy powinny o tym zawiadomić Policję lub prokuratora. Problem w tym, że zgodnie z definicją przemocy w rodzinie nie dotyczyłoby to tylko ewidentnych i jaskrawych jej przypadków, ale także, np. słownych awantur domowych, które mogą zdarzyć się w niemal każdej rodzinie.

Przewiduje się także różnego rodzaju pomoc dla osób podlegających przemocy domowej, na przykład gmina miałaby obowiązek pomóc w uzyskaniu mieszkania takiej osobie, która nie ma tytułu prawnego do zajmowanego wspólnie ze sprawcą przemocy lokalu. Brak jest jednak zabezpieczeń, aby nie nadużywano tego przepisu, bo przez zakładanie „spraw przemocowych” wobec członków rodziny, mogłaby powstać większa szansa na uzyskanie mieszkania.

By lepiej dostrzec problem, porównajmy propozycje walki z przemocą w rodzinie z podejściem do rozwodów. Uzyskanie rozwodu jest coraz łatwiejsze. Kilka lat temu zrezygnowano z posiedzeń pojednawczych, które sprzyjały przemyśleniu decyzji o rozwodzie. Rozwód uzyskiwany jest szybko i tanio. Propozycja by małżeństwa, które mają małoletnie dzieci były zobligowane np.: do mediacji są krytykowane pod hasłem zbytniego wkraczania w prywatne sprawy.

Krytyka płynie z tych środowisk, które jednocześnie pod hasłem walki z przemocą w rodzinie oczekują głębokiej ingerencji państwa w sprawy rodzin, nawet jeśli te sobie tego nie życzą. A przecież rozpady małżeństw to często dla dzieci przez nie wychowywane tragedia o opisanych negatywnych konsekwencjach i forma długotrwałej przemocy.

- Wszyscy jesteśmy przeciwko przemocy, również w rodzinie, ale wykorzystując poparcie społeczne dla tej sprawy nie można wprowadzać przepisów nadmiernie i zupełnie bez uzasadnienia ingerujących w prawa człowieka do prywatności i integralność rodziny.

Na jakie rozwiązania dotyczące przemocy w rodzinie, która – także w różnych a nawet drastycznych formach – w naszym kraju przecież występuje zwróciłby Pan uwagę?


- Konieczny jest moim zdaniem rozwój łatwo dostępnego i na dobrym poziomie poradnictwa małżeńskiego i rodzinnego, przeciwdziałanie promowaniu brutalnej przemocy przez masowe media, która uczy zachowań przemocowych, - niestety tej ostatniej kwestii nowelizacja wcale nie dostrzega.