„Im dłużej czeka się na poczęcie, tym o nie trudniej”

KAI |

publikacja 10.01.2010 13:05

„Ukrytą epidemią” nazywa „L'Osservatore Romano” wzrost liczby dzieci rodzących się przedwcześnie głównie z powodu późnej ciąży.

„Im dłużej czeka się na poczęcie, tym o nie trudniej” Jesteśmy świadkami „wstydu na odwrót”: mówi się o seksie i antykoncepcji, ale ani słowem nie wspomina się „o pragnieniu i instynkcie posiadania dzieci”, zauważa Carlo Bellieni

Powołując się na szereg autorytetów i sondaży, autor artykułu, Carlo Bellieni odnotowuje, że na świecie każdego roku rodzi się 13 mln „wcześniaków”, po czym stwierdza, że „epidemia ta to paradoks, ponieważ nie mamy do czynienia z nowym wirusem, a w medycynie, podobnie jak w służbie zdrowia, jesteśmy świadkami ciągłego postępu”.

Co więc jest jej powodem? „Według zasłużonego stowarzyszenia March of Dimes, «kluczowym czynnikiem, przyczyniającym się do tego wzrostu, jest wzrost ciąży po 35 roku życia, wzrost uciekania się do sztucznego zapłodnienia, które przynoszą ciąże bliźniacze oraz wzrost liczby wczesnych narodzin»”.

Innymi słowy, zauważa autor artykułu, „im dłużej czeka się na poczęcie, tym o nie trudniej”. Zjawisko to - dodaje - dotyczy wszystkich szerokości geograficznych, ale jest typowe dla społeczeństw zamożnych. Jesteśmy świadkami „wstydu na odwrót”: mówi się o seksie i antykoncepcji, ale ani słowem nie wspomina się „o pragnieniu i instynkcie posiadania dzieci”.

Trzeba stawić czoła tej epidemii: „Potrzebne są śmiałe inicjatywy na rzecz młodych rodzin i kobiet w wieku płodnym, ażeby marzenia o macierzyństwie nie zakłócił brak pieniędzy albo przeszkody w zawodowej karierze... Pilnie potrzebna jest rewolucja kopernikańska, która przywróciłaby ładowi biologicznemu centralne miejsce w planach życiowych: można cofać zegar jajników czy testosteronu, ale o wiele mądrzej będzie uznać ich odwieczny rytm i zamiast uciekać przed nim, by potem to opłakiwać, wykorzystać go w pełni” - zaznacza Bellieni.