Brawa dla Lewandowskiego, brak entuzjazmu dla Ashton

PAP |

publikacja 11.01.2010 18:52

Desygnowany na komisarza UE ds. budżetu Janusz Lewandowski sprawnie i bez kontrowersji przeszedł w poniedziałek przesłuchanie w Parlamencie Europejskim (PE). Wraz z Brytyjką Catherine Ashton (polityka zagraniczna), Lewandowski zaczął w poniedziałek maraton przesłuchań w PE.

Brawa dla Lewandowskiego, brak entuzjazmu dla Ashton OLIVIER HOSLET/ PAP/EPA Janusz Lewandowski w trakcie przesłuchań w Parlamencie Europejskim

Desygnowany na komisarza UE ds. budżetu Janusz Lewandowski sprawnie i bez kontrowersji przeszedł w poniedziałek przesłuchanie w Parlamencie Europejskim (PE). Podkreślał, że jest pragmatykiem i nie lubi obietnic bez pokrycia, stąd oczekuje, że nowy wieloletni budżet UE nie będzie większy niż obecny. Za kompetentne odpowiedzi europosłowie nagrodzili go dużymi brawami.

Podczas trzygodzinnego przesłuchania Lewandowski opowiedział się też przeciwko utworzeniu unijnego podatku, z którego finansowany byłby unijny budżet oraz przeciw nacjonalizacji Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Bronił też wydatków na politykę spójności w dotychczasowym wymiarze.

"Ja bym chciał więcej środków, bo zdaję sobie sprawę z wyzwań, jakie stoją przed UE, jak zmiany klimatyczne czy projekt Galileo, które wymagają miliardów a nie milionów euro. Ale jesteśmy w Europie po kryzysie i muszę mieć podejście pragmatyczne" - powiedział.

Wraz z Brytyjką Catherine Ashton (polityka zagraniczna), Lewandowski zaczął w poniedziałek maraton przesłuchań w PE. Odpowiadał głównie na pytania europosłów komisji budżetowej, którą kierował w latach 2004-2006 oraz komisji kontroli budżetowej, a także szefów komisji ds. rolnictwa i polityki regionalnej PE. Odpowiadał po angielsku, ale część swego początkowego wystąpienia wygłosił po polsku, w wyrazie - jak tłumaczył - poparcia dla "wielojęzyczności" w UE, później przeszedł na angielski.

"Pan Lewandowski jest nam dobrze znany, ale Lewandowski-komisarz nie jest nam jeszcze znany" - powitał polskiego polityka, szef komisji ds. budżetu Alain Lamassoure. "Pana otwartość polityczna i kompetencje nie ulegają wątpliwości" - przyznał niemiecki europoseł CDU Reimer Boege, który kierował komisją budżetu w drugiej połowie poprzedniej kadencji PE.

Pytania dotyczyły tego, co Lewandowski zamierza zaproponować w nowej Komisji Europejskiej (KE) jako komisarz ds. budżetu, a zwłaszcza w ramach tzw. reformy unijnej kasy oraz propozycji nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 roku. I to w tym kontekście był kilkakrotnie pytany o pomysł unijnego podatku, który finansowałby unijny budżet, obecnie finansowany głownie ze składek państw UE opartych na PKB.

"Europa nie jest gotowa na europejski podatek, bo mógłby on tylko zniszczyć więzi obywateli z Unią Europejską" - powiedział Lewandowski europosłom. Przyznał jednocześnie, że należy "poprawić" obecny system finansowania unijnej kasy tak, by zwiększyć środki własne, ale w dłuższym okresie, w "podejściu dwu-trzy fazowym". Skrytykował zwłaszcza różne wyjątki i "wyjątki od wyjątków" w składkach do unijnego budżetu, jakie narosły od lat (aluzja do rabatu brytyjskiego - PAP).

Choć bez entuzjazmu, przyciśnięty przez europosłów Lewandowski nie wykluczył, że takim nowym źródłem dochodów budżetu UE mogłyby być dochody ze sprzedaży praw emisji CO2 lub podatek od ponadgranicznych transakcji finansowych.

"Jestem gotów to wszystko przebadać i rozważyć, ale musimy pamiętać, że tu obowiązuje jednomyślność państw członkowskich" - powiedział świadomy - jak podkreślił - że dotychczas to kraje UE torpedowały pomysł unijnego podatku. Jego zdaniem każdy nowy system musi spełniać kryteria "prostoty", "neutralności podatkowej" oraz być przebadany pod kątem kosztów jego "pobierania".

Lewandowski dał do zrozumienia, że zaplanowany od dawna przegląd budżetu UE jeszcze się opóźni i być może pokryje się czasowo z propozycjami w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE po 2013 roku. "Szef KE Jose Barroso chce, by najpierw została przyjęta nowa polityczna strategia gospodarcza UE (zwana UE2020). To nastąpi najwcześniej w czerwcu, a więc najwcześniejszy termin na przegląd budżetu to lipiec" - powiedział.

Co się zaś tyczy wydatków, które będzie finansować nowy budżet UE po 2013 roku, to zdaniem Lewandowskiego obok nowych priorytetów związanych ze zmianami klimatycznymi czy innowacją należy pamiętać, że "nie wszystko co przestarzałe jest złe". "Trzeba zachować równowagę między innowacją a obecnymi wydatkami" - powiedział, broniąc m.in. polityki spójności i rolnictwa.

Lewandowski wypowiedział się przeciwko nacjonalizacji WPR, czyli oddania w gestie państw członkowskim, finansowanych obecnie przez UE dopłat bezpośrednich dla rolników. "Nacjonalizacja oznaczałaby koniec WPR" - powiedział Lewandowski. Przyznał jednak, że "KE jest świadoma do jakiego stopnia jest to dziedzina (rolnictwo - PAP) najbardziej dziś krytykowana". Przypomniał też, że wydatki na rolnictwo regularnie maleją (w latach 80. stanowiły 70 proc. unijnego budżetu, a obecnie nieco ponad 30 proc.) i zasugerował, by zamiast nacjonalizacji wprowadzić "modulację" zakładającą większą "dobrowolność" państw UE we wspieraniu rolnictwa, ale z unijnej kasy.

Lewandowski obiecał też, że będzie ograniczał biurokrację oraz walczył z błędami w wydawaniu unijnych funduszy (najczęściej zdarzają się one w polityce spójności oraz stosunkach zewnętrznych), stosując metodę "wytykania palcem" krajów czy instytucji, które się ich dopuszczają. Zastrzegł jednak, że "nie każdy błąd to oszustwo".

Wyznał, że chciałby też ułatwić dostęp do funduszu globalizacyjnego UE, tak by można było korzystać z niego w sytuacji, gdy przedsiębiorstwo na skutek globalizacji zwolniło już 500 osób; obecnie to minimum 2000 osób.

Przesłuchania 26 komisarzy wskazanych przez kraje członkowskie wraz z przewodniczącym KE Jose Barroso potrwają do 19 stycznia. Na ich podstawie nowa KE ma być zatwierdzona przez eurodeputowanych w głosowaniu 26 stycznia, co pozwoli jej rozpocząć pracę 1 lutego. Głosowanie odbędzie się tylko jedno i będzie dotyczyło całej KE, a nie poszczególnych członków.

"Dziękuję za kompetentne odpowiedzi i za to, że odpowiadał Pan w sposób precyzyjny na wszystkie pytania. Zapraszaliśmy Pana z mieszanymi uczuciami. Niektórzy Panu zazdroszczą, a inni, młodsi, mają nadzieję, że pójdą Pana śladami" - podsumował przesłuchanie szef komisji budżetowej PE Alain Lamassoure.

Po przesłuchaniu Lewandowski był zadowolony, ale przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że "miesiąc miodowy pomiędzy nim a PE, pomimo nawiązanych więzi i przyjaźni będzie trwał bardzo krótko". Rozpoczynająca się dyskusja nad reformą i nowym budżetem UE ujawni - jego zdaniem - ogromne spory w sprawie m.in. przyszłości polityki rolnej i spójności, których on jest obrońcą, a część zwłaszcza bogatych krajów chce zredukować w unijnym budżecie.

"To że jestem w gronie swoich przyjaciół, z którymi pracowałem przez pięć lat tworzy zupełnie inny klimat tego przesłuchania, choć jak byliście Państwo świadkiem, są podzielone zdanie i niezwykłe kontrowersje co do przyszłości budżetu UE. I to czego się będzie ode mnie wymagało, to znalezienie złotego środka pomiędzy silną presją na rewolucję budżetową, a zachowaniem tego dziedzictwa, które tworzy UE widoczną i dotykalną dla obywateli, chociażby w postaci polityki spójności, z której nie można zrezygnować" - powiedział Lewandowski.

Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton starała się natomiast - bez większego powodzenia - zatrzeć złe wrażenie, jakie wywarła na eurodeputowanych na pierwszym spotkaniu 2 grudnia. Uniknęła dociekliwych pytań o swoje domniemane proradzieckie sympatie w przeszłości.

Europosłowie krytykowali Ashton za brak wizji i ambicji. Wiele jej odpowiedzi rozczarowało eurodeputowanych - m.in. wątpliwości w sprawie powołania sztabu generalnego sił zbrojnych UE czy sprzeciw wobec propozycji, by jej współpracownicy, najwyżsi rangą dyplomaci, którzy wejdą w skład nowej unijnej służby zagranicznej, przechodzili wstępne przesłuchania w PE.

"Przykro mi, że państwa rozczarowuję, niestety czasem tak będzie" - powiedziała Ashton, tłumacząc, że przesłuchań nie przewiduje Traktat z Lizbony i szkoda czasu na przepytywanie doświadczonych, pracujących już dyplomatów, bo służba dyplomatyczna UE ma powstać "jak najszybciej". Kraje UE mają zatwierdzić w kwietniu ostateczny kształt służby. "Ale ważne jest, by ci dyplomaci wysokiego szczebla przybywali w trakcie pracy na spotkania do PE" - dodała brytyjska laburzystka.

Ashton zapewniała, że chce zaangażowania i pomocy eurodeputowanych w budowaniu unijnej polityki zagranicznej. "Pytanie powinno brzmieć nie co ja zrobię, ale co my zrobimy" - powiedziała eurodeputowanym kreśląc wizję swoich działań. Za priorytet szefowa unijnej dyplomacji uznała dążenie, by wszystkie instytucje UE mówiły jednym głosem na arenie międzynarodowej, dzięki czemu UE będzie mogła promować pokój, walczyć z biedą i innymi wyzwaniami współczesnego świata.

Eurodeputowani, którzy 2 grudnia, dzień po objęciu przez Ashton stanowiska wprowadzonego w Traktacie z Lizbony, nie kryli wątpliwości co do jej kompetencji, w poniedziałek zadawali jej szczegółowe pytania o różne międzynarodowe problemy: od nuklearnego programu Iranu, wojny z talibami w Afganistanie, przez Bliski Wschód, Maroko, po zależność energetyczną od Rosji, sytuację w Górskim Karabachu i stosunki UE-USA. Brytyjska laburzystka powoływała się na różne dane i cytowała dokumenty, by dowieść, że tym razem przygotowała się i do przesłuchania, i do sprawowanej funkcji. Na liczne pytania o konkretne działania odpowiedziała jednak ogólnikowo, albo wcale.

"My chcemy się wszystkiego dowiedzieć, a Pani mówi bardzo ogólnie. Chcemy, by tej ogólności było mniej" - apelował Marek Siwiec (SLD). Pytał o unijny plan dla Ukrainy po wyborach prezydenckich. Zdaniem Ashton za wcześnie, by to przesądzać: "Nie jest tak, że nie mam jasnego zdania w różnych obszarach, ale uważam, że trzeba poczekać na zamknięcie procesu wyborczego" - powiedziała.

Na pytanie Jacka Saryusz-Wolskiego (PO), jak chce chronić kraje Europy Wschodniej przed presją Rosji wywieraną z użyciem dostaw surowców energetycznych, Ashton odparła: "Musimy utrzymywać klarowne, silne stosunki z Rosją" i "walczyć z upolitycznianiem spraw gospodarczych". "Ale jednocześnie UE potrzebuje jasnej strategii energetycznej, dywersyfikacji źródeł energii, rozwoju energii słonecznej i budowy nowych gazociągów" - dodała.

Eurodeputowany Paweł Kowal (PiS) przypomniał pytanie z grudnia o stosunek Ashton do gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec, na które wówczas ona nie odpowiedziała. "Wtedy był mój drugi dzień urzędowania, teraz jest piąty tydzień, może odpowiem lepiej. Przyjrzałam się tej kwestii" - zapewniła, oceniając, że UE potrzebuje zróżnicowania dostaw i źródeł energii, a bezpieczeństwo energetyczne będzie w centrum jej uwagi.

"Wypadła nieco lepiej (niż 2 grudnia), ale nie znacznie lepiej. W wielu obszarach brak odpowiedzi" - powiedział po przesłuchaniu Saryusz-Wolski. "Jeśli chodzi o politykę wobec Rosji, sąsiadów wschodnich i prawa człowieka, jej odpowiedzi są zbyt ogólnikowe. Jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa energetycznego, przyszła wiceprzewodnicząca KE na jednej płaszczyźnie stawia gazociągi Nord Stream, South Stream i Nabucco" - ubolewał szef klubu PO-PSL w PE. "Ale dobrze przyjmujemy to, że jest pełna dobrej woli i dobrych intencji. Czeka nas obustronna praca" - dodał.

Wiceprzewodniczący frakcji liberałów Alexander Lambsdorff uznał, że Ashton przedstawiła mało ambitną wizję swojej pracy. "My chcemy dla Pani więcej niż Pani chce dla siebie: my chcemy wzmocnić Pani kompetencje, Pani dąży do ich osłabienia" - powiedział. Podobnie jak wielu innych eurodeputowanych skorzystał z okazji, by wytknąć Ashton w błąd: w pisemnej odpowiedzi na kwestionariusz PE wspomniała o "siłach zbrojnych UE w Afganistanie", choć takowych jeszcze nie ma, a komisarz miała na myśli wojska wysłane osobno przez poszczególne kraje UE.

Najmniej krytyczni byli posłowie grupy socjalistycznej, bowiem Ashton to ich kandydatka. Posłowie największej, chadeckiej grupy Europejskiej Partii Ludowej, ostrożnie uznali, że odpowiadała lepiej niż w grudniu, ale przyznali, że komisarz nie wzbudziła entuzjazmu. "To nie było bardzo dobre wystąpienie z uwagi na brak wizji. Ale trzeba zdać sobie sprawę, że na Ashton ciąży misja niemożliwa do spełnienia" - powiedział PAP niemiecki chadek Elmar Brok, były szef komisji spraw zagranicznych PE. Wskazał, że Ashton musi zbudować nowe stanowisko i służbę dyplomatyczną, nie mając doświadczenia w dyplomacji.

"Ale poprzemy ją (...) bo w obecnych okolicznościach, kiedy to stanowisko przypadło socjalistom, jest najlepsza: oni nie mają innych kandydatów. Poza tym, straciliśmy już dużo czasu, jeśli chodzi o wdrażanie w życie Traktatu z Lizbony" - powiedział Brok.

Współprzewodnicząca Zielonych Rebecca Harms nie kryła rozczarowania przesłuchaniem Ashton. "Nie wykorzystała okazji, by przekonać, że jest odpowiednią osobą do budowania wspólnej unijnej polityki zagraniczną. Nie powiedziała, jak chce prowadzić politykę w sprawie Iranu, stosunki z Rosją, znaleźć rozwiązanie kwestii izraelsko-palestyńskiej. Nie powiedziała, jakie lekcje wyciągnąć z wojny w Iraku" - powiedziała Harms PAP po przesłuchaniu. Zieloni mają głosować w ramach komisji spraw zagranicznych PE przeciwko zatwierdzeniu Ashton, albo wstrzymać się od głosu.

Brytyjski konserwatysta Charles Tannock próbował przypomniał wysuwane już przez brytyjską opozycję zarzuty, podchwycone przez część europejskiej prawicy, że Ashton w przeszłości należała do finansowanej przez ZSRR lewicowej organizacji opowiadającej się za jednostronnym rozbrojeniem nuklearnym. Miałoby to rzutować na jej działania, na przykład w zakresie stosunków UE-NATO czy też politykę wobec Iranu. "Proszę do tego nie wracać - apelowała Ashton. - Jeśli chodzi o lata 70., to one chyba mają się nijak do obecnego momentu. (...) Ludzie ciągle wracają do mojej roli w tej organizacji, a wystąpiłam z niej prawie 30 lat temu".

"Nie wstydzę się swojej przeszłości i gdy byłam młoda, uważałam, że trzeba walczyć o rozbrojenie nuklearne. Jak chyba każdy członek tej izby opowiadam się za rozbrojeniem i redukcją arsenałów" - powiedziała Ashton, nagrodzona przez większość eurodeputowanych burzliwymi brawami.

Brytyjska baronessa wraz z Januszem Lewandowskim (budżet) rozpoczęła w poniedziałek maraton przesłuchań nowych komisarzy w PE. Celem jest sprawdzenie przez eurodeputowanych ich kompetencji i zaangażowania w projekt integracji europejskiej przed głosowaniem nad zatwierdzeniem całej nowej KE zaplanowanym na 26 stycznia.