Represje w Dong Chiem

ks. Edward Osiecki

publikacja 12.01.2010 15:24

Katolicy bici, ograbiani, porywani. Duszpasterz oskarżany o podsycanie zamieszek przeciw władzy ludowej...

Policja i prokomunistyczne bojówki prowadzą wojnę z katolikami we wsi Dong Hoi, położonej 70 km na południe od Hanoi. Porwano i uprowadzono siedmiu katolików. Ksiądz zatrzymany i terroryzowany pogróżkami, gdy usiłował przeciwdziałać atakowi na swego towarzysza podróży.

„Gdyby nie miał na głowie kasku, byłby już martwy” – powiedziała pielęgniarka, która jest siostrą zakonną ze Zgromadzenia Oblubienic Krzyża Świętego pracująca w Dong Chiem, ta sama która udzieliła pomocy medycznej ratując życie p. JB Nguyen Huu Vinh, katolickiego pisarza i reportera, pobitego i obrabowanego przez kilkunastu funkcjonariuszy i prorządowych bojówkarzy.
 
O godz. 17.30 w poniedziałek 11 stycznia, ks. Nguyen Van Lien, wikariusz parafii Don Chiem został napadnięty przez grupę umundurowanych i nieumundurowanych policjantów, kiedy obwoził dziennikarza swym motocyklem po okolicy.
 
„Kiedy usiłowałem przedostać się przez ogromny stos śmieci na moście w Ai Nang, niedawno zrzucony, aby blokować dostęp do obszaru wydarzeń, zostaliśmy napadnięci przez grupę policjantów” – powiedział ksiądz.
 
„Widząc, że dziennikarz miał przewieszony na szyi aparat fotograficzny, obstąpiło go ponad 10 funkcjonariuszy, którzy zaczęli go bić na oślep i usiłowali wyrwać mu aparat. Pozostawiłem mój motocykl i podbiegłem, aby mu pomóc. Policjanci jednak przy pomocy pałek nie pozwolili mi zbliżyć się.” – dodał ks. Nguyen. „Kiedy już zdobyli aparat, oddalili się z miejsca, pozostawiając dziennikarza w środku drogi, zakrawawionego i ze wstrząśnięciem mózgu.”
 
Ksiądz nie ucierpiał zbyt mocno, ale jego towarzysz dziennikarz został pobity do nieprzytomności.
 
Siostry Oblubienice Krzyża Świętego z parafii Dong Chiem przybyły na ratunek. W drodze do wioski ks. Nguyen wraz siostrami natknęli się na motocykl należący do dwóch katolików, inwalidów i weteranów wojennych. Ks. Nguyen ustalił. że dwaj weterani odwiedzili Dong Chiem i kilka minut temu wybrali się w drogę powrotną. Obydwaj zostali napadnięci przez tę samą grupę policjantów, jak potwierdził przypadkowy przechodzeń. Motocykl leżał porzucony na drodze, a los właścicieli pozostaje nieznany.
 
Po wieczornej mszy św. tysiące katolików przemaszerowało ulicą Dong Chiem, aby wyrazić sprzeciw wobec napaści na ks. Nguyen i innych katolików oraz wobec aresztowania pięciu innych parafian.
 
7 stycznia, następnego dnia po niesławnej napaści w Dong Chiem, w geście sprzeciwu przeciw rządowej akcji, wierni wznieśli nowy bambusowy krzyż dokładnie w tym samym miejscu, gdzie stał zburzony krzyż. Celem akcji było potwierdzenie prawa własności do gruntu, który „należał do parafii dłużej niż 100 lat i nie zostanie opuszczony”.
 
Kilka godzin później, poproszono pięciu z najuboższych parafian we wiosce do rządowego centrum pomocy społecznej, aby „wypełnili formularz prośby o żywność”. Pod koniec dnia lokalne władze ogłosiły przy pomocy głośników wioskowych, że ta piątka „ze wstydem przyznała się do winy” postawienia bambusowego krzyża. Zostali oni uwięzieni w nieznanym miejscu.
 
Sytuacja w Dong Chiem wydaje się wymykać spod kontroli w miarę, jak miejscowe władze posługują się starymi podstępami wynajmując bojówkarzy i młodocianych przestępców do atakowania katolików, a państwowe media rozgłaszają przez głośniki czarny wizerunek katolików, dezinformują i zakłamują fakty oraz podsycają nienawiść między katolikami i niekatolikami.
 
Na ulicach policja i gangi bojówkarzy zatrzymują każdego, kto się odważa nosić jakikolwiek religijny symbol wiary katolickiej, i znieważają.
 
9 stycznia Le Cong Sang, przewodniczący Ludowego Komitetu w dystrykcie My Duc, który trzy dni wcześniej osobiście zarządził brutalną napaść w Dong Chiem, podpisał oświadczenie oskarżające ks. Józefa Nguyen Van Huu o to, „że nie wypełnia swoich duszpasterskich obowiązków, ale nakłania wiernych do popełniania przestępstw”. Duszpasterz z Dong Chiem został również oskarżony o „zachęcanie do działalności antyrządowej”, „działanie na rzecz rozbicia wielkiego bloku narodowej jedności”, oraz o „uprawianie propagandy przeciw rządowi ludowemu”.
 
Sang nakazał, aby ks. Józef Nguyen usunął nowo wzniesiony bambusowy krzyż i osobi ście stawił się w biurze Ludowego Komitetu w dystrykcie My Duc. Odważny kapłan energicznie sprzeciwił się nakazowi. Wydał specjalną gazetkę ścienną, aby poinformować wiernych o rozwoju wypadków i zapewnić, że nie będą pozostawieni sobie w czasie tych doświadczeń, że Msze święte i modlitewne czuwania będą kontynuowane w całym kraju jak i poza granicami Wietnamu w Anglii, Irlandi, Japonii i Stanach Zjednoczonych.
 
Biskupi z całego kraju wyrazili swe uznanie ks. Józefowi Nguyen i jego parafianom za ich świadectwo wiary. Mimo ryzyka, że zostanie zaatakowany przez prokomunistyczne bojówki, ks. bp Józef Nguyen Van Yen z diecezji Phat Diem osobiście przybył na miejsce wydarzeń, aby pocieszyć katolików.
 
Nie zważając na liczne wyrazy poparcia płynące z kraju i zagranicy, władze nie wydają się być gotowe do ustąpienia, jak to wskazuje język oświadczenia Ludowego Komitetu w My Duc. Jeśli nie stanie się nic nadzwyczajnego, to parafia Dong Chiem będzie kolejnym przypadkiem na długiej liście jak Thai Ha, Tam Toa czy Vinh Long, gdzie komuniści bezwzględnie trzymali się planu odebrania Kościołowi jego własności, nie zważając na swoje własne publicznie deklaracje czy obietnice poczynione w związku z wizytą w Watykanie w niedalekiej przeszłości.