KAI |
publikacja 16.01.2010 12:36
W filmie "Eli" (Księga ocalenia) główny bohater, grany przez Denzela Washingona, na tle krajobrazu po wojnie nuklearnej przemierza USA wierząc w Biblię, która ocali ludzkość. Zdaniem czarnoskórego aktora hollywoodzkiego, wiara ta nie odbiega od jego osobistego przekonania w prawdziwym życiu.
					 jasminhunter_photography/www.flickr.com (cc)			
				
				Denzel Washington
								
			
					jasminhunter_photography/www.flickr.com (cc)			
				
				Denzel Washington		
	
Ten syn pastora Kościoła zielonoświątkowego od dawna cieszy się dużym autorytetem moralnym, szczególnie wśród czarnoskórych obywateli Stanów Zjednoczonych. Chętnie wspiera akcje charytatywne i kościelne.
 
 „Pamiętam jak w dzieciństwie modliliśmy się przy różnych okazjach. Kończyliśmy nasze modlitwy zwrotem ‘Amen. Bóg jest miłością’, co brzmiało jak jedno słowo. Nie wiedziałem wtedy, co to znaczy. Wciąż się tego uczę” – przyznaje aktor w rozmowie z portalem "Times Live".
 
 W filmie, dziejącym się w 2044 roku, Amerykanie spalili wszystkie egzemplarze Biblii w reakcji na skutki wojny nuklearnej. Ocalał jednak jeden egzemplarz, będący w posiadaniu Eliego. Wyrusza on w misję poszukiwania osób, które są w stanie przyjąć biblijne przesłanie.
 
 Washington podkreśla, że stara się czytać Biblie każdego dnia, a gdyby znalazł się w postapokaliptycznym świecie, Pismo Święto byłoby czymś, co chciałby mieć jako drogowskaz.
 
 „Myślę, że wiara jest ważna, ważne jest słuchanie tego nieruchomego, małego głosu w środku” – dodaje. 
 
 Denzel Washington, dwukrotny zdobywca Oskara, użyczał też głosu jako narrator starotestamentowej "Pieśni na Pieśniami" w cieszącym się ogromną popularnością w USA audiobooku "The Bible Experience".