GOSC.PL |
publikacja 23.08.2017 22:48
Księżycowy krajobraz, ale i nieziemscy wolontariusze. Strugi deszczu, ale także łzy wzruszenia i radości. Pomorze powoli podnosi się z katastrofy - także dzięki dobrym ludziom z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Resztki lasu w okolicach Żabna i Rytla.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Oglądane w telewizji obrazki pokazujące okolice Rytla na Pomorzu tylko w części oddają rzeczywisty obraz zniszczeń, jakich dokonała wichura, która spustoszyła znaczną część Borów Tucholskich w nocy z 11 na 12 sierpnia.
W dotkniętych kataklizmem gminach jest wiele miejscowości, o których w mediach się nie mówi, a pomoc jest tam potrzebna równie pilnie.
Do niewielkiego Żabna w gminie Brusy w powiecie chojnickim dotarli wolontariusze z parafii w Czarnem. Grupa około 20 mężczyzn na czele z ks. Pawłem Byczkowskim, począwszy od wtorku 22 sierpnia codziennie rano stawia się do pracy, często w strugach deszczu.
Panowie w różnym wieku odpowiedzieli na apel proboszcza, ks. Włodzimierza Skocznia, zabrali swój sprzęt (m.in. piły motorowe) i są gotowi do ciężkiej pracy. Zakład Karny zapewnia im transport na miejsce. - Poza ludźmi z Czarnego, jeszcze nikt tutaj nie dotarł - przyznaje Zbigniew Szczepański, sołtys wsi Żabno.
- Ludzie w takich koloniach na uboczu pozostawieni są sami sobie, a przecież tak samo potrzebują pomocy - zauważa Stanisław Być, ponad 60-letni emeryt z Czarnego.
Ekipa z Czarnego przy rozbiórce domu w Żabnie. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Młodzi chłopcy wynoszą z pomieszczenia, które jeszcze parę dni temu było pokojem, przez dziurę, w której jeszcze parę dni temu było okno, coś, co jeszcze parę dni temu było domową kanapą.
- Gdy patrzę na ten dom... masakra. Źle się człowiekowi robi - mówi Jakub Osiński, 17-latek z Czarnego. - Długo się nie zastanawiałem, żeby tutaj przyjechać. Po prostu szkoda mi się zrobiło tych ludzi - dodaje o rok starszy Patryk Zakrzewski.
Wyraźnie wzruszony Władysław Drewczyński, 56-latek z Dzikowa w parafii Czarne zauważa: - Nie dość, że to są biedni ludzie, którzy i tak prawie nic nie mieli, to teraz nie mają już zupełnie nic.
Donata Żyska, właścicielka domu, opowiada o wydarzeniach z katastrofalnej nocy: - Wichura przyszła nagle. Trwała może pół godziny. Dzieci wyły. Był straszny huk, kiedy dach się odrywał.
Kobieta cieszy się, że gmina zapewniła dzieciom bezpłatne kolonie w Łazach koło Koszalina. Nie muszą patrzeć, jak znika ich dom. Co będzie dalej? Nie wiadomo. Na razie Żyscy mieszkają w domku campingowym.
Ekipa z Czarnego ma już za sobą rozbiórkę kilku stodół i obór. Przez następne kilka dni będą pracowali tam, gdzie będzie to najbardziej potrzebne.
Z pomocą poszkodowanym przez wichurę, w niedzielę 20 sierpnia, ruszyli także wolontariusze, którzy odpowiedzieli na apel Caritas diecezjalnej. W prawie 10-osobowej grupie, która dotarła do niewielkiej Brdy w gminie Czersk w powiecie chojnickim przeważają kobiety, a właściwie młode dziewczyny. Byli z nimi Marek spod Kołobrzegu, kl. Rafał Kowalczyk z koszalińskiego seminarium oraz ks. Krzysztof Korniak z koszalińskiej katedry.
- Przyjazd tutaj dał mi inne spojrzenie na ludzką tragedią. Naprawdę tutaj człowiek zaczyna dziękować za to, co ma. Czasami nie myślimy o tym, że z sekundy na sekundę można stracić wszystko - dzieli się ks. Krzysztof.
Ekipa Caritas w Brdzie. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Jak przyznaje kl. Rafał, potrzebna okazała się także pomoc przy porządkowaniu papierów, np. żeby zgłosić szkody do ubezpieczyciela.
- Zdarzają się ludzie, którzy nie do końca są świadomi tego, co trzeba zrobić. Mówią, że inni są przecież bardziej poszkodowani, albo są zrezygnowani - zauważa Marek, wolontariusz spod Kołobrzegu.
Ekipa wolontariuszy zorganizowanych przez Caritas diecezjalną zakończyła swój pobyt na terenie dotkniętym przez kataklizm w środę 22 sierpnia. Są kolejne chętne osoby gotowe do utworzenia następnej grupy.
Jak przyznają pomagający w usuwaniu skutków wichury, wciąż potrzebni są ludzie do pomocy - szczególnie ci, którzy zdolni są do ciężkiej, fizycznej pracy.
Więcej o pomocy przy usuwaniu skutków kataklizmu w papierowym wydaniu Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego nr 35/2017 (3 września)