Ruszył proces czterech dysydentów

PAP |

publikacja 20.01.2010 09:42

W Wietnamie rozpoczął się w środę proces czterech działaczy demokratycznych, którym postawiono zarzuty spiskowania w celu obalenia komunistycznego rządu. Trzem z nich grozi kara śmierci.

Wśród oskarżonych jest znany adwokat, 41-letni Le Cong Dinh, który występował w ostatnich latach w wielu procesach opozycjonistów i obrońców praw człowieka.

Adwokat i dwaj inni opozycjoniści: 26-letni Nguyen Tien Trung, założyciel młodzieżowej organizacji prodemokratycznej, oraz trzeci obrońca praw człowieka Tran Huynh Duy Thuc zostali oskarżeni z artykułu 79 kodeksu karnego, który mówi o "obaleniu władzy ludowej". Według wietnamskiego prawa przestępstwo to może być ukarane śmiercią. Czwartemu oskarżonemu Le Thang Longowi, sądzonemu jako współsprawca, grozi 15 lat więzienia.

Cała czwórka została aresztowana w maju 2009 roku w Ho Chi Minh, początkowo pod zarzutem propagandy przeciwko władzy.

Według prokuratury oskarżeni popełnili "wyjątkowo poważne" przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu kraju i działali w zmowie z "reakcyjnymi wietnamskimi siłami i wrogimi siłami na uchodźstwie w celu ustanowienia reakcyjnej organizacji politycznej".

Jako pierwszy zeznawał w środę Le Cong Dinh, który przyznał się do naruszenia artykułu 79 przez przystąpienie do Demokratycznej Partii Wietnamu. "Celem ugrupowania było ustanowienie systemu wielopartyjnego, politycznego pluralizmu i nowego państwa" - oświadczył adwokat, który przebywał w USA na stypendium Fulbrighta. "W czasie moich studiów za granicą byłem pod wpływem zachodniego podejścia do demokracji, wolności i praw człowieka" - powiedział.

Adwokat przyznał się też do otrzymania projektu nowej wietnamskiej konstytucji i uczestnictwa w trzydniowym seminarium w Tajlandii, organizowanym przez Viet Tan, prodemokratyczną siatkę, której działacze działają również za granicą. Wietnamskie władze uznają Viet Tan za organizację terrorystyczną.

Pozostali oskarżeni, którzy zeznawali w środę, albo wyrazili żal, albo zaprzeczali, by zrobili cokolwiek złego.

Proces potępiła organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch. Zagraniczni dziennikarze mogą śledzić proces w wydzielonej w sądzie sali w systemie telewizji wewnętrznej.