Kard. Sandri o zapomnianej Erytrei

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 21.01.2010 18:24

Erytrea potrzebuje międzynarodowego wsparcia. Sama nie jest w stanie podnieść się kryzysu ani sprostać grożącej jej wojnie. Prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich mówił o tym przy okazji obrad ROACO, czyli Zgromadzenia Dzieł Pomocy Kościołom Wschodnim.

Kard. Leonardo Sandri zauważył, że Erytrea jest krajem zapomnianym, o którym wspomina się tylko przy okazji kolejnego kryzysu humanitarnego. Tymczasem potrzebuje pomocy z zewnątrz ponieważ powszechnie są tam deptane prawa człowieka, niszczona jest jego godność i ograniczana wolność Erytrejczyków.

„Kraj zdominowany jest przez perspektywę wybuchu kolejnej wojny powiedział w wywiadzie dla Radia Watykańskiego kard. Sandi. – Pociąga to za sobą różne konsekwencje nie tylko dla życia społeczno-politycznego, ale i religijnego. Np. nasi klerycy, czy kapłani nie mogą opuszczać Erytrei przed ukończeniem 48-50 lat. Nie możemy ich więc wysłać chociażby na studia do Rzymu. By rozwijać system szkolnictwa czy opieki zdrowotnej Kościół potrzebuje wsparcia z zewnątrz. Apelujemy więc o pomoc międzynarodową, a nade wszystko o zintensyfikowanie starań na rzecz rozwiązania konfliktów które wiszą nad krajem, szczególnie tego z Etiopią. Na dziś na świecie nie widać woli politycznej, która pomogłaby się podnieść temu krajowi z kryzysu społecznego, politycznego, ekonomicznego i pozwoliła przerwać cierpienia Erytrejczyków. Mówimy o jednym z najbiedniejszych krajów świata, cierpiąca ludność pilnie potrzebuje pomocy z zewnątrz” – mówił watykański urzędnik.

Kard. Sandri wskazał, że jednym z najważniejszych wyzwań jest przywrócenie w Erytrei praworządności. Obecny rząd blokuje np. transporty żywności w biedniejsze regiony, zamyka kolejne targowiska, na których handluje się zbożem, a także przeprowadza kontrole w domach poszukując nielegalnie zdobytej żywności. A wszystko to pod przykrywką działań rządu przeciwko dysydentom.

TAGI: