Konfesjonały nie są miejscem na kubeł i szmatę

Tomasz Gołąb

publikacja 24.09.2017 23:38

- Puste konfesjonały, w których stoją kubeł i szmata do sprzątania kościoła, są symbolem upadku chrześcijaństwa i ludzi, którzy nie chcą uwierzyć, że Bóg chce obdarzyć ich miłością - mówił abp Henryk Hoser, podnosząc kościół na Gocławiu do godności sanktuarium św. o. Pio i prosząc, by w tej świątyni wszyscy mieli dostęp do zdrojów miłosierdzia w sakramencie pokuty.

Konfesjonały nie są miejscem na kubeł i szmatę

Abp Henryk Hoser podniósł do godności sanktuarium kościół św. Ojca Pio na Gocławiu. 16-tysięczna parafia powstała zaledwie 12 lat temu. Świątynię udało się wznieść m.in. dzięki zaangażowaniu Polonii amerykańskiej.

- Od początku staraliśmy się propagować kult św. o. Pio, nie tylko w granicach naszej parafii, ale także za oceanem, gdzie wielokrotnie jeździłem z rekolekcjami. Dzięki Wandzie Półtawskiej w świątyni przechowujemy dziś relikwie pierwszego i drugiego stopnia świętego z Pietrelciny: jego krew i bandaże, którymi owijał stygmaty - mówi kustosz sanktuarium, ks. Andrzej Kuflikowski.

Ogłoszenie nowego sanktuarium miało miejsce podczas uroczystej Mszy św., której muzyczną oprawę zapewniła Hanka Rybka i górale z Poronina.

Abp Henryk Hoser opisując w homilii przymioty o. Pio porównał go do św. Jana Vianneya. Wskazał na podobieństwo w słabym zdrowiu i wykształceniu, które obu utrudniały dojście do kapłaństwa.

Choć początkowo o. Pio nie miał pozwolenia na słuchanie spowiedzi, wkrótce jego konfesjonał był oblężony przez długie godziny każdego dnia. Święty spędzał w nim 10-12 godzin dziennie. Miał zdolność czytania w ludzkich sumieniach, a wobec penitentów, którzy usprawiedliwiali grzechy był surowy.

Okupił swoją drogę do Boga wielkim cierpieniem: nosił ranę duszy, która go bolała do samej śmierci. Ale do ran duszy doszły także stygmaty: na jego ciele były ślady męki i ukrzyżowania.

- Był zaprawiony goryczą, smutkiem duchowym, bo widział grzech ludzi. Zwłaszcza tych, którzy nie chcieli skorzystać z miłosierdzia Bożego, bo nie stać ich było na szczerość wobec Boga. Prawdę mówi prorok Jeremiasz: „Mędrzec niech się nie szczyci swą mądrością, siłacz niech się nie chełpi swą siłą, ani bogaty niech się nie przechwala swym bogactwem”. Uważamy, że jesteśmy mądrzejsi od Boga, a to co gromadzimy jest ważniejsze, niż On sam. Fakt, że ludzie nie odpowiadają na łaski nieba był główną przyczyną cierpienia i pokuty o. Pio.

Arcybiskup przytoczył wypowiedź świętego: „Boże miłosierdzie ich nie ugina; nie dają się przyciągnąć dobrodziejstwami; kary ich nie poskramiają; łagodność budzi ich arogancję; surowość doprowadza do zaciekłości; wobec pomyślności stają się wyniośli; w trudnościach popadają w rozpacz; i głusi, ślepi, nieczuli na najsłodszą zachętę i najsurowszą naganę Boskiego miłosierdzia, która mogłaby nimi wstrząsnąć i ich nawrócić, umacniają się jedynie w swej zatwardziałości i pogłębiają swe ciemności. Myśl o widzeniu tak wielu dusz, które szaleńczo starają się usprawiedliwić w złu, lekceważąc najwyższe dobro, przygnębia mnie, męczy, drąży mózg, rani serce”.

- To się powtarza w naszej chrześcijańskiej Europie. Ludzie przestali się spowiadać. W chrześcijańskiej Europie księża przestali spowiadać. Puste konfesjonały, w których stoją kubeł i szmata do sprzątania kościoła, są symbolem upadku chrześcijaństwa i ludzi, którzy nie chcą się zdobyć na pokorę. Nie chcą uwierzyć, że Bóg chce obdarzyć ich miłością. A to była zasadnicza troska i zadanie o. Pio: wyzwalanie ludzi ze szponów szatana, by oddać ich w ręce Boga - mówił kaznodzieja, dodając że szatan atakował duszę i ciało, a jego pokusy przyprawiały świętego o stany zwątpienia.

Niejeden raz był rzucany na podłogę i bity przez złego, ale i temu stawiał czoła. Opresja szatańska to złość szatana wobec tych, którzy wyrywają ludzi z jego szponów - stwierdził arcybiskup.

Gdy mówił, nagle przestały działać mikrofony. Głos arcybiskupa na kilkadziesiąt sekund przestał być słyszalny.

- Tam gdzie jest świętość, tam zawsze pojawia się też szatan, nie mam wątpliwości - komentował po liturgii wydarzenie proboszcz.

Abp Henryk Hoser podkreślił znaczenie nowego sanktuarium, „stworzonego dla przyszłości”.

- Tu powinien być szczególnie łatwy dostęp do sakramentów. Moim życzeniem byłaby tu całodzienna spowiedź. Tych miejsc w Warszawie jest wciąż za mało. Niech o. Pio nas wspomaga, byśmy mogli otworzyć się tu na zdroje miłosierdzia Bożego przez sakrament uleczenia. Niech będzie tu szczodrze praktykowany - prosił ordynariusz warszawsko-praski.

- Od dziś kościół św. o. Pio należy nie tylko do tych, którzy mieszkają blisko, ale do wszystkich, którzy kochają o. Pio - zapewnia kustosz sanktuarium, ks. Andrzej Kuflikowski.

Po Mszy św. przy świątyni odbył się festyn rodzinny, „Pożegnanie lata 2017 na Gocławiu”. Na scenie przy pomniku Gen. A.E. Fieldorfa wystąpili: Hanka Rybka i górale z Poronina, chórek Oremus, Marcin Styczeń i Ernest Bryll, Antonina Krzysztoń, Grupa Bene oraz Halina Frąckowiak.