Zamachy terrorystyczne - codzienność czy incydent?

mł /KAI

publikacja 28.09.2017 12:34

Jan Rokita, były poseł na Sejm RP, oraz Maciej Milczanowski, były oficer 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, byli gośćmi pierwszej debaty zorganizowanej przez krakowskie biuro Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie i redakcję "Gościa Krakowskiego".

Zamachy terrorystyczne - codzienność czy incydent? Konrad Ciempka Debatę zorganizowali krakowskie biuro Papieskiego Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" i redakcja "Gościa Krakowskiego"

Podczas spotkania w Polach Dialogi dyskutowali o tym, czy Polacy mogą dziś czuć się bezpieczni oraz jak wielkie znaczenie w świecie społecznym i politycznym odgrywa strach.

Jak zauważył J. Rokita (obecnie wykładowca akademicki), fala zamachów robi karierę medialną od stycznia 2015 roku, jednak ta fala nie jest gigantyczna. - Mordercy byli zawsze. Problem z zamachami polega na tym, że tym razem ci mordercy są muzułmanami. I to jest problem. Gdyby byli oni zwykłymi współobywatelami, byliby traktowani jak wszyscy mordercy w historii. Wtedy zapewne nie byłoby tej paniki, która wynika z pewnego uogólnienia, że to islamiści nas zabijają - mówił, dodając, że niebezpieczeństwo związane z obecnością muzułmanów jest bardzo poważne, ale media upowszechniają te wydarzenia na ogromną skalę. - Realny problem polega na tym, że każda taka historia obiega świat i wywołuje panikę, a to staje się problemem politycznym - tłumaczył.

M. Milczanowski, uczestnik dwóch misji wojskowych - ONZ na Wzgórzach Golan oraz w ramach Sił Koalicji w Iraku - zaznaczył natomiast, że często spotyka się z określeniem, iż muzułmanie to jacyś Marsjanie, którzy przyjechali do Europy i zabijają naszych. - Jest to zapewne krok w stronę dehumanizacji. Wielu ludzi sądzi bowiem, że terrorysta to nie jest człowiek i jest to problem. Kolejnym problemem jest natomiast problem indoktrynacji od dziecka i proces, aby te dzieci przywrócić społeczeństwu, jednak trwa to ok. trzech lat, a dziś nie ma tam na to czasu - mówił.

Goście debaty przekonywali również, że terroryzm w Europie jest zjawiskiem na małą skalę, ale jego ekstremalnym wyznacznikiem jest wzbudzanie strachu. - Odczuwają go nie tylko ci ludzie, którzy mogą być rzeczywiście w zagrożeniu, ale także Polacy, którzy nie mają do czynienia ze zjawiskiem terroryzmu. I ten strach jest o wiele ważniejszy, ze społecznego i politycznego punktu widzenia. Przekształca on bowiem zbiorowe zapatrywania i polityczne wybory. A zawsze tam, gdzie pojawia się strach, na końcu zawsze odzywa się wola przeciwdziałania mu i usunięcia przyczyny, a tutaj przyczyną są muzułmanie - mówił. - Ten strach jest przerażający. Zauważmy, że w państwach Europy będzie przeprowadzony jeden zamach i to wystarczy, by zostało już skreślone. Bardzo duża część społeczeństwa tak reaguje - podkreślał M. Milczanowski.

Jak więc bronić się przed strachem? - Powinno się racjonalizować i szukać faktycznych przyczyn - tłumaczył uczestnik dwóch misji wojskowych.