Zostali tylko wojownicy

Agata Bruchwald

publikacja 08.10.2017 10:10

- Chodziło nam o to, żeby zbudować potężną wspólnotę narodową, która się modli - mówi Maciej Bodasiński.

Zostali tylko wojownicy Agata Bruchwald /Foto Gość Zalew Wiślany, Różaniec do Granic; Tolkmicko - Krynica Morska

Ponad 100 osób, po Mszy św. odprawionej w katedrze św. Mikołaja w Elblągu udało się do Tolkmicka. Płynąc statkiem do Krynicy Morskiej odmawiali Różaniec.

Z parafii św. Józefa Robotnika w Elblągu w akcję Różaniec do Granic włączyło się 40 osób. Dowiedzieli się o niej od ks. Grzegorza Puchalskiego. - To jest piękna idea - mówi pani Ewa. - Matka Boża, Jej Niepokalane Serce to jest moje całe życie. Od Niej zaczęła się moja przygoda z Panem Bogiem. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło mnie tu nie być - kontynuuje pani Basia.

Statkiem płynął również Maciej Bodasiński, jeden z pomysłodawców modlitewnej akcji Różaniec do Granic. Do Tolkmicka przyjechał z rodziną.

 -  Chciałem pojechać do miejsca, które nie jest zatłoczone. A do Tolkmicka nie było zapisanych zbyt dużo osób. Poza tym chciałem zrobić materiał filmowy. Jesteśmy filmowcami, więc naturalnym dla nas jest podsumowanie tego, co się działo za pomocą obrazu filmowego. Pojechaliśmy w bardzo różne miejsca. Mi trafił się statek. To miała być także przygoda dla dzieci - mówi.

Jak przyznał, tuż po zejściu na ląd łatwo nie było. - To było dość trudne przeżycie; mała, zamknięta przestrzeń; pogoda była bardzo ciężka. Zimno, wiał silny wiatr, padający deszcz. Pod koniec było naprawdę bardzo ciężko. Większość ludzi schroniła się pod pokładem, a na górze została garstka najtwardszych wojowników. Bardzo poruszyła mnie modlitwa mężczyzny, który cały czas patrzył na zewnątrz, poza burtę. Miałem wrażenie, że on przez cały ten czas ma świadomość granicy, na której się modliliśmy. Była to bardzo gorąca modlitwa. Szczególnie ludzie, którzy zostali w tym zacinającym deszczu, walczyli do ostatniej kropli.

- Miało to być wydarzenie, które zjednoczy Kościół, Polaków. Wydarzenie, które dotrze do serc. A ludzie poczują się zaproszeni. Chodziło nam o to, żeby zbudować potężną wspólnotę narodową, która się modli. Takie było marzenie, a wszystko inne było w rękach Ducha Świętego. Nie wiemy ile w sumie osób wzięło udział, ale napływają do nas zdjęcia z różnych miejsc. Z nich wynika, że wszędzie było dużo ludzi - opowiada.

Modlitewną akcja Różaniec do Granic zainteresowały się także zagraniczne media. - Dla mnie był to dzień pracy. Modliłem się pracą. Miałem także kontakt z mediami. Będąc na statku na żywo, po angielsku opowiadałem o tym doświadczeniu na antenie radia BBC, próbując opisać wydarzenie duchowe, a nie polityczne, jak to próbują czasem przedstawiać zachodnie media. Oczywiście starałem się przeżyć tę modlitwę. Szczególnie pod koniec stanąłem z dzieckiem na ręku i po prostu się modliłem - podsumowuje Maciej Bodasiński.