Jemen: Rebelianci zginęli w starciach z wojskiem

PAP |

publikacja 31.01.2010 10:11

24 szyickich rebeliantów zginęło, w tym szef lokalnych oddziałów, w starciach z wojskami rządowymi na północy Jemenu - poinformowało w niedzielę jemeńskie ministerstwo obrony na swej stronie internetowej. Walki trwały w nocy z soboty na niedzielę wokół miasta Sada.

W sobotę przywódca szyickich rebeliantów Abdul-Malik al-Huti zaproponował rządowi zawieszenie broni i przyjął warunki, od których władze uzależniają zakończenie konfliktu zbrojnego.

Według rebeliantów, decyzja, aby zaproponować zawieszenie broni, jest podyktowana pragnieniem "uniknięcia rozlewu krwi niewinnych", do czego dochodziło w ciągu ostatnich miesięcy w rejonach, gdzie toczą się walki, to jest w północnych prowincjach kraju, nieopodal granicy z Arabią Saudyjską.

Jeśli nie dojdziemy do porozumienia - podkreślił al-Huti - może powstać w Jemenie "katastrofalna sytuacja", która doprowadzi do obcej interwencji wojskowej.

Powstańcy z sekty szyickiej Zaydi, istniejącej tylko w Jemenie, chwycili za broń w 2004 roku. Wystąpili pod wodzą szejka Badra Edina al-Hutiego (ojca obecnego przywódcy); zginął on w tym samym roku, na początku rebelii. Od jego śmierci do potyczek dochodziło sporadycznie. Konflikt zbrojny zaostrzył się od czasu ofensywy wojska jemeńskiego przeciwko bazie rebeliantów znajdującej się w rejonie Sady, na granicy z Arabią Saudyjską, odległej o 240 km od stolicy kraju, Sany. Ofensywa ta rozpoczęła się 11 sierpnia ubiegłego roku.

Po obu stronach, według ogłaszanych przez nie komunikatów, zginęły setki ludzi.

Również Arabia Saudyjska zmuszona była interweniować. Rebelianci, którzy działali po obu stronach granicy, zaatakowali bowiem na początku listopada saudyjski patrol graniczny, zabijając jednego Saudyjczyka i raniąc jedenastu.

Al-Huti oznajmił w swym przesłaniu elektronicznym, że jego ugrupowanie akceptuje pięć rządowych warunków zakończenia konfliktu, ogłoszonych przez rząd 13 sierpnia ub.r. Wśród tych warunków jest zaprzestanie walk, złożenie broni oraz powrót wojskowych i cywilnych jeńców każdej ze stron.

Rząd wysunął jako warunek także uwolnienie kilku uprowadzonych cudzoziemców, ale został on skreślony po wyjaśnieniu, że nie znajdują się oni w rękach rebeliantów.

Według al-Hutiego, jeśli Sana nie zakończy tego konfliktu, Jemen przekształci się w "pole walki i zagranicznej interwencji, mającej na celu obronę obecnych interesów" w Jemenie, najbiedniejszym kraju Półwyspu Arabskiego.