Mieszkańcy Nowego Jorku starają się zachować spokój w obliczu tragedii

PAP |

publikacja 01.11.2017 08:40

Nowojorczycy nie poddali się panice po ataku terrorystycznym w którym zginęło 8 osób. Do tragedii doszło kiedy sprawca skierował swój pojazd na ścieżkę rowerową przyległa do autostrady West Side Highway w pobliżu rzeki Hudson.

Mieszkańcy Nowego Jorku starają się zachować spokój w obliczu tragedii PAP/EPA/JASON SZENES Nowy Jork

Indagowani przez PAP mieszkańcy metropolii byli dotknięci wiadomością o zamachu, ale przyjęli to ze spokojem. Tym bardziej, że - jak podkreślali - nie mają na to wpływu.

"Wszyscy mówią, że to terroryzm, ale jeszcze na pewno nie wiadomo i dowiemy się więcej jutro. Świat się zmienił. Dzieją się straszne rzeczy. Wygląda na to, że takie straszne rzeczy są częścią naszego życia. Myślę, że nie mamy wyjścia i musimy to zaakceptować, iść naprzód i mieć nadzieję, że nie dotknie to przynajmniej kogoś z naszych bliskich" - powiedział PAP mieszkaniec Nowego Jorku Bill Mains.

Jak dodał, nie może zrozumieć, że furgonetka mogła tak łatwo wjechać na ścieżkę rowerową. Jego zdaniem powinny być one odgrodzone od jezdni betonowymi barierami, lub podobnymi przeszkodami.

Elizabeth Maneli starała się ocenić atak w szerszym kontekście.

"To jest ogromna tragedia, bo śmierć każdego człowieka jest olbrzymią stratą, ale biorąc pod uwagę, że żyjemy w milionowym mieście, w dużej mierze złożonym z cudzoziemców, można powiedzieć, że i tak jest tu stosunkowo bezpiecznie. Nie można za to winić ani władz ani policji, a tylko terrorystów" - mówiła.

W dzielnicy Queens nie widać było zmiany w zachowaniu ludzi. Wieść o ataku nie odstręczyła wielu mieszkańców od wyjścia w halloweenowy wieczór z dziećmi na ulicę w kolorowych strojach. Jak zwykle chodzili od domu do domu, zaglądali do sklepów, czy biur i zbierali słodycze.

Tak, wiem co się stało, ale jeszcze to do mnie całkiem nie dotarło - powiedziała PAP Maureen, która nie zerwała z tradycją i prowadziła z sobą dwójkę dzieci.

"Niestety to wszystko ani ode mnie, ani od ciebie nie zależy. Nie możemy zupełnie wyrzec się naszego życia, naszych zwyczajów, bo oni (terroryści) byliby z tego jeszcze bardziej zadowoleni" - przekonywała.

Niektórym przechodniom wydawało się początkowo, że jest to część halloweenowej zabawy.

"Myśleliśmy, że to było na Halloween. Zaczął biegać wzdłuż autostrady. Ścigał go inny facet w zielonej koszuli" - relacjonował cytowany przez gazetę "New York Post" student z pobliskiej szkoły średniej.

Były komisarz policji w Nowym Jorku, William Bratton, zwrócił uwagę, że coraz więcej zamachów dokonywanych jest przy użyciu pojazdów. "Częstotliwość ataków na całym świecie wzrasta" - powiedział NBC News.

Sprawcę, 29-letniego imigranta z Uzbekistanu Sajfullo Sajpowa (Sayfullo Saipova), aresztowano kilka przecznic od World Trade Center. Według władz w jego pojeździe znaleziono notatki w języku angielskim, z których wynikało, że działał w imieniu Państwa Islamskiego (IS).

Według dziennika "Daily News" zamachowiec mieszkał w miejscowości Paterson, w stanie New Jersey. Prawdopodobnie wynajął furgonetkę w sklepie sieci Home Depot, w Jersey City.

Wcześniej komisarz policji nowojorskiej James O'Neill informował, że Uzbek mieszkał w Tampie na Florydzie. Według mediów krótko mieszkał też na przedmieściach Cincinnati, w stanie Ohio.