Szatan w tabletkach?

Jan Drzymała

Wypowiedź abp. Życińskiego na temat homeopatii wywołała niemalże zbiorową histerię wśród ludzi na każdym kroku dostrzegających działanie sił ciemności. Czy naprawdę cukrowe tabletki są aż tak niebezpieczne?

Szatan w tabletkach?

- Zgłaszają się do mnie osoby przerażone, przejęte lękiem, bo w środowiskach kościelnych odnajdują informacje o tym, że homeopatia może szkodzić poprzez leki zarówno duchowo, jak i zdrowotnie. Podobne komentarze, powtarzane czasem w środowiskach osób duchownych, w środowiskach katolickich, są wyrazem przekroczenia kompetencji przez te środowiska. Nikt w Kościele nie prowadzi badań nad homeopatią, jest to sprawa należąca wyłącznie do rozstrzygania na poziomie decyzji medycznych – powiedział abp Życiński. Metropolita zaznaczył, że Stolica Apostolska w żadnym dokumencie nie ostrzega ani nie straszy homeopatią. Papieska Rada Kultury pod przewodnictwem kard. Pouparda przeciwstawia się jedynie w jednym ze swoich dokumentów przed niewłaściwym reklamowaniem specyfików homeopatycznych poprzez wiązanie ich z ideologią New Age.

Jak chrześcijanin, Polak katolik powinien podejść do homeopatii? Rozumnie! Do myślenia zachęcał nas często Jan Paweł II. Dobrze rozumiane chrześcijaństwo także zakłada, że człowiek potrafi dzięki darowi Ducha Świętego, jakim jest rozum, rozróżnić między tym, co dla niego dobre, a co złe. W przypadku homeopatii zadanie wcale nie jest trudne.

Z czego powstają homeopatyczne „leki”? W roztworach wodno-alkoholowych rozcieńcza się substancje, które u zdrowych wywołują takie same objawy, jak te, występujące u chorego. Substancję aktywną rozcieńcza się, aż jej wystąpienie w roztworze będzie znikome. Dzięki niepotwierdzonej w żaden sensowny sposób „pamięci wody” „leki” homeopatyczne mają wzmagać działanie układu odpornościowego – pobudzać organizm pacjenta do samoleczenia.

Specyfiki homeopatyczne występują głównie w formie kropli lub cukrowych kulek. Efekt jest taki, że pacjent zamiast profesjonalnie przygotowanych lekarstw próbuje leczyć się cukrem i wodą. Czasem taka mieszanka bywa skuteczna. Tłumaczy się to działaniem placebo – substancji obojętnej, nie wpływającej na stan zdrowia pacjenta. Nieraz sama świadomość przyjmowania „lekarstw” wystarcza do wyleczenia. Być może właśnie w ten sposób działa homeopatia. Dokładnie nie jest to jednak potwierdzone.

Z medycznego punktu widzenia pseudoleczenie homeopatyczne to jedna wielka hucpa. Podobnego zdania była Naczelna Izba Lekarska, uznając przepisywanie przez dyplomowanych lekarzy specyfików homeopatycznych za błąd w sztuce i działanie „nieetyczne i niegodne profesji medycznej” (Stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej z 4 kwietnia 2008 w sprawie stosowania homeopatii).

I teraz pytanie do rozumnego chrześcijanina: czy woli korzystać z uznanych zdobyczy medycyny, czy kieruje się w stronę myślenia magicznego i zamierza leczyć się wodą i cukrem. Jeśli mimo wszystko wybiera to drugie, to zdaje się postępuje wbrew rozumowi, do którego używania zobowiązuje go religia.

Proszę wybaczyć, ale dopatrywanie się na każdym kroku działania złych mocy jest tak samo roztropne jak leczenie homeopatyczne. To zdaje się chciał powiedzieć lubelski metropolita. Czasem katolicy w Polsce i nie tylko mają tendencje do bycia bardziej papieskimi niż sam papież. Połknięcie homeopatycznej pigułki nie skutkuje automatycznie opętaniem. Tak samo jak trenowanie wschodnich sztuk walki czy nawet jogi. Problem może zacząć się wtedy, kiedy pójdzie za tym otwieranie się na ideologię i magiczne myślenie sprzedawane czasem „w pakiecie”.

Czy połknięty jak każdy inny „lek” homeopatyczny, treningi dla zdrowia albo czytanie Harry’ego Pottera mogą mieć duchowe konsekwencje? Nie sądzę. Lubelski metropolita apeluje o zdrowy rozsądek. Nawet jeśli ktoś się z nim nie zgadza, to nazywanie go niedoinformowanym hierarchą jest niesprawiedliwe. Nie popadajmy w paranoję, bo wkrótce w obawie przed ciemnymi mocami będziemy z przerażeniem otwierać lodówkę.

 

Więcej o wypowiedzi abp. Życińskiego>>