Chcieli tylko pomóc dzieciom?

PAP |

publikacja 02.02.2010 19:08

Rząd USA pertraktuje z władzami Haiti w sprawie losu 10 Amerykanów aresztowanych tam pod zarzutem próby porwania haitańskich dzieci. Aresztowani twierdzą, że chcieli je umieścić w sierocińcu.

Chcieli tylko pomóc dzieciom? David Fernandez/ PAP/EPA Sierociniec 'Foyer Coeur de Marie' w Port-au-Prince. Jedno z osieroconych dzieci.

Amerykanie, działacze Kościoła baptystycznego z Meridian w stanie Idaho, zostali zatrzymani na granicy z Dominikaną, dokąd chcieli zawieźć 33 dzieci haitańskich w wieku od kilku miesięcy do 12 lat.

Grupa nie miała przy sobie dokumentów dowodzących, że dzieci są sierotami ani pozwolenia na wywiezienie ich z Haiti. Haitański premier Jean-Max Bellerive powiedział telewizji CNN, że dzieci zostały "porwane" i prawdopodobnie miały być sprzedane do adopcji.

Przedstawiciele Kościoła oświadczyli na swojej stronie internetowej, że jego aresztowani członkowie zamierzali przekazać dzieci do sierocińca na Dominikanie, "gdzie miałyby zapewnioną opiekę".

Jedna z aresztowanych, Laura Silsby, powiedziała, że stawiany im zarzut "to nieporozumienie", gdyż "chcieli dzieciom tylko pomóc".

Pojawiły się jednak dowody, że przynajmniej niektóre dzieci w rzeczywistości nie są sierotami, co od początku twierdziły władze haitańskie. Austriacka organizacja SOS Children's Village, która prowadzi sierociniec w stolicy Haiti, Port-au-Prince, poinformowała, że jedna z dziewczynek z wywiezionej przez Amerykanów grupy powiedziała, iż ma matkę.

Z drugiej strony, "Washington Post" relacjonuje z Haiti, że niektóre matki w Port-au-Prince oddają swoje dzieci do adopcji w USA, gdyż - jak twierdzą - nie są w stanie ich utrzymać.

Haiti zostało zniszczone przez katastrofalne trzęsienie ziemi 12 stycznia. Nawet 200 tys. ludzi mogło zginąć. Jeszcze przed kataklizmem Haiti było najbiedniejszym krajem na półkuli zachodniej.